15-miesięczna dziewczynka nie żyje. Matka zabiera głos

15‑miesięczna dziewczynka nie żyje. Matka zabiera głos

Czterech lekarzy odesłało 15-miesięczną Olę do domu. Dziewczynka zmarła
Czterech lekarzy odesłało 15-miesięczną Olę do domu. Dziewczynka zmarła
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka/REPORTER
Karina Strzelińska
18.04.2023 10:58, aktualizacja: 18.04.2023 13:40

Pod koniec marca doszło do tragedii w Szczecinku. 15-miesięczna Ola miała wysoką gorączkę, ciężki oddech i wysypkę. Dziewczynkę zbadało łącznie czterech medyków. Wykryto u niej COVID-19 i ospę, ale odesłano ją do domu. Dziecko zmarło - donosi "Fakt", który rozmawiał z matką dziewczynki.

Sprawę śmierci 15-miesięcznej dziewczynki pierwszy raz nagłośniono w programie "Interwencja" Polsat News. Pod koniec marca pani Justyna zauważyła u swojej córki wysypkę na szyi. Dziewczynka miała też wysoką gorączkę i spłycony oddech. Kobieta bezzwłocznie zabrała dziecko na konsultację do pediatry w Szczecinku.

- Pani doktor osłuchała córkę, zbadała gardło i powiedziała, że jest wszystko dobrze. Przepisała jej leki na opryszczkę - relacjonuje w rozmowie z "Faktem" mama Oli.

Na SOR potwierdzili COVID-19 i ospę, odesłali do domu

Następnego dnia dziewczynka trafiła na SOR szczecineckiego szpitala. Kobieta wskazała, że medyk, który wówczas zbadał Olę, potwierdził jej wcześniejsze podejrzenia i zdiagnozował u dziecka ospę.

- Oli podano paracetamol, zrobiono też nam testy na COVID-19. Mój dał wynik negatywny, ale córki był pozytywny. Nie zatrzymali nas na oddziale, tylko kazali zgłosić się do lekarza rodzinnego. Pojechaliśmy, ale dziecko nie dość, że miało gorączkę, pozytywny wynik testu na COVID-19 i jeszcze ospę, to czekaliśmy na wizytę ponad godzinę - podkreśla kobieta w rozmowie z "Faktem".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Śledztwo prokuratury

Jak podaje "Fakt", Olę przebadało łącznie czterech lekarzy i żaden z nich nie podjął decyzji o jej hospitalizacji. W nocy z 28 na 29 marca dziewczynka zmarła. - Obudziłam się, podniosłam córkę, ale w ogóle nie reagowała. Zadzwoniłam na pogotowie, ale Ola była już martwa - mówi mama gazecie.

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci dziewczynki. Sekcja zwłok wykazała, że Ola miała niezdiagnozowane śródmiąższowe zapalenie płuc, częste przy zakażeniu COVID-19.

"Chcę sprawiedliwości"

Mama zmarłej dziewczynki w rozmowie z "Faktem" podkreśla, że jest pewna, że gdyby lekarze postawili dobrą diagnozę, Ola mogłaby przeżyć. - Chcę sprawiedliwości, żeby lekarze odpowiedzieli za niedopełnienie obowiązku - zaznacza.

Szpital w Szczecinku, gdzie na SOR trafiła dziewczynka, wydał oświadczenie, które przytacza "Fakt". Podkreślono w nim, że u dziecka "występowała gorączka do 39 st. C, a całe ciało pokrywała wysypka skórna".

"Podczas wywiadu lekarskiego stwierdzono, iż dziewczynka miała kontakt rodzinny z innym dzieckiem chorym na ospę wietrzną. W SOR wykonano test antygenowy, który potwierdził również zakażenie COVID-19" - czytamy w oświadczeniu szpitala.

Placówka wyjaśnia następnie, że lekarz dyżurny SOR poprosił o konsultację pediatrę, specjalistę epidemiologii i chorób zakaźnych. "Dziecko nawodniono oraz obniżono temperaturę ciała. Po konsultacji pediatrycznej dziewczynka została wypisana do domu z zaleceniami. Poinformowano również mamę dziecka, że w przypadku objawów odwodnienia, gorączki zaleca się ponowną wizytę z dzieckiem w SOR" - czytamy.

Źródło: "Fakt"

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także