Cześć penisie, żegnaj budo!
"Cześć penisie. Jestem bardzo ciekawy co znajduje się pod twoimi obcisłymi streengami. Twój penisek" - SMS tej treści dwie uczennice Zespole Szkół Ogólnokształcących im. gen. J. Ziętka w Katowicach wysłały - jak twierdzą - koledze, ale odebrał go nauczyciel! Wyrafinowana twórczość niestety nie przyniosła nikomu sławy. Autorka wiadomości tekstowej została wyrzucona ze szkoły.
Wysłały przez pomyłkę? Autorka obscenicznej miniaturki (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), twierdzi, że SMS, wysłany z komórki jej przyjaciółki (ta też słono zapłaciła za nieudany dowcip), nie był adresowany do nauczyciela. - Chciałyśmy go wysłać koledze. Przypadkowo nacisnęłyśmy opcje OK w momencie kiedy pojawił się numer nauczyciela. Kolega, adresat "przesyłki", ma bardzo podobny numer. W zasadzie różni się tylko ostatnią cyfrą - tłumaczy autorka.
Zdaniem dyrektor szkoły Grażyny Bartosik usprawiedliwienie jest chybione. - Sprawdziliśmy to od razu. Okazało się, że pod numerem kolegi, do którego SMS miał być wysłany, odezwał się zupełnie inny człowiek, który z całej sprawy był kompletnie zielony. Kłamstwo wyszło na jaw - informuje Grażyna Bartosik. Grono pedagogiczne uważa, że SMS został wysłany z premedytacją, a kontakty uczennic z nauczycielem ekonomii nie układały się pozytywnie od dawna. - W ostatni piątek 18-latka odebrała dokumenty. Dziwię się, że uczennice liceum zdolne są do czegoś takiego - tłumaczy dyrektorka. Z relacji nauczycieli wynika także, że uczennice tłumaczyły, że nie wiedziały co robią, bo były pod wpływem alkoholu.
Nie chcemy tutaj powtórki z Torunia Odbiorca SMS przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim. Niewykluczone, że chciał odreagować nieprzyjemności związane z pracą. Z relacji mamy wydalonej z liceum uczennicy wynika, że reakcja nauczyciela była przesadzona. - Nazywanie takiej informacji molestowaniem seksualnym to przesada - mówi. Dyrekcja podkreśla, że nie mogła postąpić inaczej. - W przeciwnym razie mój pracownik skierowałby sprawę do sądu, a tego chcieliśmy uniknąć - wyjaśnia dyrektorka. Nasuwa się jednak pytanie: czy szkoła nie zastosowała zbyt drastycznej kary? Może pomogłaby rozmowa, ugodowe załatwienie sprawy? - Katowickie licea starają się chronić młodzież. Nie chcą dopuścić do sytuacji, która wydarzyła się nie tak dawno w Toruniu, kiedy grupka uczniów znęcała się psychicznie i fizycznie nad nauczycielem - mówi Bartosik.
Uczennica poszukuje obecnie szkoły. Jak na razie bezskutecznie. Wszystko wskazuje na to, że będzie zmuszona przeczekać do lutego. - Najgorsze, że to klasa maturalna. Decyzja dyrekcji i postawa nauczyciela jest oburzająca. Córka jest osoba zdecydowaną. Zawsze miała własne zdanie. Tacy ludzie w szkole zawsze byli niemile widziani - komentuje matka.
Aleksandra Ślifirska