"Corriere della Sera" o włoskich zakładniczkach
"Dwie Simony są w Faludży: żyją" - pod takim tytułem dziennik "Corriere della Sera" zamieścił artykuł o włoskich zakładniczkach, porwanych w Bagdadzie 15 dni temu.
22.09.2004 | aktual.: 24.09.2004 08:06
Gazeta powołując się na informatora z jednego z krajów bliskowschodnich podała, że kobiety przetrzymywane są przez dziesięciu mężczyzn.
Dzień po tym, jak włoski wywiad wojskowy SISMI poinformował, że udało mu się nawiązać kontakty z porywaczami Simony Pari i Simony Torretty oraz ustalić miejsce ich pobytu, mediolański dziennik ujawnił dalsze szczegóły przekazane stronie włoskiej.
Jak podkreśliła gazeta, informator wywiadu utrzymuje, że wie, gdzie są zakładniczki i jaki jest skład grupy porywaczy. Według niego, 29-letnich kobiet pilnuje dzień i noc dziesięciu mężczyzn, nie będących pod rozkazami powiązanego z Al-Kaidą Jordańczyka Abu Musaba al-Zarkawiego, jak wcześniej przypuszczano. Terroryści to prawdopodobnie sunniccy bojownicy oraz byli agencji reżimu Saddama Husajna.
"Jeżeli rzeczywiście wolontariuszki nie są w rękach szefa Al- Kaidy w Iraku, można założyć, że pozostaje jakiś margines na negocjacje i że można zaoferować porywaczom okup" - dodał dziennik.
Jak zauważono jednak nie należy całkowicie wykluczyć, że ochotniczki uprowadzono na rozkaz Al-Kaidy. "Corriere della Sera" zwraca uwagę, że zostały one porwane w podobny sposób, jak dwóch straconych już Amerykanów oraz Brytyjczyk. W obu przypadkach porywacze postawili identyczne żądanie: uwolnić muzułmanki z irackich więzień.
Różne są natomiast groźby, jakie terroryści skierowali w razie niespełnienia tego żądania: zagrozili zabiciem mężczyzn, zaś w przypadku Włoszek ostrzegli, że nikt nigdy nie dowie się o ich losie.