PolskaCzęść nakładu "Gazety Polskiej" nie trafiła do kiosków

Część nakładu "Gazety Polskiej" nie trafiła do kiosków

Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" twierdzi, że część nakładu tygodnika nie trafiła do kiosków. Według Tomasza Sakiewicza, zawinił "Kolporter", który mimo, że współpracuje z redakcją od 13 lat, nie mógł znaleźć w drukarni paczek z najnowszym numerem "Gazety Polskiej". Tomasz Sakiewicz dodał, że pozostali dystrybutorzy normalnie dostarczyli nakład do kiosków.

W "Gazecie Polskiej" ukazał się artykuł, w którym tygodnik twierdzi, że sekretarz programowy telewizji TVN Milan Subotić był współpracownikiem Wojskowych Służb Informacyjnych, a wcześniej wojskowych służb PRL. Tygodnik powołał się przy tym na źródła z komisji likwidacyjnej WSI. Ponadto - według "Gazety Polskiej" - były oficer prowadzący Suboticia, a późniejszy szef WSI, generał Konstanty Malejczyk, spotkał się z działaczem Samoobrony Januszem Maksymiukiem na kilka dni przed emisją programu "Teraz My", w którym pokazano nagrania Renaty Beger.

Publikacja ta wywołała medialną i polityczną burzę. Szef komisji weryfikacyjnej WSI Antoni Macierewicz zaprzeczył jakoby doszło do przecieku. Z kolei szef klubu poselskiego Prawa i Sprawiedliwości Marek Kuchciński wezwał zarząd TVN do wyjaśnienia doniesień o współpracy Suboticia z WSI. Zdaniem Kuchcińskiego, publikacja "Gazety Polskiej" wyjaśnia kulisy nagrania i wyemitowania taśm z prowokacji, jakiej dopuściła się posłanka Renata Beger.

Przeciwko tym twierdzeniom ostro zaprotestowała telewizja TVN. Zapewniła, że nic nie wie o domniemanej współpracy Suboticia z WSI oraz że nie miał on wpływu na kształt programu "Teraz My". TVN zapowiedziało pozwanie "Gazety Polskiej" do sądu.

Rzecznik dystrybutora prasy "Kolportera" powiedział, że winę za nieukazanie się rano w sprzedaży "Gazety Polskiej" ponosi pracownik jego firmy i drukarnia.

Maciej Topolski zapewnił , że wobec osoby odpowiedzialnej w Kolporterze za tę sytuację zostaną wyciagnięte konsekwencje służbowe. Wyjaśnił, że pracownik Kolportera, który wczoraj zgłosił się do drukarni po odbiór gazet nie otrzymał nakładu "Gazety Polskiej". Jej braku nie zauważył, a pytając pracownika drukarni, czy jest jeszcze coś do zabrania otrzymał przeczącą odpowiedź.

Brak "Gazety Polskiej" wśród ponad 100 tytułów o nakładzie 3 milionów egzemplarzy został zbyt późno zauważony w magazynie centralnym, dlatego tygodnik nie mógł rano trafić do sprzedaży. Maciej Topolski podkreślił, że błąd został naprawiony i tygodnik jeszcze dziś ukaże się w Warszawie a jutro na terenie całego kraju. Zaznaczył, że Kolporter pracuje z wydawcą "Gazety Polskiej" od 13 lat i taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)