Trwa ładowanie...
23-06-2010 12:37

Czemu Jarosław Kaczyński "byłby gorszą wersją Lecha"?

- Jarosław Kaczyński miał ogromny wpływ przynajmniej na niektóre błędy Lecha Kaczyńskiego. Między innymi na to, że Lech Kaczyński mając predyspozycje charakterologiczne, nie podjął próby budowania prezydentury, która by Polaków łączyła. Teraz, gdyby Jarosław Kaczyński został prezydentem, byłby raczej gorszą wersją śp. Lecha Kaczyńskiego - powiedział w programie "Gość Radia Zet" Bronisław Komorowski.

Czemu Jarosław Kaczyński "byłby gorszą wersją Lecha"?Źródło: WP.PL
dmww1th
dmww1th

: A gościem Radia ZET jest Bronisław Komorowski p.o. prezydenta, marszałek sejmu, witam Monika Olejnik, kandydat do urzędu prezydenta. : Ja również witam. Witam państwa i witam panią. : Panie marszałku, czy nazwie pan Jarosława Kaczyńskiego kłamcą po wczorajszym orzeczeniu sądu? : Miałbym takie prawo, ale rozumiem, że chodzi o kłamstwo prywatyzacyjne, prawda? Ale staram się nie używać takich słów, wręcz odwrotnie. Przypomnę, że dałem szansę panu Jarosławowi Kaczyńskiemu, aby bez procesu sądowego po prostu przyznał się do błędu, powiedział proste słowo "przepraszam", a nie trzeba rozstrzygać sprawy w sądzie. Oczywiście mam satysfakcję z tego, że po raz drugi pan Jarosław Kaczyński przegrał proces o kłamstwo, które uprawiał, chcąc mi zaszkodzić w kampanii wyborczej. : A czy pan zaskarży do sądu pana Napieralskiego, który w wywiadzie w zeszłym tygodniu w "Polsce The Times” powiedział, że "Komorowski chce pełnej prywatyzacji służby zdrowia”? : Nie dlatego, że pan Napieralski już nie kandyduje w wyborach
prezydenckich, był kandydatem w pierwszej turze. : Ale nie zauważyli państwo tego w zeszłym tygodniu. : Nie, autentycznie nie, rzeczywiście nie, od pani pierwszy raz to słyszę. Ale powiedziałbym tyle samo: oczekiwałbym i od pana Grzegorza Napieralskiego wycofania się z błędnej opinii i tyle. Uważam, że łatwiej jest takie sprawy załatwiać w sposób przyzwoity, na zasadzie zwykłego nawet telefonu, niż na sali sądowej. : Czy spotka się pan dzisiaj przy okrągłym stole Grzegorza Napieralskiego, okrągłym stole służby zdrowia? : Jak zrozumiałem, zaproszeni są liderzy partii politycznych, ja nie jestem liderem partii politycznej. : Ale pana też oczekuje, bo pan jest kandydatem do urzędu prezydenta. : No nie, ja rozumiem, że debata kandydatów prezydenckich się skończyła w takim składzie szerokim. Czeka mnie debata z Jarosławem Kaczyńskim, który jest jedynym moim kontrkandydatem przed drugą turą prezydenckich i rozumiem, że partia, czyli Platforma Obywatelska wskaże, wskazała zdaje się, kto ma reprezentować nas przy
tym stole okrągłym poświęconym służbie zdrowia. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem jest, jeżeli będzie to osoba najbardziej kompetentna i wprowadzona w sprawę, czyli minister zdrowia pani Ewa Kopacz. : Zaskoczył pana wynik pierwszej tury, mała różnica, 5% między panem a Jarosławem Kaczyńskim? A jeszcze w piątek w "Gazecie Wyborczej” na pierwszej stronie było: "Komorowski wygrywa w pierwszej turze". : To jest oczywiście pytanie raczej do pracowni badań opinii publicznej, a oprócz tego jest tu do rozważenia ciekawe zjawisko natury polityczno-socjologicznej, jakim jest rzeczywiście zdolność Jarosława Kaczyńskiego do przejmowania niektórych grup wyborców. Oczywiście wolałbym wygrać w dużo lepszym stylu, dużo większą ilością punktów, ale wygrałem pięcioma, więc możemy się spierać czy szklanka jest do połowy pełna czy pusta. Pełna czy pusta szczęścia wyborczego. 5% to jest dużo, ale to także jest ostrzeżenie, że realne jest zagrożenie ze strony recydywy z powtórki IV Rzeczpospolitej. : A dlaczego recydywa IV
Rzeczpospolitej, skoro Jarosław Kaczyński teraz się zmienia? Powiedział, że wszystko się zmieniło po katastrofie smoleńskiej, po 10 kwietnia. Już nie ma postkomuny, już jest lewica. : No właśnie dlatego. Bo każde deklaracje, które padają w okresie kampanii wyborczej są mocno podejrzane. Ja bym powiedział: zabawa w takie polityczne przebieranki, no niektórzy strasznie lubią się przebierać, to dla mnie jest sygnałem, że to wszystko jest trochę teatrem politycznym a nie rzeczywistą przemianą. Ja się nie przebieram, ja nie udaję, że jestem lewicowcem, nie udaję, że jestem radykałem, nie udaję wielu, wielu innych rzeczy, no bo też nikt chyba nie pamięta mi żadnych słów, które by były w jaskrawej sprzeczności z tym, co dzisiaj mówię. Ja się zachowuję. Jarosław Kaczyński ma dużą zdolność, że tak powiem, mimikry, chowania różnych swoich wcześniejszych zachowań pod szatkami atrakcyjnymi, akurat w tym konkretnym momencie. : Ale nie sądzi pan, że... : Ale wie pani, wyborcy lewicy, myślę, że będą pamiętali jednak, że to
mówi człowiek, który reprezentuje środowisko i sposób taki w polityce, który był obraźliwy dla ludzi lewicy. To było jednak publiczne poniewieranie lewicy. Dzisiaj słowa o tym, że prawie już jest się samemu lewicowcem, chyba oznaczają jednoczesną utratę wiarygodności Jarosława Kaczyńskiego w skali generalnej. : A nie sądzi pan, że coś się zmieniło na scenie politycznej? Coś się zmieniło wśród Polaków po 10 kwietnia? : Zmieniło się dużo, ale przeszłość się nie zmieniła, to znaczy IV Rzeczpospolita, atmosfera państwa, które było państwem jednak podejrzliwości i ścigania, i strachu no już się nie zmieni. Pamięć zostaje świeżo także o przecież skutkach atmosfery z tamtego okresu, której była ofiarą m.in. pani Barbara Blida. Więc ja myślę, że dla ludzi lewicy to są sygnały istotne. Ja nie wiem, kto może uwierzyć w te przebieranki polityczne Jarosława Kaczyńskiego. : Józef Oleksy uwierzył i się cieszmy.. : Ja myślę, że głównie specjaliści, że tak powiem, w zakresie strojów w teatrach. : Nie, Józef Oleksy uwierzył
i bardzo się cieszy, że już nie jest nazywany postkomuną tylko miłym człowiekiem, średnio-starszego pokolenia. Joanna Senyszyn też jest zadowolona, że już nie jest postkomuchem, tylko jest lewicą. : No widzi pan, jak łatwo zapewnić choćby minimalny komfort i przyjemność w polityce, no widzi pani. : No widzi pan, a jak pan przekona do siebie młodych ludzi panie marszałku? : Nie bawię się w przebieranki. Mam nadzieję, że też Jarosław Kaczyński jutro nie wystąpi w krótkich spodniach i będzie udawał chłopczyka, albo nie wystąpi raptem z włosami na irokeza. : No, to byłoby fajne. : To byłoby ciekawe. No ja tego nie zrobię na pewno, bo nie widzę takiego powodu. Natomiast dla młodych Polaków atrakcyjne są nie przebieranki polityczne, tylko atrakcyjne jest mówienie o Polsce, która się upodabnia do świata zachodniego, nie tylko w wymiarze politycznym, ale także cywilizacyjnym. To jest to, co Platforma Obywatelska i ja ofiarowujemy młodym ludziom – wiarygodną koncepcję upodabniania Polski do świata zachodniego. : Ale
młodzi ludzie patrzą na pana, jak na konserwę, że jest pan konserwatystą. : A to chce mi pani powiedzieć, że patrzą na Jarosława Kaczyńskiego, jak na bożyszcze, tak? : Ja nie mam przed sobą teraz Jarosława Kaczyńskiego, tylko mam Komorowskiego i dlatego panu mówię to. : Wie pani, no jakoś w sondażach, w badaniach opinii publicznej nie widać tego, aby głosy padały wedle tego, kto nosi wąsy, albo kto nie nosi wąsów, albo kto jaki ma wiek. Jarosław Kaczyński jest starszy ode mnie, to od razu pani powiem. : Nie, nie, to nie chodzi... : A poza tym ja mam kontakt bezpośredni z młodymi ludźmi, bo mam pięcioro dzieci, dorosłych już w tej chwili, ale młodych. I ja w dniu ojca nie muszę nic udawać. Ja mam pięcioro dzieci, dorosłych studentów, pracowników, znam życie, także i problemy młodych ludzi z własnego życia. : Dobrze, to czy marszałek Bronisław Komorowski gdy zostanie prezydentem zgodziłby się na to, żeby Polska podpisała Kartę Praw Podstawowych? : Wie pani, ja z tym nie mam problemu, bo akurat w tej sprawie
się wypowiadałem znowu nie wyborczo, nie dzisiaj, tylko wypowiadałem się w tym momencie, kiedy stała sprawa Traktatu Lizbońskiego. Mówiłem wyraźnie, byłem zresztą atakowany przez kolegów z PiS, mówiłem o tym, że to jest absolutne dopuszczalne rozwiązanie, podpisanie Karty Praw Podstawowych. Tyle, że zapadły inne decyzje, myśmy poszli razem z Brytyjczykami, inną metodą. : No dobrze, ale czy według pana należy odstąpić od protokołu brytyjskiego? : Pytanie czy to jest możliwe. Ja kazałem zresztą zbadać od strony formalnej i właśnie możliwości. : Możliwe. : No to pani twierdzi. Eksperci twierdzą różnie, bo pytanie jest, kiedy można. Na przykład, ja jestem w stanie sobie wyobrazić, że przy następnym poszerzeniu Unii Europejskiej, można by próbować ratyfikować właśnie Kartę Praw Podstawowych. Tak samo w niej nie ma żadnych złych zapisów, Polska przecież to akceptowała, natomiast wybrała jakąś trochę inną drogę, podobną do brytyjskiej. No i też tak z roku na rok, tylko przy okazji kampanii wyborczej ... : No
dobrze, ale czy pan nie wyklucza tego? : Nie, absolutnie nie wykluczam tego. Przy okazji kampanii trudno dokonywać korekty postępowania państwa polskiego co do wyboru drogi, sposobu do podpisania się pod tą kartą. : Parytety - 35, 50%? : Powiedziałem, że mi ręka zadrży przy 99 dopiero, bo liczę zawsze, że się w ten 1% załapię. : No wiem i traktuje pan kobiety, jak słabszą taką część społeczeństwa? : No po coś te parytety mają być, między innymi by zlikwidować stan ograniczenia kobiet tym słynnym, takim szklanym sufitem, który kobiety nie mogą przebić także w polityce. Więc chyba coś jest na rzeczy. : Czyli 35 czy 50? : Ja mogę powiedzieć, że zamierzam namawiać moje własne środowisko do inicjatywy w tym zakresie i sądzę, że to powinno być niemniej niż 35%. : A czy to stanie się przed wyborami samorządowymi? : Mam nadzieję, że stanie się to bardzo szybko. I znowu powiem nie w kontekście czysto wyborczym, bo mówiłem o tym dużo, dużo wcześniej, że powinny temu towarzyszyć także ustawy prokobiece, czyli
pozwalające kobietom na łatwiejsze łączenie funkcji macierzyńskich jednocześnie z rolą pracownika, czy osoby także mającej aspiracje polityczne. Tu jest problem wielkiej ilości kobiet, a nie tylko tych, które chcą trafić do parlamentu. : Refundacja metody in vitro z budżetu państwa, tak? : Też wie pani, trochę czuję się niezręcznie, że mam w tej chwili się deklarować, co będzie odbierane wyborczo. A ja o tym mówiłem dużo wcześniej. : Ale ja chcę usłyszeć taką deklarację. Tak samo, jak chcę usłyszeć od Jarosława Kaczyńskiego. : Ale widzi pani, na tym polega różnica, że ja to mówiłem - tak, refundacja na miarę możliwości budżetu, refundacja z budżetu... : I to się nie kłóci z pana katolicyzmem? Proszę powiedzieć. : Nie, ale niech pani poczeka, no. : Ja czekam. : Ja to mówiłem wiele miesięcy temu, za to płaciłem cenę. Coś mi się wydaje, że pani częściej pyta mnie o to, a nie Jarosława Kaczyńskiego. : No wie pan, jakoś nie mam możliwości rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim. : A, no więc ja jeszcze... : Czy to się
nie kłóci z pana katolicyzmem, proszę powiedzieć. : Nie, nie kłóci się. Dlatego, że to jest konsekwentna postawa bycia za życiem. Metoda in vitro to jest szansa na życie, to jest szansa dla młodych małżeństw, około 20%, które cierpią z powodu niemożności uzyskania dziecka. Więc to jest problem bycia konsekwentnie za życiem. Natomiast z punktu widzenia katolickiego, jest rzeczą ważną, żeby w zapisach ustawowych, bo ich dzisiaj nie ma w ogóle, znaleźć takie rozwiązanie, które by szanowało wrażliwość katolicką na los zarodków. : Ja wiem, ale księża mówią... : Nie w samej metodzie in vitro widzę problem. : "Jesteś za in vitro, stosujesz in vitro, jesteś za, to nie możesz przystąpić do komunii". : To niech pani tak nie uogólnia, bo to się zdarzyło paru osobom, ważnym w Kościele. Ale jednocześnie odsyłam panią do wypowiedzi abp Kowalczyka, nuncjusza papieskiego w Polsce, a za parę dni prymasa Polski, który mówi o tym, że katolik jeżeli się nie zgadza z tego rodzaju zapisami, może z tego nie korzystać, bo to jest
zgodne... : To ja odsyłam pana marszałka do abp Michalika. : Bo to jest zgodne, ale to jest zgodne z duchem Soboru Watykańskiego, który bardzo zdecydowanie stawia na pełną autonomię Kościoła i państwa. : Ja wiem, ale na razie w Polsce Kościołem rządzi Episkopat. : Więc ja jestem częścią Kościoła soborowego. : Pana wtopy, dużo tych wtop było panie marszałku. : Proszę pani, kto nie mówi, kto nic nie robi, ten błędów też nie czyni. Ja się bardzo chętnie przyznam do różnych wpadek, różnych śmieszności... : Ale błędy merytoryczne. : Ale co to za błędy merytoryczne, jeżeli Jarosław Kaczyński nie zna hymnu polskiego to co, odmawiać mu prawa do bycia patriotą? : Nie będę pana sprawdzać i od początku do końca, żeby pan zaśpiewał cały hymn.. : No, ale ja śpiewam, no to właśnie. : Cały od początku do końca? Bo pierwsza zwrotka, to łatwo. : Nie, ja pani powiem, że mam satysfakcję, bo na wielu spotkaniach platformianych śpiewamy hymn Polski. Trochę nie ukrywam, też z takim dodatkowym podtekstem, że śpiewamy lepiej niż
PiS. : No, ale Belka, który się nagle znalazł nie tam, gdzie pracował... Panie marszałku, no pan pomylił... : Dlaczego? : No pomylił pan. : Ale absolutnie pani nie ma racji, bo pracował w ONZ, tak samo. : Ale ostatnio nie pracował w ONZ. : Ale najwyższa funkcja, którą pełnił, była w ONZ. No jeżeli twierdzi pani, że on tam nie pracował, to się z panią nie zgadzam, bo pracował. : W Międzynarodowym Funduszu Walutowym. : Też pracował w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, jak najbardziej. : Ale ostatnia jego funkcja. : Ale najwyższa w ONZ, najwyższa w ONZ. : Czy pan już wie, jak się wydobywa łupki? : Ja nie jestem geologiem, ale znam się na hymnie, proszę panią, i na polityce. I nie mylę na przykład pojęć takich, jak prywatyzacja z pojęciem komunalizacji, czy innymi ważnymi pojęciami, na których powinien znać się polityk. A geologiem nie jestem, politykiem jestem. : A jak pan chce przekonać Grzegorza Napieralskiego żeby przekonał swoich wyborców? : No na pewno nie przebierając się, bez przebieranek politycznych.
: To już wiem. : No to jest bardzo ważne. Poza tym - moimi własnymi dokonaniami, a nie deklaracjami, bo zawsze potrafiłem współpracować z ludźmi, także lewicy. Nie uczestniczyłem w polowaniach na czarownice, które urządzał PiS, jeśli chodzi o ludzi lewicy, a ostatnio w praktyce pokazuję na czym może polegać prezydentura wychylona w stronę szukania zgody i pojednania, która jest prezydenturą już dzisiaj realizowaną, wizją. Jest przecież zarówno pan Marek Belka, człowiek lewicy, jako prezes Narodowego Banku Polskiego i także Rada Bezpieczeństwa Narodowego, w której skład wchodzą przedstawiciele partii opozycyjnych, w tym także partii lewicowej. Myślę, że z panem Grzegorzem Napieralskim będę miał okazję rozmawiać, zaprosiłem go w dniu dzisiejszym. Bardzo bym chciał dowiedzieć się, czy on bierze pod uwagę możliwość, że tak powiem obojętności jego własnej i własnego środowiska na perspektywę powrotu IV Rzeczpospolitej Jarosława Kaczyńskiego do władzy - to jest pytanie. Bo rzeczywiście w ręku Grzegorza
Napieralskiego jest poważna możliwość współzdecydowania o tym, czy wygra te wybory Jarosław Kaczyński czy Bronisław Komorowski. Tylko to jest pytanie - jakiej Polski, jakiej prezydentury chce Grzegorz Napieralski. : Tego nie wiem, bo... : I czy może stać obojętnie patrząc na to, że być może będzie właśnie powtórka z IV RP. : Tego nie wiem, bo w wywiadzie w zeszłym tygodniu powiedział o panu, że pan nie jest człowiekiem pierwszej linii i po co się pan tam pcha. : No różne rzeczy się mówi. Tylko ja też zadaję pytanie: jakby się czuł lider lewicy poniewieranej przez PiS, lider lewicy, której Barbara Blida popełniła samobójstwo w atmosferze IV RP. Tak powiem, stojąc obojętnie i patrząc, jak Polska się ponownie zanurza w odmęty szaleństwa IV RP. : Mam konkretne pytanie: gdyby pan był prezydentem i miał zadecydować o rozwiązaniu WSI - czy zadecydował by pan "tak", czy "nie"? : Prezydent nigdy nie decyduje o takich rzeczach. : Ale podpisuje, doskonale pan wie. : No nie, podpisuje ustawę. Uważam, że prezydent
powinien jako zwierzchnik sił zbrojnych zawsze stać na straży czegoś, co jest niesłychanie ważne dla sił zbrojnych, to znaczy posiadania oczu i uszu. To jest wywiad i kontrwywiad i ja nigdy... : I zrobiłby pan wbrew swojemu środowisku, które głosowało za? : Ale oczywiście, że tak. Dlatego, że byłem, jestem, przecież pełniłem wiele lat funkcje w ministerstwie obrony narodowej i ja akurat wiem na czym polega znaczenie wywiadu i kontrwywiadu wojskowego dla polskiego systemu obronnego. : Przestał pan polować panie marszałku. : Inni prawdopodobnie tego nie wiedzą, albo wiedzą w stopniu niewystarczającym. : Przestał pan polować na te jelonki. : No nie mam czasu kompletnie na... a dlaczego nie na straszne odyńce? : No nie, odyńce - też byłoby mi przykro. : Tak, a pani widziała odyńca z bliska, czy nie? : Tak, widziałam, widziałam. : Widziała pani, tak? No to zapraszam do lasu, to pani pokażę jeszcze groźniejszego. : No dobrze, ale przestał pan polować. Nie będzie pan polował, obiecuje pan słuchaczom Radia ZET? :
Nie, nie obiecuję, bo będę polował. Tyle, że tak jak moje dzieci o to poprosiły, będę starał się polować z użyciem aparatu fotograficznego, który dostałem od dzieci. Ale to też jest polowanie. : Czyli nie odda pan strzału już? : Ale... nie oddam strzelby, pani pytała strzelby? : Strzału? : Czemu nie, strzelanie do tarczy jest rzeczą normalną. : Ale strzału do zwierzątka? : Zamierzam strzelać z aparatu fotograficznego. : Czy straszenie IV RP to nie jest za mało na kampanię wyborczą? Bo ludzie oczekują jeszcze czegoś więcej, bo jakoś przestali się chyba bać IV RP, skoro tak wielu ludzi głosuje na Jarosława Kaczyńskiego. : Nie, ja myślę, że to nie jest tak. Ludziom się wielu w Polsce no jednak ta atmosfera żałobna udzieliła. Ona robi wrażenie i jakoś została zagospodarowana w znacznej mierze przez PiS i myślę, że to decyduje, a nie amnezja polityczna o tym, czym była IV RP. Bo – no chyba szczególnie wyborcy lewicy powinni o tym dobrze pamiętać, czym była IV Rzeczpospolita. : No tak, ale co więcej oprócz IV RP?
: Więcej w jakiej sprawie? : Na kampanię. : No kampania sama, a oprócz tego przyzwoite sprawowanie funkcji głowy państwa i marszałka sejmu, rozwiązywanie problemów ważnych dla Polaków takich, jak na przykład rozstrzygnięcie tego, czego nikt nie chciał do tej pory w ogóle ruszyć - wycofania się Polski z Afganistanu. To jest także postawienie na integrację europejską, a nie ciągły dąsy. : A niepotrzebnie w ogóle pojechaliśmy do Afganistanu według pana? : Decyzja sama o wyjeździe na początku w ramach takiego, odruchu trochę solidarności z Amerykanami, w ramach walki z terroryzmem, była według mnie nie do uniknięcia. Natomiast to, że siedzimy tam dziewięć lat, kiedy nikt nie potrafi nawet wyznaczyć celów politycznych tej misji, jest rzeczą trudną do zrozumienia, dla mnie nie do zaakceptowania. I znowu powiem pani tyle: ja nie muszę w tej kwestii zmieniać swoich poglądów, bo ja to mówiłem od samego początku - trzeba było pojechać z Amerykanami i po roku wrócić, a nie tkwić tam przez lat dziewięć, nie wiedząc na
dodatek tego po co tam się jest, jakie się cele stawia żołnierzom. : No dobrze, ale minister obrony narodowej Bogdan Klich - to on zwiększył liczbę żołnierzy. : Ale prawda jest taka, że pierwsza decyzja o wyjeździe to za rządów lewicowych, potem zasadnicza, zwiększona ilość to za rządów PiS. A dzisiaj jest podjęta dramatyczna próba ze strony całej koalicji, która tam w Afganistanie prowadzi operację, podobną do Amerykanów, zwiększenia kontyngentu po to, aby spróbować opanować sytuację przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi w Afganistanie. I uważam, że to ma jakiś sens, natomiast jeżeli się to nie powiedzie, a ja jestem sceptykiem co do perspektywy sukcesu, to uważam, że trzeba rozpocząć realizację scenariusza wycofywania się z Afganistanu i afganizacji państwa afgańskiego, pilnując żeby te problemy afgańskie nie rozlały się szerzej na region. : Jarosław Kaczyński mówi: "my proponujemy Polskę solidarną, a oni liberalną". Oni – czyli pan. : No i właśnie przegrał z taką próbą budowania nieprawdziwej wizji.
Przegrał w sądzie już dwa razy pan Jarosław Kaczyński, twierdząc, że zamierzam prywatyzować wszystko co się rusza, co fruwa i co pływa. A tymczasem pokazałem wyraźnie, że takie pomysły były w kręgach PiS, jeśli chodzi o liberalne prywatyzowanie szpitali, bo mówił o tym, już będąc działaczem PiS, minister zdrowia w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, pan Zbigniew Religa. : Czy myśli pan, że nierozwiązanie zagadki katastrofy smoleńskiej przysparza zwolenników Jarosławowi Kaczyńskiemu? Bo wiele osób jednak ma duże zastrzeżenia do tego, że Rosjanie prowadzą śledztwo. Ja wiem, że prowadzą i Polacy i Rosjanie, ale ukuło się, że Rosjanie prowadzą śledztwo i że nie wiadomo co tam naprawdę się wydarzyło. : To jest stara sprawa, stała umiejętność środowiska PiS, że tak powiem, dobrego poruszania się w obszarze domysłów, budowania podejrzeń, klimatu takich niedomówień i tak się dzieje też w sprawie katastrofy smoleńskiej. Natomiast jest to postawa i sugestie są szkodliwe z punktu widzenia interesów państwa polskiego. Być
może one służą wyborczo Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale szkodzą państwu polskiemu i generalnie szkodzą jakiejś wiarygodności państwa w oczach obywateli tego państwa i ja się z tym po prostu nie zgadzam. Dlatego nie uprawiam takiej polityki, czekam na wyniki śledztwa zarówno rosyjskiego, jak i tego, o którym pani powiedziała, śledztwa polskiego, bo ono trwa. Ono trwa i ono będzie podstawą do naszej opinii, na ile mamy do czynienia ze skutkami beztroski i nieumiejętności ograniczenia samego siebie, jeśli chodzi o liczebność orszaku towarzyszącego głowie państwa i składu tego orszaku, a na ile z błędami popełnionymi przez konkretne osoby, czy po stronie polskiej, czy rosyjskiej. : Czy żyrandol panu przeszkadza? To, że Donald Tusk powiedział, że pałac prezydencki to żyrandol? : Jeszcze raz mogę powiedzieć, bo odpowiedziałem wtedy natychmiast, że nie zamierzam się, jeszcze z Lechem Kaczyńskim spierać o żyrandol, tylko o sposób sprawowania realnej władzy prezydenta. I dzisiaj mogę powiedzieć jeszcze raz, po raz
setny, nie o żyrandol toczę bój z Jarosławem Kaczyńskim tylko o wizję Polski i o wizję prezydentury. Czy prezydentura będzie miejscem łączącym Polaków, czy dzielącym jak do tej pory, czy będzie miejscem budowania elementów współpracy, choćby minimum politycznego fundamentu wspólnego pomiędzy partiami politycznymi, czy będzie miejscem destrukcji. : Jarosław Kaczyński może być lepszym prezydentem od Lecha Kaczyńskiego? : Wie pani, ja nie chciałbym wchodzić te układy bratersko-rodzinne zbyt głęboko, bo to może być niesmaczne, więc powiem tyle: odnoszę wrażenie, że i tak zawsze Jarosław Kaczyński miał ogromny wpływ, przynajmniej na niektóre błędy Lecha Kaczyńskiego. Między innymi na to, że Lech Kaczyński mając predyspozycje takie charakterologiczne, nie podjął próby budowania prezydentury, która by Polaków łączyła. : Ale teraz Polacy zmienili zdanie na ten temat. : Ale Jarosław Kaczyński pozostał Jarosławem Kaczyńskim. Ja myślę, że byłaby to raczej gorsza wersja śp. Lecha Kaczyńskiego. : A teraz zmieniło się w
ogóle zdanie Polaków na temat Lecha Kaczyńskiego, zyskał w oczach Polaków wizerunek bardzo dobrego prezydenta. : No i? : I co pan na to? : No jest tak jak pani powiedziała. No oczywiście, tutaj gdzieś po drodze jest śmierć i dramat tej katastrofy, który zmienia ludzkie odruchy, ludzkie opinie. Tym niemniej, dla oceny politycznej, muszą cały czas być ważne sondaże tej samej opinii publicznej z czasów sprzed śmierci prezydenta. : Palikot panu pomaga, czy szkodzi, mówiąc, że Napieralski ma być wicepremierem? : Szkodzi, szkodzi. : Szkodzi. : Bo uważam, że słusznie spotkał się z reprymendą pana Grzegorza Napieralskiego. Bo to jest niestosowność - sugerowanie takiego podziału łupów i handlowanie stanowiskami. Ja jestem otwarty na współpracę z lewicą w wielu obszarach, czego dowody dawałem i w sejmie i teraz wypełniając obowiązki głowy państwa. Natomiast wydaje mi się, że niestosownością i stawianiem w bardzo niezręcznej sytuacji byłoby tworzenie wrażenia handlu politycznego i nie tak wyglądała moja rozmowa z panem
Grzegorzem Napieralskim na temat ewentualnej współpracy, już miesiąc temu przeprowadzona. I nie tak będzie wyglądała rozmowa dzisiaj, mam nadzieję do niej dojdzie. : Feministki się oburzyły, że żona panu podaje zupę. Magda Środa była oburzona, Hanna Bakuła była oburzona... : Wie pani, współczuję mężom tych pań, Boże ty mój, rozumiem, że codziennie biegają i niosą zupę swojej żonie tylko i wyłącznie. U nas jest to na zasadzie wzajemności. U nas nie ma tu problemu, bo jesteśmy małżeństwem partnerskim i relacje są partnerskie, więc radziłbym paniom, że tak powiem, lekko w moim przekonaniu zacietrzewionym, dostrzec męską dłoń na tym samym spocie, która podaje koszyk z chlebem. No jeżeli po tym można oceniać relacje międzyludzkie i między płciami, to czuję się trochę bezradny na tego rodzaju opinie. : Czyli nie siedzi pan przed telewizorem, w kapciach, a żona podaje...? : Nie, no przecież pani redaktor zna te relacje to nie jest tak. : Tak, poznałam pana żonę, tak. Dziękuję bardzo. : No właśnie, dziękuję bardzo.
: Marszałek Bronisław Komorowski po. prezydenta był gościem Radia ZET.

dmww1th
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dmww1th
Więcej tematów