Czeska logistyka
Cyril Svoboda (PAP/EPA)
W wielką akcję logistyczną zamieniły się przygotowania do czwartkowego, kluczowego głosowania w sprawie odrzucenia prezydenckiego veta do ustawy o VAT. Policzono schody, otwierano nieużywane od lat drzwi, mierzono kąty na klatkach schodowych i długość korytarzy oraz obliczono najkrótsze trasy od wejścia do sali obrad...
Po co to wszystko? By mógł głosować, ranny w wypadku, szef czeskiej dyplomacji.
Głosowanie nad wetem jest kluczowe dla przyszłości koalicji rządowej. Jeśli nowa ustawa nie przejdzie, czeskiemu handlowi zagranicznemu po wejściu do Unii Europejskiej grozi załamanie.
Do odrzucenia weta w 200-osobowej Izbie potrzeba 101 głosów. Koalicja socjaldemokratów, ludowców i liberałów dysponuje właśnie taką liczbą głosów. Tymczasem w ubiegłym tygodniu w wypadku samochodowym pod Brnem został poważnie ranny szef czeskiej dyplomacji, jednocześnie poseł partii ludowej Cyril Svoboda. Bez jego głosu odrzucenie weta będzie niemożliwe.
Dopiero w czwartek – pod stałą opieką medyczną – Svoboda będzie mógł zostać przetransportowany śmigłowcem z Brna do Pragi. Posłowie koalicji przygotowali już całą trasę, karetkę, a nawet łóżko, na którym unieruchomiony minister pokona drogę – od lądowiska do sali obrad Izby. Wszystko to, by mógł nacisnąć właściwy guzik...
Minister na samo głosowanie czekać będzie w gabinecie przewodniczącego parlamentu, a później przez nieużywane od lat drzwi wwieziony zostanie (na łóżku, albo na wózku) na salę obrad. Jeśli zgodzi się opozycyjna Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS), będzie mógł głosować z jednej z ław poselskich tej partii (bo najbliżej drzwi), a jeśli nie – będzie musiał pokonać trzy schodki (jeden w dół i dwa w górę, każdy o wysokości 15 cm), aby głosować ze swego miejsca w ławach rządowych.
Za transport ministra śmigłowcem z Brna do Pragi zapłaci rząd, za przejazd karetką do parlamentu i za opiekę medyczną w czasie głosowania – partia ludowa.