Ćwiąkalski: próbuję ratować sądy 24‑godzinne
Próbuję uratować instytucję sądów 24-godzinnych, bo mam nadzieję, że przyniesie ona jakieś efekty - mówił w "Sygnałach Dnia" minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
29.04.2008 | aktual.: 29.04.2008 11:24
Sygnały Dnia: Platforma bardzo mocno krytykowała sądy 24–godzinne, zapowiada była... no, mówiono o ich likwidacji. Sądy pozostają 24–godzinne. Dlaczego?
Zbigniew Ćwiąkalski: Nigdy nie powiedziałem, że mają być zlikwidowane, natomiast je krytykowałem, bo to jest instytucja wyniesiona żywcem z PRL–u i to nie jest żadna nowa instytucja; to jest instytucja, która była w kodeksie peerelowskim z 69 roku, instytucja, która została użyta też jako pewne hasło polityczne, a okazuje się, że rzeczywistość jest inna. Te sądy są drogie i nieefektywne.
Ale zostają.
- No ale w zupełnie innym kształcie, to znaczy mniejsze koszty społeczne, a mam nadzieję większa skuteczność.
To znaczy co ma się tak zmienić, że one będą tańsze i skuteczniejsze?
- No, przede wszystkim nie będzie tak, że 25 milionów będzie przeznaczonych na obronę z urzędu, które wykłada Skarb Państwa. Obrońcę podejrzany będzie dostawał wtedy, kiedy zgłosi taką potrzebę, a nie będzie mu się przydzielać jego na siłę, tego obrońcy.
Druga sprawa – obligatoryjne zatrzymanie. Dzisiaj jest tak, że w najdrobniejszym przypadku rowerzysty na wiejskiej drodze wiezie się go do aresztu 60 kilometrów w jedną stronę. Policja wyliczyła, że koszty dodatkowe z tym związane to jest 600 złotych dla każdego pojedynczego przypadku. Więc tutaj znów będzie ocena, czy potrzeba jest w danym wypadku zatrzymania, czy wystarczy, jeżeli się go wezwie, żeby następnego dnia po wytrzeźwieniu zgłosił się na policję czy do prokuratury.
Dalej – dobrowolne poddanie się karze dzisiaj jest niemożliwe, a tutaj dowody są niewątpliwie, więc wystarczy, że ktoś się przyzna, powie: poddaję się karze. A więc można te koszty obniżyć.
Ale rozumiem (cały czas będę zmierzało do tego pytania), że jednak przy takiej tańszej formie w przypadku pewnych nie wiem, czy przestępstw, no, w każdym razie zachowań niewłaściwych, wykroczeń, te sądy mogą się sprawdzać.
- No, zobaczymy po zmianach, zobaczymy, czy to ostatecznie się opłaci, czy też nie. Natomiast próbuję tę instytucję ratować w jakiś sposób.
Dlaczego próbuje pan ją ratować?
- Dlatego, że być może jeżeli ona będzie inaczej stosowana, to jakieś efekty przyniesie. Miało być 100–150 tysięcy spraw, było 37 tysięcy, a więc cztero– czy pięciokrotnie mniej.