Członek rad programowych mediów publicznych nasyła policję na dziennikarzy WP
Michał Kaczmarczyk, były rektor sosnowieckiej uczelni prywatnej i obecny członek rad programowych PAP i Polskiego Radia, nasłał policję na dziennikarzy Wirtualnej Polski, a policja skierowała sprawę do sądu. To reakcja na nasze teksty, w których opisaliśmy biznes sprzedaży certyfikatów dla uczelni i urzędów, z którymi związany jest Kaczmarczyk oraz kulisy wejścia Kaczmarczyka do rad programowych mediów publicznych w likwidacji.
- Michał Kaczmarczyk twierdzi, że nie umożliwiliśmy mu autoryzacji wypowiedzi w tekście na jego temat i żąda ukarania nas. Zgłosił sprawę policji.
- Co istotne, Kaczmarczyk swoje wypowiedzi przesłał na piśmie, a cytując je, nie zmieniliśmy sensu wypowiedzi.
- W obronie wolności mediów stanęła Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
O Michale Kaczmarczyku piszemy od września 2024 roku. Wtedy w tekście "Kup pan certyfikat. Cała Polska ze >znakiem jakości<" opisaliśmy, jak instytucje z całej Polski mogą pochwalić się tytułami takimi jak "Akademicki Oskar", "Przyjazny Urząd", "Lider Zaufania Pacjentów". Certyfikat "Przyjazny Urząd" otrzymał m.in. Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W ZUS-ie sprawa znaku stała się zarzewiem sporu między działającym w ZUS związkiem zawodowym Związkowa Alternatywa a szefostwem zakładu.
Udowodniliśmy, jak dochodowym biznesem jest sprzedaż certyfikatów. Tylko za same akredytacje naukowe wystawione przez jednoosobową działalność gospodarczą z Sosnowca 84 publiczne uczelnie zapłaciły w ciągu ostatnich lat 1,99 mln złotych. Na 695 zgłoszeń, które przeanalizowaliśmy w 2024 roku, tylko dwukrotnie odmówiono wydania akredytacji i nie pobrano pieniędzy.
Kulisy przesłuchania Ziobry. Nagraliśmy zachowanie posła Goska
Certyfikaty przyznają osoby i firmy powiązane z Michałem Kaczmarczykiem, który do 2024 roku był rektorem Akademii Humanitas z Sosnowca. Konkurs, w którym nagradza się "najbardziej innowacyjne i przyjazne urzędy w Polsce", organizuje Quality Institute. To spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowa zarejestrowana w Katowicach (obecnie w likwidacji). Jej wspólnikami są jedna osoba fizyczna oraz jedna spółka: Quality Institute spółka z ograniczoną odpowiedzialnością.
Ta jedna osoba fizyczna, o której mowa, współpracowała z Akademią Humanitas oraz rektorem Michałem Kaczmarczykiem. Występowali wspólnie na konferencji biznesowej, pomagała też stworzyć program studiów na jednym z kierunków prowadzonych na uczelni.
"Studia z przyszłością" to z kolei program akredytacji kierunków studiów, a "Uczelnia Liderów" to certyfikacja szkół wyższych. Oba organizują te same podmioty. Za kwestie organizacyjne i promocyjne odpowiada Agencja Kreatywna PRC - jednoosobowa działalność gospodarcza zarejestrowana w Sosnowcu przez Przemysława Rutę, nauczyciela akademickiego z Akademii Humanitas. Za kwestie merytoryczne odpowiada Fundacja Rozwoju Edukacji i Szkolnictwa Wyższego z Sosnowca. Jej prezesem jest Grażyna Kaczmarczyk, matka rektora Akademii Humanitas Michała Kaczmarczyka. On sam, jak pisaliśmy w artykule, jest członkiem komisji w konkursach "Studia z przyszłością", "Uczelnia Liderów" oraz "Samorządowy Lider Edukacji".
Rekomendacja od organizacji mamy
Mama Michała Kaczmarczyka, Grażyna, pojawiła się również w naszym tekście z maja 2025 roku. Ujawniliśmy wówczas, że Michał Kaczmarczyk wszedł do rad programowych Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Rekomendację wydała mu organizacja kierowana właśnie przez matkę Kaczmarczyka, a szefem Rady Mediów Narodowych jest jego były student – Wojciech Król.
To właśnie RMN, organ powołany za rządów Prawa i Sprawiedliwości, powołuje członków poszczególnych rad programowych. Te odpowiadają m in. za opiniowanie planów programowo-finansowych danej spółki medialnej, czyli – w uproszczeniu – mają wpływ na to, jak dana spółka funkcjonuje. Kandydatów na członków rad programowych mogą rekomendować organizacje społeczne.
W przypadku Kaczmarczyka rekomendacja przyszła z Fundacji Rozwoju Edukacji i Szkolnictwa Wyższego. Tej samej, która bierze udział w organizacji konkursów "Studia z przyszłością" oraz "Uczelnia Liderów". Pod rekomendacją podpisała się prezes fundacji Grażyna Kaczmarczyk.
Prezes Kaczmarczyk zapewniała, że "rekomendacja udzielona została wyłącznie na podstawie analizy dorobku zawodowego i naukowego".
Również Michał Kaczmarczyk powoływał się na profesjonalne podejście fundacji.
- Fundacja zna mój dorobek medioznawczy, gdyż współpracuję z tą organizacją od 2011 roku, m.in. w zakresie prowadzenia wykładów z komunikacji medialnej. Co jednak bardzo ważne, żaden z członków mojej rodziny nie uczestniczył w podejmowaniu uchwały o udzieleniu mi poparcia. Członkiem zarządu Fundacji jest moja mama, ale właśnie z uwagi na fakt, że uchwała rekomendacyjna dotyczyła między innymi mojej osoby, nie brała ona udziału ani w głosowaniu, ani w formułowaniu treści rekomendacji – stwierdził Kaczmarczyk. Podkreślił, że nie zabiegał o rekomendację.
Mailowa korespondencja z Michałem Kaczmarczykiem
Przygotowując pierwszy tekst, ten na temat certyfikatów, skontaktowaliśmy się z Michałem Kaczmarczykiem. W rozmowie telefonicznej ustaliliśmy, że pytania prześlemy drogą mailową. Tą samą drogą otrzymaliśmy odpowiedzi. Nie bez problemów. Rektor zapytany pod koniec lipca 2024 r. o sprawę certyfikatów stwierdził, że część odpowiedzi przekaże z końcem września. Te przesłane wcześniej w większości nijak miały się do zadanych pytań i przedmiotu tekstu. Wypowiedzi ograniczyliśmy więc do minimum, a w cytowanych zdaniach nic nie zmienialiśmy. Kaczmarczyka dosłownie zacytowaliśmy zresztą tylko we fragmencie dotyczącym nagrody Złota Temida, którą prawnikom wręczała Akademia Humanitas wspólnie z fundacją "Humanitas" (jej członkiem zarządu jest Michał Kaczmarczyk).
Pisaliśmy: "Konkurs zainicjowaliśmy cztery lata temu w mrocznych czasach rządów PiS, aby zaprotestować przeciwko łamaniu w Polsce standardów praworządności. Byliśmy pierwszą i jedyną uczelnią niepubliczną w kraju, która w tamtym okresie odważyła się jawnie i publicznie przeciwstawić zawłaszczaniu sądów przez polityków i naruszaniu zasad państwa prawnego - mówi Michał Kaczmarczyk".
Podobnie było z wypowiedziami Kaczmarczyka do tekstu dotyczącego powołania go do rad programowych PAP i Polskiego Radia, gdzie zacytowaliśmy - przywołany już wyżej - fragment długiej wypowiedzi przesłanej pocztą elektroniczną.
Kaczmarczyk nasyła na nas policję
Krótko po publikacji drugiego tekstu na temat działalności Michała Kaczmarczyka do redakcji Wirtualnej Polski wpłynęły pisma z Komisariatu Policji Warszawa-Włochy. A w nich wezwania dziennikarzy (Pawła Figurskiego i Patryka Słowika - autorów tego i pozostałych tekstów o Kaczmarczyku) do złożenia wyjaśnień. Powód? Działając "wspólnie i w porozumieniu" dosłownie zacytowaliśmy wypowiedź Michała Kaczmarczyka bez umożliwienia mu autoryzowania wypowiedzi.
Podkreślmy, wypowiedzi, które otrzymaliśmy od Michała Kaczmarczyka drogą mailową.
Warszawska policja po przesłuchaniach, które odbyły się pod koniec lipca, podjęła właśnie decyzję o skierowaniu sprawy do sądu.
W sprawie – na naszą prośbę - głos zabrała Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która wskazała, że autoryzacja służy ochronie prawdziwości przedstawianych tez i ochronie rozmówcy przed manipulacją ze strony prasy oraz naruszeniami wynikającymi ze zniekształcenia sensu jego słów. Do zniekształceń - jak wskazuje fundacja - może dojść, gdy dziennikarz na potrzeby artykułu zmienia język "mówiony" na "pisany", na przykład, gdy rozmawiał z bohaterem tekstu telefonicznie. Trudno natomiast mówić o takim ryzyku, gdy dziennikarz otrzymuje wypowiedź na piśmie.
Co więcej, HFPC podkreśla, że korzystanie z prawa do autoryzacji może stanowić nadużycie prawa, w sytuacji, kiedy rozmówca wykorzystuje instytucję autoryzacji do modyfikacji prawdziwych i rzetelnych informacji przekazanych dziennikarzowi.
"Rozmówca w takim przypadku próbowałby uczynić ze swojego prawa użytek, który byłby sprzeczny ze społecznym przeznaczeniem tego prawa: zamiast chronić prawdziwość wypowiedzi, prowadziłoby to do zafałszowania przekazu" - wskazuje fundacja.
Michał Kaczmarczyk nie twierdzi bowiem, że któreś z zacytowanych zdań są nieprawdziwe. Byłoby to nielogiczne, skoro sam je napisał.
Paweł Figurski i Patryk Słowik, dziennikarze Wirtualnej Polski