"Czarne wdowy" w Rosji. Polują na śmierć żołnierzy
W Rosji kwitnie makabryczny biznes, który fiński dziennik "Iltalehti" określa mianem "gospodarki śmierci". Kobiety zawierają fikcyjne, błyskawiczne małżeństwa z mężczyznami wysyłanymi na ukraiński front, licząc na ich szybką śmierć. Stawką są gigantyczne odszkodowania wypłacane przez Kreml – tzw. pieniądze trumienne. W niektórych regionach proceder ten przybrał formę zorganizowanej przestępczości.
Termin "pieniądze trumienne", który w Rosji tradycyjnie odnosił się do oszczędności na pochówek, w obliczu trwającej wojny na Ukrainie nabrał nowego, mrocznego znaczenia. Jak donosi "Iltalehti", powołując się na analizy rosyjskich i zachodnich mediów, system wypłat dla rodzin poległych żołnierzy stał się motorem napędowym dla cynicznych oszustw. Zjawisko tzw. czarnych wdów rozlewa się po całym kraju – od Briańska po Syberię.
Mechanizm jest prosty, a gra toczy się o fortunę, na którą przeciętny Rosjanin musiałby pracować dekadami. Kobiety – czasem działające w pojedynkę, a czasem wspierane przez grupy przestępcze – wyszukują samotnych mężczyzn decydujących się na zaciąg do armii. Błyskawiczny ślub tuż przed wyjazdem na front daje im status "najbliższego krewnego". Potem pozostaje już tylko czekać na tragiczne wieści.
Przyciąga tłumy. Znamy ceny z katowickiego jarmarku
Gra jest warta świeczki
Państwowa agencja informacyjna Wiesti wylicza, że na rodzinę poległego czeka "odszkodowanie prezydenckie" w wysokości 5 mln rubli, odszkodowanie federalne (kolejne 5 mln), ubezpieczenie (ok. 3,4 mln) oraz dodatki regionalne wahające się od 1 do 3 mln rubli.
Łączna pula to 13–17 milionów rubli, co w przeliczeniu daje od 143 do 187 tysięcy euro. Dla perspektywy: w kwietniu 2024 roku średnia pensja w Rosji wynosiła 97 tys. rubli. Oznacza to, że śmierć męża na froncie przynosi "wdowie" równowartość od 11 do 15 lat uczciwej pracy. W biedniejszych republikach, takich jak Czeczenia, Dagestan czy Osetia, kwota ta odpowiada zarobkom z okresu nawet 32 lat.
Pielęgniarka z pięcioma mężami
Fińska gazeta przytacza drastyczne przykłady, które wypłynęły w rosyjskich mediach. Jednym z najbardziej jaskrawych przypadków, opisanym przez prokremlowski portal Lenta, jest historia pielęgniarki ze szpitala wojskowego. Kobieta miała rzekomo poślubić aż pięciu ciężko rannych żołnierzy, by po ich śmierci zainkasować serię odszkodowań.
Inny przykład, nagłośniony przez niezależny serwis The Insider oraz media w Briańsku, dotyczy 40-letniego mężczyzny z małej wsi. W październiku 2023 roku ożenił się on z pracownicą agencji pośrednictwa pracy. Dzień po ślubie zaciągnął się do armii, choć nie miał doświadczenia wojskowego. Zginął cztery miesiące później. "Wdowa", mimo że nigdy nie mieszkała z mężem i nie zmieniła nawet danych w paszporcie, otrzymała co najmniej 3 miliony rubli. Rodzinie zmarłego udało się jednak udowodnić w sądzie fikcyjność małżeństwa, co jest rzadkim sukcesem w walce z tym procederem.
Proceder nie ogranicza się do oddolnych inicjatyw. W Chanty-Mansyjsku rozbito zorganizowaną grupę przestępczą, w której skład wchodził nawet funkcjonariusz policji. Gang zmuszał mężczyzn jadących na front do zawierania fikcyjnych małżeństw z podstawionymi kobietami, wyłudzając w ten sposób miliony rubli. Z kolei w Tomsku na prace społeczne skazano agenta nieruchomości, który doradzał klientkom śluby z żołnierzami jako sposób na spłatę kredytów hipotecznych.
Kreml dostrzega problem
Skala zjawiska jest tak duża, że temat trafił na korytarze Dumy Państwowej. Andriej Kolesnik, deputowany z partii Jedna Rosja, publicznie potępił spekulowanie śmiercią, nazywając to zachowanie niemoralnym. Ultranacjonalistyczna frakcja LDPR poszła o krok dalej, proponując karę do 10 lat więzienia za zawieranie fikcyjnych małżeństw dla korzyści majątkowych.
Mimo to udowodnienie oszustwa jest trudne. W wielu przypadkach, o których donosiły m.in. "Wall Street Journal" czy "Foreign Policy", rodziny biologiczne – matki, dzieci z poprzednich związków – toczą batalie sądowe z nowymi, "wojennymi" żonami ojców i synów. W Saratowie córce poległego udało się unieważnić małżeństwo ojca i odzyskać 13 milionów rubli, które prawie trafiły w ręce oszustki. W Uljanowsku syn 60-letniego weterana dowiedział się o ślubie ojca dopiero po jego śmierci – kobieta "zaopiekowała się" nim na trzy miesiące przed zgonem.
Gospodarka śmierci
Think tank ISW zauważa, że Rosja rekrutuje żołnierzy w tempie zbliżonym do ponoszonych strat, co sprzyja "czarnym wdowom". Nowi rekruci często trafiają na najtrudniejsze odcinki frontu, by łatać dziury w przetrzebionych jednostkach. Prawdopodobieństwo ich śmierci jest wysokie. Potwierdzona liczba zabitych Rosjan przekracza 150 tysięcy, a według brytyjskiego wywiadu do lata 2025 roku liczba zabitych i zaginionych może sięgnąć ćwierć miliona.
Źródło: Iltalehti