Część opozycji nie akceptuje porozumienia, zapowiada protesty
Władze Ukrainy i opozycja zawarły w piątek porozumienie, które ma położyć kres kryzysowi politycznemu w kraju. Nie wszyscy zainteresowani akceptują tę umowę. Część opozycji w piątek wieczorem znów zapowiedziała protesty. W Rosji pojawiły się głosy sprzeciwu.
21.02.2014 | aktual.: 21.02.2014 23:17
Jeżeli porozumienie zawarte dzięki mediacjom szefów dyplomacji Francji, Niemiec i Polski między prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem i opozycją wejdzie w życie, będzie to przełom w politycznym impasie na Ukrainie, który trwał od trzech miesięcy - pisze agencja AP.
Ale tłum zebrany na Majdanie Niepodległości w centrum Kijowa w piątek wieczorem skanduje raz po raz pod adresem Janukowycza "Śmierć kryminaliście!" i zapowiada, że będzie protestował, póki prezydent nie poda się do dymisji.
Demonstranci wygwizdali przedstawicieli opozycji, którzy w piątek wieczorem weszli na scenę na Majdanie, by przedstawić szczegóły wynegocjowanego porozumienia. Jeden z radykalnych opozycjonistów oświadczył, że jeśli do godz. 10 w sobotę Janukowycz nie złoży rezygnacji, tłum podejmie zbrojny atak. Nie powiedział, co miałoby być celem tego ataku.
Lider ultraprawicowego ugrupowania Prawy Sektor, które było inicjatorem agresywnych konfrontacji z policją, zapowiedział w piątek, że "narodowa rewolucja wciąż trwa!" - podała agencja Interfax.
Francuski dziennikarz polskiego pochodzenia Piotr Smolar napisał z Kijowa na Twitterze, że "na Majdanie jedyne brawa, jakie się rozlegają, to aplauz dla Prawego Sektora".
"Liderów opozycji wygwizdywano i obrażano na Majdanie. Tłum krzyczał "koniec Janukowycza albo walka" - napisał Smolar.
Prawy Sektor tymczasem wzywa na Majdanie do "walki przeciw reżimowi i wewnętrznej okupacji" i deklaruje, że "nie złoży broni".
Agencja AFP pisze, że w Kijowie wszyscy są świadomi, że skrajnie radykalne ugrupowania i prowokatorzy mogą podjąć jakąś akcję, która zniweczy piątkowe porozumienie.
Tłum na Majdanie uznaje ustępstwa, które obiecał Janukowycz, za niewystarczające i spóźnione lub niezupełnie wiarygodne - pisze francuska agencja.
Po stronie rosyjskiej porozumienie też ma przeciwników. Leonid Słucki, wpływowy deputowany, który stoi na czele komisji parlamentarnej ds. stosunków z byłymi republikami Związku Radzieckiego, ocenił, że kompromis ten służy interesom Zachodu.
- Wiemy, kto i gdzie napisał to porozumienie. Leży ono całkowicie w interesie Stanów Zjednoczonych i innych mocarstw, które chcą oderwać Ukrainę od Rosji - powiedział dziennikarzom Słucki.
Wysłannik prezydenta Władimira Putina na Ukrainę, rzecznik praw człowieka Federacji Rosyjskiej Władimir Łukin nie podpisał porozumienia w sprawie zażegnania kryzysu. Oświadczył potem, że zrobił tak, gdyż nie uzyskał "jasnych odpowiedzi" na kilka pytań.
Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wydało komunikat, w którym wyjaśnia, że niepodpisanie przez przedstawiciela Rosji porozumienia, nie oznacza, że Moskwa "nie jest zainteresowana szukaniem kompromisu, który przerwie rozlew krwi".
Jak komentuje AP, dla wielu protestujących porozumienie przyszło za późno i zostało okupione zbyt wysoką ceną. Według opozycji podczas walk z milicją zginęło ponad sto osób. Teraz demonstranci, którzy pozostali na Majdanie, chcą, by Janukowycz odszedł natychmiast.
Prawy Sektor już wcześniej wystąpił przeciwko jakimkolwiek ustaleniom z ekipą Janukowycza. Stowarzyszenie to zrzesza członków różnych ukraińskich ruchów nacjonalistycznych.