Częstochowa. Sprowadzali niebezpieczne odpady, od kary się nie wywiną
Za porzucanie setek ton niebezpiecznych odpadów w Częstochowie odpowiedzą przed tamtejszym sądem dwaj członkowie grupy przestępczej. W jednej z hal sprawcy porzucili ponad 900 ton szkodliwych substancji.
16.03.2021 18:05
Akt oskarżenia przeciwko Markowi M. i Dariuszowi H. Przygotowała i skierowała do sądu Prokuratura Regionalna w Katowicach.
Jak wynika z ustaleń śledztwa, oskarżeni wraz z innymi członkami gangu wynajmowali hale magazynowe oraz nieruchomości nie płacąc czynszu i wbrew przepisom składowali tam odpady, które następnie porzucali w warunkach mogących stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia człowieka lub środowiska.
- W styczniu 2018 roku, posługując się danymi osobowymi Andrzeja D. założyli za jego wiedzą działalność gospodarczą i wraz z Dariuszem H., Markiem M. i Dorotą P. wyszukiwali miejsca składowania odpadów i najmu nieruchomości, następnie została zawarta umowa najmu hali magazynowej przy ulicy Filomatów w Częstochowie, do której do maja 2018 roku przywieziono substancje niebezpieczne w ilości nie mniejszej niż 2 400 000 dm3 tj. 932 000 kg cieczy oraz ciał stałych niewiadomego pochodzenia - podała prokuratura.
Częstochowa. Akt oskarżenia już w sądzie
Składowisko stanowi zagrożenie dla życia wielu osób i mienia w znacznych rozmiarach.
Jak ustalili śledczy, podobną działalność M. (który od kwietnia 2019 r. jest aresztowany) prowadził w innych częściach kraju, a w maju 2019 roku, na jednym ze zorganizowanych przez niego składowisk doszło do wywrócenia się kilkunastu mauzerów z niebezpieczną substancją chemiczną.
Jeden z podejrzanych w tej sprawie, Jacek Bałata, od wielu miesięcy ukrywa się przed organami ścigania, wydano za nim list gończy. Według prokuratury, to on był założycielem i od 2018 do 2020 r. szefem tej grupy przestępczej, która porzucała odpady w różnych częściach kraju.
W odrębnym postępowaniu prokuratura bada działania podejmowane przez lokalne władze w związku z ujawnieniem składowiska przy Filomatów. Odpadów znalezionych w częstochowskiej hali nadal nie usunięto, według szacunków utylizacja będzie kosztowała dziesiątki milionów złotych. Samorządowcy podają, że nie mają możliwości wyasygnowania takich środków i liczą na wsparcie zewnętrzne.