Człowiek SLD w rządzie
Tomasz Bojar-Fijałkowski, członek SLD i były asystent lewicowych wojewodów Jana Ryszarda Kurylczyka i Cezarego Dąbrowskiego, ma szansę trafić do rządu.
18.05.2006 | aktual.: 18.05.2006 08:05
- Chcę aby został dyrektorem mojego gabinetu politycznego - zdradza Antoni Jaszczak, minister budownictwa z rekomendacji Samoobrony. - To świetny, młody fachowiec. - Gabinet jest polityczny tylko z nazwy, a moja praca polegałaby wyłącznie na zajęciach administracyjno-asystenckich dla pana ministra - zapewnia Bojar-Fijałkowski.
Tomasz Bojar-Fijałkowski, były asystent SLD-owskich wojewodów Pomorza i członek tej partii, ma szansę trafić do rządu. Dyrektorem swojego gabinetu chce go zrobić minister budownictwa Antoni Jaszczak, który swoją nominację zawdzięcza Samoobronie, choć formalnie jest w PSL. Jest doskonałym fachowcem, zna języki, ma dwa fakultety. Potrzebuję takiego człowieka - zachwala Bojara-Fijałkowskiego minister Jaszczak. Były asystent wojewodów z SLD - Jana Ryszarda Kurylczyka i Cezarego Dąbrowskiego - miałby zostać dyrektorem gabinetu politycznego ministra.
- On jest polityczny tylko z nazwy - podkreśla Tomasz Bojar-Fijałkowski. - Moja praca polegałaby m.in. na organizowaniu kalendarza ministra, przygotowywaniu materiałów na radę ministrów, obsłudze poczty. Czysto administracyjno-asystenckie zajęcia. Minister przyznaje, że sprawa zatrudnienia Bojara-Fijałkowskiego nie jest jeszcze przesądzona, bo "Samoobrona też ma dobrych fachowców". - Ale to mój faworyt i zamierzam o niego walczyć - mówi Jaszczak.
Aby pracować w ministerstwie, były asystent 8 maja zawiesił swoje członkostwo w SLD i młodzieżówce - Federacji Młodych Socjaldemokratów. - Długo się zastanawiałem nad propozycją ministra, zawiesiłem swoje członkostwo w partii, aby spełnić wymóg apolityczności stawiany pracownikom (inna kategoria niż urzędnik mianowany-red.) służby cywilnej - podkreśla Bojar-Fijałkowski. Swoje członkostwo w PSL zawiesił również Jaszczak, którego kandydaturę na ministra wysunął pomorski poseł Samoobrony i bliski znajomy wicepremiera Andrzeja Leppera, Lech Woszczerowicz. Najpierw miał objąć resort gospodarki morskiej, ale kiedy przypadł on LPR został ministrem budownictwa.
Obaj panowie znają się jeszcze ze wspólnej pracy w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim. Jaszczak pracował w nim od 2001 r. do początku br. Był m.in. szefem komórki zajmującej się integracją europejską. Tomasz Bojar-Fijałkowski na etacie asystenta wojewody pomorskiego zatrudniony był od 4 maja 2004 r. do 16 stycznia br. Pomagał najpierw Janowi Ryszardowi Kurylczykowi, a później jego następcy Cezaremu Dąbrowskiemu. Odszedł tuż przed powołaniem obecnego wojewody z PiS Piotra Ołowskiego. - Mam bardzo dobre doświadczenia ze współpracy z panem Tomaszem - wspomina Antoni Jaszczak. - Razem pracowaliśmy m.in. nad organizacją szczytu polsko-ukraińskiego (w czerwcu ub.r. w Gdyni, gdzie gościli prezydenci Wiktor Juszczenko i Aleksander Kwaśniewski) oraz przygotowania obchodów 25-lecia ,Solidarności" w Gdańsku.
Ministrowi polityczna przeszłość Bojara-Fijałkowskiego nie przeszkadza. - A mało mieliśmy ministrów w prawicowych rządach, którzy kiedyś byli w PZPR? - pyta retorycznie Antoni Jaszczak. - W tym przypadku kierowałem się wyłącznie względami merytorycznymi. Były asystent pomorskich wojewodów także ma nadzieję, że nie będzie kłopotu. - O ile w ogóle, to będę pracował tylko dla pana ministra - dodaje Bojar-Fijałkowski. - Mogę zrobić coś dobrego dla innych i tego chcę się podjąć. To co, że ugrupowania rządzące reprezentują inne poglądy niż moja partia? Nie będę zajmował się polityką, tylko ciężką pracą. A wypisania się z SLD nikt nie żądał.
Michał Lewandowski