Pomoc dla Ukrainy przerwana? Wszystko przez Trumpa
W USA pojawiły się obawy związane z dalszą pomocą dla Ukrainy. Miała ona zostać uzależniona od reformy imigracyjnej. Powodem obecnych wątpliwości są naciski Donalda Trumpa. Prawdopodobieństwo przekazania środków przez Kongres wciąż maleje, a administracja Bidena ma związane ręce.
Portal Punchbowl News podał, że Mitch McConnell, lider Republikanów w Senacie USA, przez wiele tygodni przekonywał swoich partyjnych kolegów do przyjęcia ustępstw proponowanych przez Demokratów w sprawie restrykcji imigracyjnych w zamian za pomoc dla Ukrainy. Teraz stwierdził, że "sytuacja polityczna wokół tego tematu uległa zmianie".
Rosnący sceptycyzm
McConnell wskazał na działania Trumpa jako powód swojego sceptycyzmu. Były prezydent USA lobbuje przeciwko przegłosowaniu reform na granicy, planując uczynić kryzys migracyjny głównym punktem swojej kampanii wyborczej przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. McConnell miał powiedzieć: "Nie chcemy zrobić niczego, co mogłoby osłabić Trumpa".
Tymczasem lider Demokratów w Senacie, Chuck Schumer, stwierdził, że negocjacje dotyczące ustawy są na ukończeniu. Jednak wobec zwrotu akcji ze strony jego republikańskiego odpowiednika, projekt znalazł się pod znakiem zapytania. To samo dotyczy dalszego wsparcia USA dla Ukrainy, mimo że McConnell jest jednym z największych orędowników udzielania pomocy Kijowowi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Administracja Bidena ma związane ręce
Administracja prezydenta Joe Bidena wykorzystała już praktycznie wszystkie dostępne środki na wsparcie Ukrainy i twierdzi, że nie może kontynuować pomocy bez uchwalenia dodatkowych funduszy na ten cel przez Kongres. Biały Dom i Pentagon wyrażają zaniepokojenie, że ze względu na zakończenie dostaw uzbrojenia z USA (ostatnia transza została ogłoszona pod koniec ubiegłego roku), Ukraina znajduje się w trudnej sytuacji i musi oszczędzać amunicję w wojnie z Rosją.
Rozmówca PAP z grona Demokratów w Izbie Reprezentantów przyznał: "Od pewnego czasu czuję coraz większy pesymizm co do szans na przegłosowanie tego pakietu". Wskazał również na presję, jaką Trump, którego pozycja dodatkowo umocniła się po wygraniu partyjnych prawyborów w New Hampshire, wywiera na republikańskich kongresmenów przeciwko przegłosowaniu ustawy.
Piętrzące się problemy
PAP poinformował, że w obliczu wątpliwości co do projektu łączącego kwestię imigracji z pomocą dla Ukrainy, republikańscy zwolennicy wsparcia Kijowa, których jest większość, opowiadają się za rozdzieleniem obu spraw i osobnym przegłosowaniem mniejszego pakietu środków dla Ukrainy, obejmującego tylko pomoc wojskową. Pakiet funduszy, o który wnioskował Biały Dom, zawierał również prawie 12 mld dolarów pomocy finansowej, mającej uchronić ukraiński budżet przed zapaścią.
Jednak działacz Demokratów pyta retorycznie: "Czy MTG zgodzi się na to?". Odwołuje się do Marjorie Taylor Greene, prominentnej antyukraińskiej kongresmenki skrajnego skrzydła Republikanów. Greene zagroziła, że jeśli przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson pozwoli na przegłosowanie funduszy dla Ukrainy, złoży wniosek o usunięcie go ze stanowiska. A ponieważ pozycja Johnsona w dużej mierze zależy od garstki polityków skrajnej prawicy - Republikanie mają obecnie w Izbie przewagę jedynie dwóch głosów - daje to im nieproporcjonalnie duży wpływ na decyzje Kongresu.
Mimo to liderzy partii w Senacie, gdzie Republikanie są w mniejszości i gdzie zwolennicy wsparcia Ukrainy wyraźnie przeważają, wciąż twierdzą, że będą dążyć do uchwalenia pakietu dla Ukrainy.
Senator Thom Tillis, cytowany przez portal Huffington Post, powiedział: "Istnieje generalny konsensus wśród większości naszego klubu, że musimy wspierać Ukrainę". Dodał, że jeśli politycy jego partii opuszczą Ukrainę, bardzo szybko tego pożałują.
"Tak długo, jak żyję, będę im wypominał konsekwencje, z którymi - jestem tego przekonany - będziemy musieli żyć" - zadeklarował polityk.
Źródło: PAP