Czerwiec '76. Prezydent Duda: gdyby nie było Radomia, może nie byłoby Solidarności
• W Radomiu trwają obchody Wydarzeń Radomskich z 1976 roku
• Duda: Wydarzenia Radomskie to moment narodzin sojuszu robotników i inteligencji
• Dodał, że "gdyby nie było Radomia, może nie byłoby Solidarności"
• W 1976 roku na ulice tego miasta wyszły dziesiątki tysięcy robotników
• W bezpośrednich starciach z ZOMO i milicją w Radomiu śmierć poniosły dwie osoby
- Gdyby nie było Radomia, gdyby nie było tamtych zdarzeń, gdyby nie było tamtego bohaterstwa, może nie byłoby Solidarności - powiedział w sobotę prezydent Andrzej Duda podczas obchodów rocznicy Wydarzeń Radomskich 1976 roku.
- To dzięki wam wydobyliśmy się w końcu na wolność i to dzięki wam dziś - na czele z najwyższymi władzami polskiego państwa - chylimy czoła przed pomnikiem Wydarzeń Radomskich '76 roku i chylimy czoła przed bohaterami tych wydarzeń. Dziękuję wam za to jeszcze raz - podkreślił prezydent.
Ludzie Radomia - jak zauważył - "okazali się znacznie inteligentniejsi niż się wydawało zgnuśniałej, komunistycznej władzy i nie pozwolili odebrać sobie godności, nie pozwolili obniżyć jakości i poziomu swojego życia z dnia na dzień, nie pozwolili podeptać swojej pracy". - Powiedzieli: "nie będziecie nas wykorzystywać, nie będziecie nas traktowali jak ludzi drugiej kategorii, nie jesteśmy naiwniakami, którym można wszystko wmówić" - mówił Duda.
"Stanęli w obronie swoich podstawowych praw, swoich i swoich rodzin, stanęli w obronie godności swojej - tej osobistej - godności swoich rodzin i godności jaką niesie praca - zaznaczył prezydent.
- Chcieli zwykłej sprawiedliwości - dodał. - To właśnie łaknienie sprawiedliwości - rozumianej jako godność pracy, życia - wyprowadziło wtedy, tu na ulicę pod komitet wojewódzki, robotników radomskich - zaznaczył Duda.
Prezydent za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za upowszechnianie i upamiętnianie prawdy o wydarzeniach Radomskiego Czerwca 1976 r. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski odznaczył Zbigniewa Cebulę, Stanisława Górkę, Janusza Gregorczyka, Zdzisława Maszkiewicza, Czesława Wiechecia, Krzysztofa Wojewódkę.
"Uczynię wszystko, aby plany gospodarcze rządu zostały zrealizowane"
Zobowiązuję się, że uczynię wszystko i będę wspierał w tym rząd premier Beaty Szydło, aby plany gospodarcze, które zostały zarysowane, były zrealizowane - zadeklarował prezydent.
Wreszcie w Polsce - jak przekonywał Duda - "zostanie wprowadzona zasada zrównoważonego rozwoju, dbania o to aby państwo rozwijało się w sposób równomierny, o to aby podstawowe prawa obywatelskie - jak prawo do wyboru miejsca zamieszkania, prawo do wyboru miejsca pracy - były naprawdę realizowane, a nie tylko na papierze". - O to właśnie będziemy dbali - powiedział prezydent.
- Jako prezydent Rzeczypospolitej zobowiązuję się, że będę czynił wszystko i będę wspierał w tym polski rząd premier Beaty Szydło, aby te plany gospodarcze, które zostały zarysowane, były zrealizowane - zaznaczył Duda. - Aby zasada zrównoważonego rozwoju, aby zasada sprawiedliwego dzielenia dóbr i funduszy na inwestycje państwowe, była wcielana w życie - dodał.
- Niech Radom tak jak był, (...) również i nadal będzie stolicą polskich robotników, stolicą pracy, stolicą codziennego trudu, który powinien być dobrze nagradzany - konkludował.
Duda: Wydarzenia Radomskie to moment narodzin sojuszu robotników i inteligencji
Od Wydarzeń Radomskich '76 narodził się sojusz między polską inteligencją a robotnikami, na kanwie którego powstała Solidarność - mówił prezydent Andrzej Duda podczas sobotnich obchodów czterdziestej rocznicy Wydarzeń Radomskich.
- Mówiono, że to właściwie od tego momentu narodził się rzeczywisty sojusz pomiędzy polską inteligencją a robotnikami. Sojusz wzajemnego zrozumienia i wzajemnego wsparcia. Po wydarzeniach w Radomiu, Ursusie, Płocku, po ścieżkach zdrowia, po pałowaniu, po niszczeniu ludzi, po prześladowaniach, po masowych zwolnieniach z pracy, po więzieniach, procesach, po wielkiej niesprawiedliwości, jaką wyrządzono inteligenci stworzyli Komitet Obrony Robotników we wrześniu 1976 r. To Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz, Jan Józef Lipski, Piotr Naimski, to polscy inteligenci, którzy powiedzieli: "robotnicy nie zostaną sami" - wskazał prezydent. Przypomniał, że w Radomiu prześladowano ponad 1000 osób.
Przypomniał, że dzień wydarzeń w Radomiu, Ursusie, Płocku jest nazywany "przedświtem wolności", gdyż - jak mówił - te wydarzenia, "Radom, wściekłość i okrucieństwo, jakim władza komunistyczna zaatakowała robotników, były przełomem w naszej historii".
- Przełomem, który wywołał Solidarność. Przełomem, na kanwie którego potem po wizycie Jana Pawła II w 1979 r., w 80 roku powstała Solidarność. Ta pisana dużą literą: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy, związek zawodowy robotników i inteligentów, związek zawodowy wszystkich - powiedział prezydent. Wskazał, że to właśnie ten moment wywołał także "solidarność z małej litery".
Macierewicz w Radomiu: Wydarzenia Radomskie '76 to było powstanie
To było powstanie - powiedział o robotniczych wystąpieniach 1976 r. szef MON Antoni Macierewicz. Poinformował o utworzeniu specjalnego funduszu wsparcia uczestników tamtych wydarzeń, którzy dziś są w trudnej sytuacji materialnej, zapowiedział też systemowe uregulowanie kwestii ówczesnych opozycjonistów, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji.
- To było prawdziwe powstanie, to było powstanie w Radomiu, w Ursusie, to był Płock, to był Grudziądz, Nowy Targ, Gdańsk, Gdynia; szykował się Śląsk, to było ponad 80 zakładów pracy, które wyszły na ulice, żeby powiedzieć Sowietom: dosyć - mówił Macierewicz w Fabryce Broni w Radomiu.
Dodał, że mówiono wtedy, iż protestującym robotnikom "chodzi tylko o kiełbasę". - To bzdura, to kłamstwo i mieliśmy wtedy absolutną pewność, że tak nie jest, że w tamtym czasie walka o poziom życia, o to, żeby ludzie mieli na chleb, żeby nie pomiatano nimi, żeby traktowano ich jak ludzi i jak Polaków, to był podstawowy front ówczesnej walki - powiedział.
Poinformował o stworzeniu przez PGZ i MON specjalnego funduszu wsparcia byłych pracowników i ich rodzin. Podkreślił, że jest to kwestia nie tylko Radomia, "ale wszystkich ludzi w Polsce, którzy wtedy zostali tak straszliwie potraktowani". - Ale mam czasem wrażenie, że jeszcze gorzej zostali potraktowani po 89 roku, że było to jeszcze bardziej upokarzające, gdy widzieli, jak ich zakład pracy, dla którego się poświęcali, idzie w ruinę - wskazał.
Prezes PGZ, do której należy radomska Fabryka Broni, Arkadiusz Siwko, powiedział, że będzie to fundusz przeznaczony w pierwszej kolejności do wsparcia ówczesnych pracowników Fabryki Broni i powiązanych z nią zakładów należących dziś do PGZ, a w dalszej kolejności także dla innych. Środkami będzie zarządzać specjalna fundacja.
Macierewicz dodał, że problem wymaga rozwiązania "systemowego, a nie tylko zasiłkowo-pomocowego" i zostanie ono wprowadzone przez Sejm.
Nową Fabrykę Broni szef MON uznał za dowód na to, że "to nie jest tak, że tylko inni mogą budować nowoczesny przemysł zbrojeniowy, Polacy potrafią, właśnie dlatego, że wiedzą, że wywalczyli swoją ojczyznę".
40 lat temu, 25 czerwca 1976 r., w wielu zakładach pracy zorganizowano strajki w związku z ogłoszoną przez rząd podwyżką cen. Do największych wystąpień robotniczych doszło w Radomiu, Ursusie i Płocku. Protesty brutalnie stłumiła milicja i SB. W całym kraju aresztowano ok. 2,5 tys. osób.
Na ulicach Radomia, Ursusa i Płocka odbyły się pochody i manifestacje zakończone starciami z milicją. W Radomiu doszło do dramatycznych walk ulicznych. Zginęły dwie osoby - Jan Łabędzki i Tadeusz Ząbecki, przygnieceni przyczepą ciągnikową wypełnioną betonowymi płytami, którą próbowali zepchnąć w kierunku milicjantów. W Ursusie, a także w Płocku, wieczorem interweniowały siły ZOMO (Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej). Manifestacje praktycznie dobiegały końca, bo władze ogłosiły, że wycofują się z podwyżek.
Zatrzymywani w Radomiu, Ursusie i Płocku stawali przed kolegiami i sądami. Z Radomia zapamiętano także osławione "ścieżki zdrowia" - szpalery zomowców bijących przepuszczanych pomiędzy nimi manifestantów. W Ursusie w dwóch procesach skazano siedem osób na kary od 5 do 3 lat więzienia. Wielu ludzi zwolniono z pracy.
W związku z tym środowisko organizujące pomoc postanowiło sformalizować swoją działalność. 23 września 1976 roku powołany został "Komitet Obrony Robotników - ofiar represji w związku z wydarzeniami 25 Czerwca 1976". Sygnatariuszami powołania Komitetu było 14 osób, które jednocześnie ogłosiły "Apel do społeczeństwa i władz PRL", broniący robotników skazywanych po 25 czerwca i wzywający do solidarności w ich sprawie.
Sygnatariusze - Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Ludwik Cohn, Jacek Kuroń, Edward Lipiński, Jan Józef Lipski, Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Antoni Pajdak, Józef Rybicki, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski, ks. Jan Zieja i Wojciech Ziembiński - podpisali się swoimi nazwiskami i prawdziwymi adresami, po raz pierwszy w dziejach opozycji w PRL.
Wśród sygnatariuszy znalazła się grupa starszych już wtedy osób, autorytetów z różnych dziedzin. Mieli oni stanowić rodzaj "parasola", zniechęcającego władze PRL do ewentualnych represji wobec Komitetu. Poza tym listę uzupełnili najbardziej aktywni działacze środowisk zaangażowanych w akcję pomocy.
Twórcy Komitetu powoływali się na obowiązujące w PRL prawo, zgodnie z którym np. powołanie komitetów przeciwpowodziowych nie wymagało zgody władz administracyjnych. Jawna aktywność (z wyjątkiem działalności wydawniczej) stała się najważniejszą cechą KOR. Z czasem zaczęli przystępować do niego kolejni ludzie, a w lecie 1977 roku, po amnestii dla uczestników wydarzeń czerwcowych, przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej "KOR" i stał się najsilniejszym ośrodkiem tzw. opozycji demokratycznej w PRL. Komitet rozwiązał się w 1981 roku, po powstaniu NSZZ "Solidarność".