Cukrową panikę nakręcają nie tylko ceny. "Dochodzi jeszcze jeden wymiar"
Sieć obiegają coraz to nowsze zdjęcia, na których widzimy puste półki. W obawie przed wzrostem cen oraz brakami w sklepach, klienci robią masowo zapasy cukru, a duże sklepy wprowadzają limity w jego sprzedaży. - Ludzie w określonej sytuacji zaczynają zachowywać się racjonalnie, co prowadzi do irracjonalnych konsekwencji na poziomie społecznym - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską socjolog Maciej Gdula.
W środę 20 lipca sieć sklepów Biedronka ogłosiła, że będzie reglamentować sprzedaż cukru - na jeden paragon będzie można kupić maksymalnie 10 kg. Po Biedronce podobne ograniczenia wprowadziły jeszcze inne sieci marketów: Stokrotka, Aldi i Netto.
- Od pewnego czasu obserwujemy, że w związku z malejącą dostępnością tego produktu na polskim rynku, niektórzy klienci nabywają w naszych sklepach niedetaliczne ilości cukru. Na podstawie analizy paragonów można stwierdzić, że nabywcami są przedsiębiorcy, a nie gospodarstwa domowe - wyjaśniał Marcin Hadaj, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To zjawisko powszechne i nawracające"
- Jest takie socjologiczne sformułowanie o "samospełniającej się przepowiedni". Jeśli wystarczająco dużo ludzi w coś uwierzy - dzisiaj jest to brak cukru - to tego cukru faktycznie zaczyna brakować. Idą do sklepu, kupują większą ilość, by go nie zabrakło lub kupują większą ilość, by było taniej, jeśli cena cukru wzrośnie - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską socjolog Maciej Gdula.
Jak podkreśla, jest to "zjawisko powszechne i powracające". - Zdarza się nie tylko w Polsce. W naszym kraju podobna sytuacja miała miejsce przed wejściem do Unii Europejskiej, kiedy ludzie kupowali cukier, bo obawiali się, że będzie droższy lub go zabraknie - wspomina.
I dodaje, że "teraz dochodzi jeszcze inny wymiar". - W tym wypadku to ogólne poczucie niepewności. Dzisiaj nakręca to nastroje, które sprawiają, że ma miejsce zjawisko samospełniającej się przepowiedni i tego typu braków w sklepach - mówi.
Jak temu zapobiec?
Czy jest jakikolwiek sposób, by temu zjawisku zapobiec? - Bardzo trudno jest sobie z tym poradzić indywidualnie - zastrzega socjolog. I zaznacza, że "tym, co sprawia, że ten mechanizm działa i jest skuteczny, choć wywołuje negatywne skutki, jest to, że ci, którzy kupią cukier, będą zabezpieczeni i będą rzeczywiście go mieli".
- Ci, którzy nie zdążą, będą mieć deficyt. Ludzie w określonej sytuacji zaczynają zachowywać się racjonalnie (robiąc zakupy - red.), co prowadzi do irracjonalnych konsekwencji na poziomie społecznym - dodaje.
- Najlepszym rozwiązaniem jest wkroczenie kogoś zewnętrznego. W tym wypadku duże sklepy zachowały się przytomnie, wprowadzając ograniczenia. To sprawia, że zwiększa się poczucie stabilności, co w sytuacjach kryzysowych ma duże znaczenie - mówi.
W jego ocenie taką samą rolę może odgrywać władza, mówiąc ludziom: "nie obawiajcie się, mamy zapasy, jak będzie trzeba, to je uruchomimy lub kupimy dodatkowy cukier". - Wtedy ludzie się uspokajają, nie kupują na zapas, nie wydają więcej niż potrzeba - zaznacza.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski