"Czarny poniedziałek". Na manifestacji w Warszawie - ok. 30 tys. osób

• 30 tysięcy osób brało udział w manifestacji na placu Zamkowym w Warszawie

• Takie dane podał Urząd m.st. Warszawy

• Dane organizatorów mówiły o 20 tysiącach osób

• Marsze i protesty odbyły się także m.in. we Wrocławiu, Łodzi, Krakowie i Gdańsku

"Czarny poniedziałek". Na manifestacji w Warszawie - ok. 30 tys. osób
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz

03.10.2016 | aktual.: 03.10.2016 19:29

Na placu Zamkowym w Warszawie według danych stołecznego ratusza o godzinie 17.00 było ok. 30 tysięcy osób. Miał to być finał całodziennego protestu kobiet przeciwko planom zaostrzenia przepisów dotyczących przerywania ciąży. Sami organizatorzy mówili o 20 tys. osób, zaś służby porządkowe określiły liczbę protestujących na 17 tys. osób. Uczestnicy warszawskiego protestu wieczorem spontanicznie przemieścili się z pl. Zamkowego przed Sejm. Stamtąd część osób przeszła przed Teatr Polski, gdzie odbywa się gala z okazji 35-lecia "Tygodnika Solidarność", w której uczestniczą m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło oraz przedstawiciele rządu.

Chodzi o obywatelski projekt ustawy, całkowicie zabraniającej przerywania ciąży, który posłowie skierowali niedawno pod obrady komisji sejmowych.

Akcja miała swój początek w internecie; jej uczestniczki zapowiedziały nieprzyjście do pracy lub niewykonywanie swoich codziennych obowiązków. W wielu miastach - obok Warszawy - m.in. we Wrocławiu, Łodzi, Krakowie i Gdańsku, odbyły się manifestacje.

W stolicy strajkowi od rana towarzyszyły manifestacje i różnego rodzaju happeningi. Wiele organizacji zaproponowało manifestującym wspólne gotowanie, czytanie książek, plenerowe treningi. Akcję wspierali też mężczyźni - np. gotując lub robiąc kanapki dla strajkujących kobiet.

Zbierano m.in. podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum ws. aborcji. O inicjatywie ws. referendum przedstawiciele środowisk lewicowych mówili rano w centrum Warszawy. Rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska oświadczyła, że lewica protestuje przeciwko "szaleńczym pomysłom zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych".

W Warszawie protestowano m.in. przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej. Uczestnicy protestu trzymali transparenty, głoszące m.in.: "Kobieta to nie inkubator", "Moje ciało, moja sprawa", "Edukacja i antykoncepcja zamiast zakazów".

- To zbyt poważna sprawa na happeningi, ale nie mamy innego wyjścia. Rządzący myślą, że mogą robić, co chcą, ale się mylą - mówił dziennikarzowi Polskiej Agencji Prasowej jeden z uczestników protestu. Jak dodał, "o ile zamieszanie dotyczące Trybunału Konstytucyjnego niespecjalnie go interesuje, o tyle nie pozwoli, żeby jemu i komukolwiek z jego bliskich ktoś wchodził w życie z butami".

"Czarny protest" odbywał się także za granicą. W Brukseli - przed siedzibami Komisji Europejskiej i Rady UE. W manifestacji na rondzie Schumana uczestniczyło około 200 osób, przede wszystkim mieszkające w Brukseli Polki, ale także wspierające protest kobiety i mężczyźni innych narodowości. Niemal wszyscy byli ubrani na czarno.

Na czarnych transparentach i tablicach widniały hasła w językach angielskich i francuskim, m.in. "Polish women on strike", "No to the abortion ban", Mon corps, mon choix, mes droits". Uczestnicy manifestacji przeszli też pod budynek Stałego Przedstawicielstwa Polski przy UE.

W Berlinie w wiecu protestacyjnym przeciwko projektowi zaostrzenia przepisów aborcyjnych w Polsce. Uczestniczki z organizacji "Dziewuchy dziewuchom" zapowiedziały akcję zbierania podpisów pod petycją do PE. Ubrani na czarno kobiety i mężczyźni zebrali się w okolicach stacji metra Warschauer Strasse, czyli Ulicy Warszawskiej, w południowo-wschodniej części Berlina. Na transparentach trzymanych przez uczestników widniały hasła: "Moje ciało, mój wybór", "Stop fanatyzmowi", "Wolność wyboru, nie dla terroru" i "Pole walki, walka Polek" po polsku i po niemiecku.

Zgromadzone kobiety skandowały: "W kobietach jest siła. Wygramy". Na kartkach zawieszonych na rozpiętym pomiędzy latarniami sznurze znajdowały się nazwiska posłów, którzy poparli projekt ustawy zakazujący aborcji.

"To może doprowadzić do wycofania się PiS z zaostrzania przepisów"

- Protest społeczeństwa obywatelskiego może doprowadzić do wycofania się PiS z zaostrzania przepisów dotyczących aborcji - uważa lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Jak mówił, potrzebne jest nowe prawo, dzięki któremu w Polsce byłoby jak najmniej niechcianych ciąż. - Dzisiaj, po ćwierć wieku obowiązywania tzw. kompromisu ws. aborcji, jest potrzeba uzupełnienia ustawy o wiele elementów, których tam nie było - podkreślił.

Przedstawiciele Partii Razem mówili z kolei na konferencji prasowej pod Sejmem, że nie popierają propozycji przeprowadzenia referendum ws. aborcji. - Zapowiadany nowy projekt PiS dot. prawa aborcyjnego nie jest kompromisem, lecz barbarzyństwem - mówiła Anna Adamczyk z Partii Razem. Pracę nad przedstawieniem propozycji rozwiązań mniej restrykcyjnych niż projekt obywatelski zapowiadał w piątek marszałek Senatu Stanisław Karczewski.

Z kolei posłanka PiS Małgorzata Gosiewska zapewniłam że klub PiS nie ma własnego projektu ustawy dot. aborcji. - W dniu dzisiejszym w Polsce odbywa się szereg protestów; odbywają się protesty tzw. czarne, ale też i białe. Chciałabym podkreślić, że źle się stało, iż temat tak wrażliwy i delikatny został upolityczniony w Polsce. PiS nie było autorem żadnego z tych projektów, wokół których odbywają się dzisiaj protesty - mówiła Gosiewska na konferencji prasowej w Sejmie.

- Temat ten jest w PiS traktowany bardzo indywidualnie i tu nie ma żadnej dyscypliny partyjnej; to jest kwestia światopoglądu i sumienia, i wrażliwości - dodała posłanka.

Akcja, zapoczątkowana na portalu społecznościowym, była reakcją na projekt "Stop Aborcji", wprowadzający całkowity zakaz przerywania ciąży oraz kary m.in. dla kobiet, które poddadzą się aborcji. W ub. tygodniu Sejm skierował go do prac w komisji, jednocześnie odrzucając w pierwszym czytaniu projekt, który miał zliberalizować obowiązujące przepisy aborcyjne.

W ramach sprzeciwu wobec "czarnego protestu" prowadzony był również "biały protest", m.in. Karmelitańskiej Wspólnoty Nowej Ewangelizacji "Solniczka" oraz Telewizji Republika. W sieci pojawiły się także inicjatywy pod hasłem "Nie biorę udziału w strajku kobiet!" czy "Nie bądź krową, ubierz się kolorowo".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (429)