"Zabija rośliny w jedną noc". Zaraza zaatakowała w całym kraju
- Zaraza pomidorów rozprzestrzeniła się w ciągu jednej nocy. Nie zdążyliśmy zareagować - mówi Wirtualnej Polsce Maciej Moskal, rolnik z Podkarpacia. Na niektórych plantacjach straty są liczone w tonach.
24.07.2024 | aktual.: 24.07.2024 15:49
Działkowcy masowo tracą pomidory. Wysokie temperatury spowodowały rozwój zarazy, która błyskawicznie rozprzestrzeniła się po ziemniakach i pomidorach. U niektórych rolników z Podkarpacia straty wynoszą setki kilogramów - słyszymy w czasie rozmów ze sprzedawcami, którzy w środę pojawili się na targu w Krośnie ze swoimi zbiorami.
- W naszej plantacji straty są już prawie w tonach. Przez upały zaraza rozniosła się tak szybko, że nie działało nic. Zawsze wystarczało użyć miedzianu, ale teraz musieliśmy wyciąć chore rośliny i ratować, co się da - mówi nam Maciej Jurek, rolnik spod Strzyżowa, którego spotykamy na lokalnym targu.
Także przy innych stoiskach słyszymy podobne relacje. - Miałem swój nawóz, oprysk ekologiczny, który działał na zarazę, ale w tym roku rozprzestrzeniła się w ciągu jednej nocy. Nie zdążyliśmy zareagować - dodaje Maciej Moskal spod Krosna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Straciłam wszystkie rośliny w szklarni"
Kiepski sezon przekłada się na ceny. Za 1 kg pomidorów malinowych zapłacimy od 15-17 zł. Za 1 kg pomidorków koktajlowych nawet 18-23 zł.
Problemy mają także osoby, które hodują pomidory na własny użytek. Na grupie zrzeszającej miłośników owoców, ludzie masowo dzielą się zdjęciami pomidorów pokrytych brązowymi plamami z powykręcanymi liśćmi. Okazuje się, że rośliny dotknęły dwie choroby. To zaraza ziemniaczana pomidorów i sucha zgnilizna liści.
"Mączniak rzekomy i zaraza ziemniaczana tym razem zwyciężyły. Wysokie temperatury i wysoka wilgotność powietrza przyczyniły się do błyskawicznego rozprzestrzeniania się tych chorób grzybowych. Ekologiczne metody nie dały rady" - opisuje pan Krzysztof.
- Najpierw pojawił się jeden pomidor, który zaczął brązowieć od spodu. Zerwałam go, ale następnego dnia były już kolejne. Próbowałam nawozić rośliny wapniem, bo podobno dzieje się tak na skutek jego niedoboru w glebie. Nic to jednak nie dało - mówi nam pani Alicja.
- Owoc brązowiał, twardniał, aż wreszcie obumierał. Tak straciłam wszystkie rośliny w szklarni - dodaje pani Alicja. Jak podkreśla, w przypadku zgnilizny liście stają się żółte, usychają i zwijają się w ruloniki. Po ich rozwinięciu widać, że pokryte są brązowymi przebarwieniami z białym nalotem przypominającym pleśń. Później cała roślina robi się coraz słabsza, aż finalnie umiera.
Eksperci o zarazie pomidorów: Trzeba działać szybko
Eksperci z Zielonego Pogotowia na swojej stronie internetowej tłumaczą, jak walczyć z zarazą. Jak czytamy, po zauważeniu pierwszych symptomów choroby należy usunąć te części roślin, które dotknęła infekcja. Najlepiej zrobić to jak najszybciej, kiedy nie pada deszcz. Tylko w suchym powietrzu miejsce, z którego usunięto fragment rośliny, ma szansę zaschnąć.
Problem jest na tyle poważny, że w sieci powstały nawet interaktywne mapy, które pokazują, w których miejscach zaraza występuje na największą skalę.
Eksperci zaznaczają, że najważniejszym krokiem w zapobieganiu zarazie jest profilaktyka. Należy dbać o higienę uprawy. Ważne jest również unikanie przemęczenia gleby i zapewnienie odpowiedniego nawodnienia.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski