Czarnecki na celowniku prokuratury? Jest komentarz polityka PiS
Wraca sprawa tzw. kilometrówek Ryszarda Czarneckiego. Polityk PiS nie zdobył mandatu do PE, więc wkrótce straci immunitet. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu zaznaczył, że "nowa sytuacja pozwoli na wykonanie czynności". Jest komentarz byłego europosła.
Przypomnijmy, że prokuratura uważa, że Ryszard Czarnecki podawał w oficjalnych dokumentach, że mieszka w Jaśle, by wydłużyć o prawie 400 km trasę do Brukseli i dostać większą tzw. kilometrówkę (zwrot kosztów używania pojazdów do celów służbowych, które nie są własnością pracodawcy). Ponadto - według Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) - polityk miał podróżować zimą fiatem punto w wersji cabrio. Wiele lat wcześniej samochód miał trafić na złom.
W lutym Prokuratura Okręgowa w Zamościu zwróciła się do PE z wniosekim o uchylenie immunitetu Czarneckiemu. - 16-17 lipca, wraz z zaprzysiężeniem nowych europarlamentarzystów, wygaśnie mandat pana Czarneckiego. To pozwoli nam na wykonanie czynności procesowych. Z kolei wniosek, który skierowaliśmy do PE o uchylenie immunitetu Ryszardowi Czarneckiemu stanie się bezprzedmiotowy i już nie będzie musiał być procedowany - wskazał w rozmowie z "Faktem" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Prok. Rafał Kawalec zaznaczył też, że postępowanie dot. "kilometrówek" nie zostało umorzone. - Mamy wystarczająco materiału dowodowego, a nowa sytuacja pozwoli nam na wykonanie czynności - dodał. Czarnecki odniósł się do sprawy w programie "Fakt Live".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Tak, oczywiście, po wygaśnięciu immunitetu rzecz jasna te czynności procesowe będą realizowane. Tylko warto podkreślić, co powtarzałem wielokrotnie, że ja wszystkie te środki do europarlamentu zwróciłem. I od dwóch lat ta sprawa została wyczyszczona, europarlament nie ma do mnie żadnych pretensji, a polska prokuratura ma - powiedział. Dodał: "wracanie do tej sprawy ma polityczny kontekst".
Przedstawiciel PiS uważa, że "to, co napisała prokuratura, jest niezgodne z rzeczywistością". Zaznaczył, że dokumenty ws. kilometrówek przygotowywali jego asystenci. - Za ich błędy biorę odpowiedzialność i poniosłem tę odpowiedzialność. Środki zwróciłem do europarlamentu - zapewnił. - Ale myślę, że to w procesie się wyjaśni, czekam na to ze spokojem - dodał.
Czytaj więcej:
Źródło: "Fakt"