Czarny PR stoi za zapowiedziami dymisji Polaczka?
Minister Jerzy Polaczek przypuszcza, że za
zapowiedziami o jego rychłej dymisji mogą stać firmy od czarnego
public relations. Sprawą w ramach tzw. działań osłonowych rządu zajmowała się ABW - dowiedziało się "Życie Warszawy".
Pod koniec ubiegłego tygodnia premier Jarosław Kaczyński otrzymał z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego poufną notatkę na temat negatywnej kampanii, jaką wobec szefa resortu transportu miały prowadzić w ostatnich miesiącach prywatne firmy. Figurują one jako zleceniodawcy specjalistów od lobbingu, którzy rzekomo inspirowali ataki medialne na ministra Polaczka. ABW badała przepływy finansowe między tymi firmami - koszt "usługi" miał wynieść ponad 2 mln zł.
Ze źródeł zbliżonych do Kancelarii Premiera dziennik dowiedział się, że służby specjalne nie dopatrzyły się w działaniach public relations naruszenia prawa ani nielegalnego przepływu pieniędzy (od transakcji zostały odprowadzone podatki)
. "Lobbing jest u nas dopuszczalny" - mówi informator gazety.
Z ustaleń "Życia Warszawy" wynika, że premier po zapoznaniu się z notatką ABW kontaktował się z prokuratorem krajowym.
Co na to szef transportu, który został powiadomiony o ustaleniach ABW? "Wielokrotnie minister odniósł wrażenie, że część ataków prasowych skierowanych przeciwko niemu mogła być efektem jakiejś inspiracji" - napisał w odpowiedzi dyrektor gabinetu politycznego Polaczka, Robert Malicki.
Według Malickiego za czarnym PR stoją pewne grupy interesów, które straciły na decyzjach ministra. Chodzi m.in. o spółkę powiązaną z SLD-owskimi baronami z Pomorza, a także byłymi pracownikami służb specjalnych PRL, która jest akcjonariuszem konsorcjum odsuniętego od budowy autostrady A1. (PAP)