Czy amerykański "terrorysta" jest naprawdę terrorystą?
Przedstawiciele brytyjskich i innych zachodnioeuropejskich służb bezpieczeństwa mają duże wątpliwości co do rzeczywistej winy zatrzymanego przez amerykańskie władze Abdullaha al-Mujahira.
12.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zarzucono mu planowanie radioaktywnego ataku w Stanach Zjednoczonych przy użyciu tzw. brudnej bomby. Brytyjski dziennik "The Independent" zauważa, że amerykańskie władze nie przedstawiły do tej pory żadnego konkretnego dowodu mogącego świadczyć o zasadności postawionych zarzutów.
Gazeta, powołując się na opinie przedstawicieli brytyjskich służb specjalnych, dodaje, że oprócz zakrojonego na wielką skalę dochodzenia w tej sprawie, Waszyngton nie wykazał na razie żadnych powiązań al-Mujahira z terrorystyczną siatką al-Qaedy. Nie ma także dowodów na posiadanie przez niego materiałów radioaktywnych.
"The Independent" zaznacza, że jedyne, co na razie wiadomo o podejrzanym, to fakt, iż należał on kiedyś do młodzieżowego gangu ulicznego w Chicago.
Przedstawiciele brytyjskich służb bezpieczeństwa nie wykluczają, że aresztowanie al-Mujahira jest posunięciem politycznym administracji George'a W. Busha. Amerykański prezydent zapowiedział we wtorek, że poszukiwania kolejnych działaczy al-Qaedy będą kontynuowane.
Niedoszły zamachowiec - Abdullah al-Mujahir - jest amerykańskim obywatelem pochodzenia portorykańskiego. Został zatrzymany przez FBI w Chicago 8 maja. Według amerykańskich służb wywiadowczych, al-Mujahir był dopiero na etapie planowania zamachu. (mag)