PolitykaCórka Pawła Kukiza czeka na trzeci przeszczep nerki. "To horror, walczę z absurdalnymi przepisami"

Córka Pawła Kukiza czeka na trzeci przeszczep nerki. "To horror, walczę z absurdalnymi przepisami"

Córka Pawła Kukiza czeka na przeszczep nerki. Niedawno skończyła 18 lat. By mogła być leczona w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie specjaliści od lat się nią zajmują, lekarz prowadzący nawet przy pobraniu krwi musi wypełniać dokumentację dla NFZ. - Walczymy o zmianę tych przepisów. Chcę zrobić coś nie tylko dla Hani, ale też dla wszystkich pacjentów - mówi Wirtualnej Polsce Paweł Kukiz.

Córka Pawła Kukiza czeka na trzeci przeszczep nerki. "To horror, walczę z absurdalnymi przepisami"
Źródło zdjęć: © East News | MIECZYSŁAW WŁODARSKI
Magda Mieśnik

21.03.2018 | aktual.: 21.03.2018 15:24

Hania Kukiz czeka na przeszczep nerki. - Jak na tego typu schorzenie, córka czuje się dobrze. Dlatego tak poraził mnie tytuł w "Super Expressie", że w mojej rodzinie rozgrywa się dramat i walczę o życie córki. To nieprawda. Hania jest w dobrej formie. Czeka na dawcę nerki, ponieważ dwa poprzednie przeszczepy się nie powiodły – mówi przewodniczący Kukiz'15.

Córka polityka od wielu lat jest leczona w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie lekarze bardzo dobrze znają historię jej choroby. Skończyła już jednak 18 lat i powinna być przeniesiona do placówki dla dorosłych. – Prawo daje możliwość, by dzieci, które metrykalnie są już dorosłe, ale biologicznie jeszcze nie, mogły otrzymywać pomoc w szpitalach dziecięcych. To o tyle ważne, że dziecku lek podaje się w zależności od wagi ciała. Jedno waży 10 kilo, inne 30. U dorosłych ten zapis nie obowiązuje – wyjaśnia dr Paweł Szczuciński, doradca Kukiz'15 ds. zdrowia.

Uciążliwe procedury

Jednak leczenie w placówce dla dzieci pacjentów, którzy skończyli 18 lat, wiąże się z uciążliwymi dla lekarzy procedurami. - Za każdym razem, gdy pacjent trafia do szpitala, ma wizytę lub choćby przychodzi tylko na pobranie krwi, lekarz prowadzący musi wypełnić stos papierów dla NFZ i za każdym razem uzasadniać, dlaczego leczenie ma się odbyć w szpitalu dla dzieci, a nie dla dorosłych. To absurd, który służy urzędnikom, a zajmuje niepotrzebnie czas lekarzom – oburza się Kukiz.

I dodaje, że od 18 lat ma do czynienia z absurdami służby zdrowia. - Tyle lat trwa leczenie mojej córki i na własnej skórze moja rodzina przekonuje się, jak działa służba zdrowia w Polsce. To jest horror. Oczywiście, że dzięki znajomościom mógłbym wszystko załatwić pod stołem, ale chcę zrobić coś nie tylko dla Hani, ale też dla wszystkich pacjentów. Moja rodzina traktuje to jak misję – mówi polityk.

Będzie zmiana przepisów?

Lekarze przyznają, że wypisywanie druków dla NFZ oraz wysyłanie ich drogą elektroniczną i pocztową (taki jest wymóg prawny) może często trwać dłużej, niż sama opieka nad pacjentem. Dlatego klub Kukiz'15 walczy o zmianę przepisów. – Rozmawiamy o zmianie prawa z Funduszem i resortem zdrowia. Jesteśmy na dobrej drodze, by usunąć zapis, że lekarz przy każdej wizycie pacjenta musi wypisywać formularze dla NFZ – dodaje Szczuciński.

Paweł Kukiz zwraca uwagę na inne uciążliwe dla małych pacjentów przepisy. - Żeby NFZ zrefundował córce lek, musimy jechać 350 km do szpitala, by tam go podano, a przecież mogłaby to zrobić pielęgniarka w miejscu zamieszkania dziecka. Ominęlibyśmy konieczność spędzenia doby w szpitalu, ale ktoś wymyślił, że w takim wypadku NFZ nie zrefunduje lekarstwa - mówi polityk.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (79)