Czy 5 ładunków wybuchowych w Paryżu to ostrzeżenie?
Pięć ładunków wybuchowych rozbrojono we wtorek
rano w centrum Paryża w wielkim sklepie z męską odzieżą Printemps
Haussmann - podały francuskie źródła policyjne.
Do próby zamachu przyznał się bliżej nieznany Rewolucyjny Front Afgański, który zażądał wycofania wojsk francuskich z Afganistanu. Policja poinformowała, że nie znalazła przy ładunkach wybuchowych zapalników.
Po wykryciu podejrzanych paczek w modnym sklepie obok gmachu Opery Ganier ewakuowano natychmiast wszystkich klientów i zamknięto ruch w najbliższej okolicy. Ewakuacja przebiegła bez paniki, mimo że w sklepach było, jak zwykle przed świętami, pełno klientów.
Do podłożenia ładunku przyznała się w liście dostarczonym we wtorek rano agencji AFP nieznana dotąd organizacja pod nazwą Rewolucyjny Front Afgański. AFP zawiadomiła natychmiast policję, która odnalazła podejrzane ładunki w toalecie na trzecim piętrze budynku.
- Jeśli ktoś nie zainterweniuje przed środą 17 grudnia, to ładunki wybuchną - napisali w liście do AFP domniemani terroryści.
Nieznana dotąd grupa, przyznając się do zamachu, zażądała wycofania wojsk francuskich z Afganistanu przed końcem lutego przyszłego roku. W przeciwnym razie Rewolucyjny Front Afgański grozi kolejnym zamachem w Paryżu, tym razem "bez ostrzeżenia".
Po otrzymaniu informacji o próbie zamachu prezydent Francji Nicolas Sarkozy wezwał do "czujności" i "zdecydowania" wobec terroryzmu, podkreślając, że należy być ostrożnym z wnioskami do czasu zakończenia policyjnego śledztwa w tej sprawie.
W Afganistanie przebywa obecnie 2800 żołnierzy francuskich.
Szymon Łucyk