Czeka nas nowa zimna wojna?
Wkrótce po ogłoszeniu "resetu" między Waszyngtonem a Moskwą odwilż może być zagrożona. Po ostatnich protestach powyborczych w rosyjskich miastach amerykańscy politycy odżegnują się od złagodzonej linii wobec Rosji - pisze brytyjski "Financial Times".
03.01.2012 | aktual.: 03.01.2012 11:09
"Reset", ogłoszony w 2009 roku, był częściowo oparty na osobistej chemii między prezydentami USA i Rosji, Barackiem Obamą i Dmitrijem Miedwiediewem. We wrześniu 2011 roku jednak Miedwiediew i obecny premier Władimir Putin ogłosili zamiar zamiany stanowisk, co oznacza, że nastawiony konfrontacyjnie Putin obejmie na nowo urząd szefa państwa - komentuje londyński dziennik we wtorkowym wydaniu.
Oficjalnie Waszyngton utrzymuje, że zależy mu na konstruktywnych stosunkach z Rosją, niezależnie od tego, kto będzie prezydentem. W praktyce jednak jest jasne, że rychły powrót Putina wpłynie na zaostrzenie tonu po obu stronach - ocenia "FT". "Stało się to szczególnie jasne po wybuchu ulicznych protestów w następstwie grudniowych wyborów", których wyniki są uważane za sfałszowane - dodaje dziennik.
Co więcej, w ostrych słowach rosyjskie wybory oceniła szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton. Putin oskarżył wręcz amerykańską sekretarz stanu o "wysyłanie sygnałów" do rosyjskiej opozycji - relacjonuje "FT".
Przypomina też, że Putin ogłosił zamiar utworzenia Unii Eurazjatyckiej, co wywołało "nerwowość Waszyngtonu obawiającego się, że - mimo zapewnień - (Putin) planuje utworzenie struktury na wzór Związku Radzieckiego".
Do zaostrzenia stosunków doszło też na innych frontach - pisze "Financial Times", który zwraca uwagę, że kontynuowanie przez Waszyngton programu tarczy antyrakietowej w Europie wywołało wściekłą odpowiedź Kremla.
Wziąwszy pod uwagę, że zarówno Rosja, jak i Stany Zjednoczone wchodzą w okres wyborczy szansa na to, by Waszyngton i Moskwa poczyniły krok na rzecz pojednania jest bardzo niewielka - konkluduje "Financial Times".