Cymański dla WP: Kurski jest chodzącym sreberkiem
Wyrok sądu ws. „afery billboardowej” nie był dla mnie szokujący. Można się było liczyć, że sąd nałoży na Jacka pewne powinności. To jest wyrok dolegliwy, ale ważny - komentował w rozmowie z Wirtualną Polską Tadeusz Cymański, poseł PiS odnosząc się do wyroku nakazującego Jackowi Kurskiemu przeproszenie Donalda Tuska, za pomówienie go o nielegalne finansowanie kampanii prezydenckiej z pieniędzy PZU.
03.04.2007 | aktual.: 17.06.2008 12:37
Cymański, który towarzyszył Kurskiemu w sądzie, przekonuje, że znacząca jest dla niego postawa partyjnego kolegi. Chce przeprosić, a to pozytywne. Myślę, że dużo może na tym skorzystać. To polityk młody, żywy, czasami popędliwy, który ma naturę emocjonalną. Jest chodzącym sreberkiem, a wiadomo, że to budzi skrajne odczucia. Ważne by wyciągał wnioski z takich historii i życzę mu tego - akcentował.
Poseł PiS skrytykował natomiast żądania Donalda Tuska, który domagał się od Kurskiego 100 tys. odszkodowania. To, że sąd zasądził tylko 15 tys. zł zamiast kwoty wnioskowanej, pokazuje jak bezwględna i okrutna była postawa Tuska. Żądanie 100 tys. zł., kiedy druga strona wyciąga rękę i chce przeprosić, nie jest godna lidera partii z takimi aspiracjami jak Platforma - zaznacza Cymański.
Na pytanie o to, czy wraz z innymi kolegami z PiS wesprze Kurskiego w zapłaceniu odszkodowania zasądzonego przez sąd, mówi enigmatycznie. To prawda, deklarowaliśmy wcześniej, że pomożemy Jackowi finansowo, jeśli w grę będzie wchodzić astronomiczna suma. Mamy pewien fundusz z prywatnych pieniędzy i nie wykluczam, że przeznaczymy jakieś środki, ale uważam, że ta pomoc musi być pedagogiczna i Jacek powinien z tego wyciągnąć wnioski - podsumowuje Cymański.
Tzw. afera billboardowa zaczęła się w czerwcu 2006 roku. Wtedy w programie "Teraz My" w telewizji TVN Jacek Kurski mówił o rzekomym, nielegalnym finansowaniu kampanii prezydenckiej szefa PO z pieniędzy PZU. Dowodził, że PZU miało jakoby oddać Platformie za 3% wartości powierzchnię na billboardach, które miały być użyte wcześniej w kampanii "Stop wariatom drogowym".
Kurski złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Jednak w grudniu 2006 umorzono postępowanie.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska