Czarny październik na drogach
Od kilku lat to właśnie ten miesiąc jest najbardziej tragiczny na polskich drogach. Warto o tym wiedzieć, zanim usiądziemy za kierownicą. Bo to ludzkie błędy są przyczyną 95 procent wypadków.
07.10.2005 | aktual.: 07.10.2005 08:06
Wyobraźmy sobie, że rozbija się samolot ze 150 osobami na pokładzie. Nikt nie przeżył. Następnego dnia następny - i tak codziennie przez cały rok. Ofiar jest ponad 50 tysięcy. Liczba wydaje się porażająca. Tymczasem tyle samo ludzi ginie co roku w wypadkach drogowych w krajach Unii Europejskiej. Co dziesiąta ofiara śmiertelna to Polak, a najwięcej ginie nas właśnie w październiku. Na Opolszczyźnie od kilku lat ten miesiąc jest coraz tragiczniejszy (2002 rok - 123 wypadki i 12 zabitych, 2003 rok – 134 wypadki i 16 zabitych, 2004 rok – 123 wypadki i 21 zabitych).
- Dzieje się tak, bo październik to pierwszy prawdziwie jesienny miesiąc, na drogach zaczynają gnić liście, zmierzch zapada wcześniej, pojawiają się opady i mgły, a ludzie jeszcze nie zdążyli się przestawić z jazdy letniej – tłumaczy młodszy inspektor Jacek Zamorowski, naczelnik opolskiej drogówki. – Dochodzi do tego wpływ kiepskiej pogody na nasz organizm. Jesteśmy zmęczeni, senni, często podziębieni. To wszystko spowalnia nasze reakcje za kierownicą. Gdy dodać do tego dziurawe i wąskie polskie drogi, brak autostrad, drzewa rosnące wzdłuż jezdni, to trudno się dziwić, że las przydrożnych krzyży rośnie w naszym kraju z dnia na dzień.
- Nie można jednak zwalać winy na dziury i drzewa, do bo 95 procent wypadków dochodzi z winy kierowcy – podkreśla Zamorowski. - Na autostradzie nie ma drzew i dziur, nie ma samochodów jadących z przeciwnego kierunku, a mimo to liczba ofiar przypadająca na jeden wypadek jest tam największa. Nie byłoby ich tyle, gdyby kierowcy jeździli po autostradzie z prędkością 130 a nie 200 km/godzinę. Przy takich prędkościach przestaje czuwać Święty Krzysztof, a zaczyna Św. Piotr. Oczywiście, drogi mamy fatalne, ale po dziurach i koleinach po prostu mamy jechać wolniej.
W krajach motoryzacyjnie bardziej rozwiniętych od Polski nikt nie sadzi drzew ani nie stawia żadnych innych przeszkód w odległości kilkunastu metrów od jezdni. Ekolodzy pewnie się oburzą, ale byłoby ideałem, gdyby dało się wyciąć wszystkie drzewa rosnące przy drogach i posadzić w ich miejsce choćby krzewy. O żywopłot trudno się zabić, a i liście nie spadają z niego jesienią na jezdnię. Jeżeli może to uratować kilkaset osób rocznie, to chyba jest się nad czym zastanawiać.
- Zabrzmi to banalnie, ale nie ma innego sposobu na ograniczenie liczby tragedii na drogach, jak rozsądek i przestrzeganie przepisów – dodaje naczelnik Zamorowski. - Niestety, często dociera to do nas dopiero, gdy śmierć na drodze zabiera kogoś z naszych bliskich… W Komendzie Głównej Policji opracowywany jest właśnie program elektronicznej kontroli ruchu na głównych drogach krajowych. Ma być zakupionych około 75 fotoradarów, a do każdego z nich po kilka masztów. Według planu na Opolszczyźnie w każdym powiecie staną po trzy takie słupy. Praktyka dowiodła, że w miejscach, gdzie można spodziewać się kontroli radarowej jeździmy wolniej. Tak jest i taniej i zdrowiej.
Michał Wandrasz Nie dorośliśmy do samochodu
Rozmowa z Idą Leśnikowską-Matusiak z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Instytucie Transportu Samochodowego w Warszawie
Dlaczego tylu Polaków ginie na drogach?
- Nowoczesne samochody dostaliśmy do rąk stosunkowo niedawno i można powiedzieć, że do tego nie dorośliśmy. Wciąż niektórzy z nas nie traktują samochodu jak urządzenia do sprawnego przemieszczania się, ale jak zabawkę do podnoszenia sobie poziomu adrenaliny. Lubimy się chwalić dobrym autem i popisywać nim na drodze. Nadmierna prędkość, to problem nie tylko na naszych drogach. W krajach bardziej rozwiniętych motoryzacyjnie lepiej niż u nas radzą sobie jednak z nadzorem nad ruchem i z konsekwentnym egzekwowaniem przestrzegania prawa. W Zachodniej Europie średnie przekroczenie dozwolonej prędkości, jeżeli się zdarza, to wynosi 10 – 15 km/godzinę. U nas jest to nierzadko ponad 40 km/godz., a kierowca, który uniknie mandatu, wręcz chełpi się, że oszukał policję. On nie oszukał policji, ale oszukał śmierć. Tym razem mu się udało.
W jakim stopniu za tragedie na polskich drogach winić można dziury w asfalcie i drzewa na poboczach?
- Wieloletnie badania wskazują, że 95 procent wypadków spowodowane jest błędem kierowcy. Owszem, dziura w drodze może się przyczynić do wypadku, ale zachowując rozsądną prędkość można ją ominąć.
Czy winę za błędy na drodze nie ponoszą też szkoły nauki jazdy, które wypuszczają niedouczonych kierowców?
- Winne są nie tylko szkoły, ale cały system szkolenia. Do tej pory uczymy się jeździć po placu manewrowym, a nie w normalnym ruchu. Na szczęście, zmiany które zaczną nas zacząć obowiązywać za kilka miesięcy idą w dobrym kierunku, bo egzamin praktyczny ma się odbywać właśnie w mieście. Trzeba wcześniej nauczyć kandydata na kierowcę nie tylko przepisów, ale także odpowiednich zachowań. Musi się nauczyć przepuszczać pieszych, zatrzymywać przed sygnalizatorem z zieloną strzałką, używać prawidłowo kierunkowskazów itd.
Jest taka opinia, że największym zagrożeniem są młodzi kierowcy w wieku 18–24 lata. Ale czy nie jest tak, że jest ich po prostu najwięcej na naszych drogach?
- Nie. Wcale nie są grupą przeważającą, a powodują około jednej piątej wypadków. Wśród nich 84 procent to mężczyźni, ale liczba młodych kobiet-sprawczyń wypadków niepokojąco w ostatnich latach u nas rośnie. Młodzi kierowcy to problem nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Oni mają największe tendencje do brawury, co przy jednoczesnym małym doświadczeniu doprowadza do sytuacji niebezpiecznych.
Jak radzą sobie z tym problemem inne kraje?
- Wprowadzają na przykład jazdę z osobą towarzyszącą dla młodych osób, które nie mają jeszcze prawa jazdy. Najczęściej tą osobą jest ktoś z rodziny, a taka jazda trwa dwa lata. Wyliczono, że właśnie tyle czasu potrzeba, aby człowiek zdobył odpowiednie doświadczenie za kółkiem. Później młody kierowca po zdaniu egzaminu dostaje próbne prawo jazdy na kolejne dwa lata. Nie może w tym czasie jeździć po określonych drogach – na przykład autostradach i trasach szybkiego ruchu. Do tej pory nie wymyślono na świecie niczego lepszego w walce z zagrożeniami jakie stwarzają młodzi kierowcy. Takie rozwiązania są stosowane jako dobrowolne w niektórych krajach europejskich, Australii, USA. I to się tam sprawdza. Nawet firmy ubezpieczeniowe dają ulgi osobom, które przeszły taki cykl szkolenia. A więc rozwiązania są, tylko trzeba z nich korzystać. Przyczyny wypadków (dane z roku 2004):
Błędy kierowców – 81% (w tym 24% nadmierna prędkość, 19% wymuszenie pierwszeństwa)
Pijani kierowca – 9%
Błędy pieszych – 16%
Pijani piesi – 5%
Inne przyczyny (złe warunki atmosferyczne, usterki techniczne pojazdów, zły stan drogi itp.) – 37% (w niektórych wypadkach zachodzi kilka okoliczności równocześnie)
Ofiary śmiertelne na 100 wypadków:
Polska – 11 osób
Unia Europejska – 4 osoby
Szwecja – 3 osoby
Jak jeździć jesienią
- koniecznie zapalajmy światła mijania
- zmieńmy opony na zimowe, gdy temperatura spada poniżej 7 stopni Celsjusza
- jedźmy wolniej, zwiększajmy odległość od poprzedzającego nas samochodu
- jeśli mamy być gdzieś o konkretnej godzinie, wyjeżdżajmy w trasę z kilkunastominutowym zapasem
- szczególnie teraz unikajmy sytuacji, które nas dekoncentrują (np. rozmów przez komórkę)
- uważajmy na pieszych idących poboczem (mało kto pamięta, żeby nosić odzież w jasnych kolorach i o tym, że piesi do 15. roku życia mają obowiązek mieć na ubraniu odblaskowe elementy)
Czarna seria
16 września – na austriackiej autostradzie ginie Arkadiusz Gołaś, jeden z najlepszych polskich siatkarzy. Najprawdopodobniej jego żona prowadząca samochód zasnęła za kierownicą.
30 września – pod Białymstokiem w czołowym zderzeniu autokaru z ciężarówką ginie 12 osób, a 40 jest rannych. Przyczyna – nieprawidłowe wyprzedzanie któregoś z kierowców (sprawę nadal bada policja)
1 października – pod Płońskiem samochód kierowany przez Otylię Jędrzejczak (najlepszą polską pływaczkę) podczas źle wykonywanego wyprzedzania rozbija się na przydrożnym drzewie. 19-letni brat mistrzyni nie żyje, ona sama jest ranna.
4 października – czterech mężczyzn pochodzących z powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego ginie na autostradzie pod Monachium w drodze do pracy. Najprawdopodobniej kierowca zasnął za kierownicą.