Czwarta noc zamieszek na przedmieściach Paryża
Czwartą noc z rzędu francuska
policja ścierała się z młodymi ludźmi na przedmieściach Paryża. W
nocy z niedzieli na poniedziałek sześciu policjantów zostało
rannych, 11 osób aresztowano.
Telewizja LCI pokazała zdjęcia obrzucanych kamieniami policjantów, uczestnicy zamieszek pod samochodami podkładali ogień. Miejsce starć jeszcze w poniedziałek ma odwiedzić minister spraw wewnętrznych Francji, Nicolas Sarkozy.
Wybuch przemocy na paryskich przedmieściach Clichy-sous-Bois, gdzie w blokowiskach mieszka wielu afrykańskich imigrantów, nastąpił po tragicznej śmierci dwóch nastolatków, którzy zginęli, uciekając przed policją. 15-letni Banou i 17-letni Ziad, pochodzenia tunezyjskiego i malijskiego, zostali śmiertelnie porażeni prądem, gdy ukryli się przed policją w transformatorze. Ich 21-letni towarzysz, który uciekał wraz z nimi po próbie włamania, trafił w stanie ciężkim do szpitala.
Później setki młodych ludzi podpalały samochody i niszczyły budynki. Tylko w nocy z czwartku na piątek obrażenia odniosło 15 policjantów i dziennikarz, a 19 osób zostało aresztowanych; strażacy interweniowali tam 40 razy.
W sobotę mieszkańcy miejscowości uczestniczyli w cichym marszu, a rodziny zmarłych zaapelowały o spokój. Burmistrz Claude Dilain wyraził nadzieję, że marsz sprawi, iż Francja "będzie nas bardziej szanowała".