Czeczeński parlament odbity - wszyscy napastnicy zginęli
W Czeczenii kilku bojowników wdarło się rano na teren parlamentu w Groznym. Atak został odparty, zginęli trzej napastnicy, dwaj milicjanci i pracownik parlamentu, a 17 osób zostało rannych. Nikt z deputowanych nie ucierpiał. To najbardziej spektakularny atak czeczeńskich rebeliantów w ostatnich miesiącach - ocenia agencja AFP
- Według wstępnych informacji ze śledztwa dziś rano do budynku parlamentu Republiki Czeczenii przedostali się i zabarykadowali (tam) czterej uzbrojeni ludzie - powiedział przedstawiciel Komitetu Śledczego przy Prokuraturze Generalnej Rosji Władimir Markin. Dodał, że wszyscy oni zostali zabici.
Poranny atak
Jak podał prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow atak nastąpiło około godz. 8.45 czasu moskiewskiego (6.45 czasu polskiego).
Źródło w siłach bezpieczeństwa cytowane przez agencję RIA-Nowosti, zrelacjonowało: We wtorek rano, kiedy samochody z deputowanymi wjeżdżały na teren parlamentu, za nimi wjechał samochód osobowy z terrorystami. Jeden z nich zdetonował ładunek wybuchowy, dwóch innych przedostało się do budynku parlamentu, wywiązała się strzelanina.
W trakcie ataku zginęli dwaj milicjanci i pracownik administracji parlamentu - poinformowała przedstawicielka prokuratury Marjam Nałajewa. Według przytoczonych przez nią wstępnych danych wynika, że wśród 17 rannych jest sześciu funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa i 11 cywilów.
Śmierć trzech zamachowców potwierdził także prezydent Kadyrow. Dodał, że deputowani zostali wyprowadzeni z terenu parlamentu i nie ucierpieli.
Również MSW Czeczenii zaprzeczyło doniesieniom, jakoby bojownicy wzięli zakładników, o czym informowały niektóre media.
Zamach samobójczy?
Według radia Echo Moskwy dwóch napastników dokonało zamachu samobójczego.
Kadyrow oznajmił po zakończeniu operacji sił bezpieczeństwa przeciw napastnikom, że trwała ona 15-20 minut.
W agencjach pojawiły się informacje o dwóch oddzielnych atakach - na parlament oraz ministerstwo rolnictwa. Agencja ITAR-TASS podała, że chodzi o budynek parlamentu położony w dzielnicy Leninskiej, a powołując się na MSW uściśliła, że w gmachu tym mieściło się wcześniej ministerstwo rolnictwa. Associated Press tłumaczy, że oba gmachy znajdują się w kompleksie budynków rządowych i że przed ministerstwem doszło do incydentu, który był prawdopodobnie częścią ataku na parlament.
W Groznym przebywa z wizytą szef MSW Rosji Raszid Nurgalijew, który przeprowadził z prezydentem Czeczenii oraz siłami bezpieczeństwa republiki naradę dotyczącą ataku.
Parlament Czeczenii mimo porannych zajść przeprowadzi zaplanowane na wtorek posiedzenie poświęcone budżetowi na 2011 roku - zapowiedział Kadyrow.
To najbardziej spektakularny atak czeczeńskich rebeliantów w ostatnich miesiącach - ocenia AFP. W sierpniu bojownicy w zuchwałej operacji zajęli na kilka godzin silnie strzeżoną miejscowość, w której wychował się prorosyjski prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow.
Sprzeczne informacje
Według niektórych źródeł jeden z rebeliantów może jeszcze przetrzymywać zakładników - podała agencja Interfax-Ukraina, powołując się na źródła w Moskwie. Nie potwierdza tego MSW Czeczenii.
Wcześniej informowano, iż parlament został zajęty oraz wzięto zakładników. Zabito kilku członków ochrony budynku. - Ranny został asystent przewodniczącego parlamentu - powiedział agencji AFP rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych Czeczenii.
Agencja RIA Novosti podała, że akcją antyterrorystów dowodził prorosyjski prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow, który za rządów swego ojca odpowiadał za służby bezpieczeństwa.
Emir wzywa do walki
Dzień przed zamachem w czeczeńskim parlamencie Doku Umarow, przywódca czeczeńskich rebeliantów, tytułujący się mianem Emira Kaukazu, nagrał przemówienie, w którym wezwał wszystkich mudżahedinów do zjednoczenia i wspólnego dżihadu. Informację o wystąpieniu Umarowa i treść jego wystąpienia podała agencja prasowa Kavkaz Center, reprezentująca stanowisko islamskich bojowników.
W przemówieniu Umarow poinformował, że aktualnie on i jego mudżahedini znajdują się w "jednostce treningowej", którą dowodzi Abdullah. - Dzięki łasce i z woli Allaha zebraliśmy się, gdyż jesteśmy mudżahedinami, którzy wstąpili na drogę dżihadu, by ustanowić prawo Najwyższego na ziemi - powiedział Umarow.
- W raju są nasi bracia, którzy kroczyli tą ścieżką - stwierdził, nawiązując do dżihadystów, którzy ponieśli śmierć w walce. - Szatan ze swą armią staje dziś naprzeciw nam i wszystkim mudżahedinom - powiedział. Do sprzymierzeńców "armii szatana" zaliczył "Amerykanów, którzy wyznają chrześcijański syjonizm i europejskich ateistów, którzy nie wyznają żadnej religii".
W swoim przemówieniu nie wskazał, jakimi środkami ma być prowadzona wojna z niewiernymi. Powiedział jedynie, że "miecze zastąpiły dziś karabiny maszynowe".