PolitykaCoraz gęstsza sieć powiązań Trumpa z Rosją. Kolejne tajne spotkania

Coraz gęstsza sieć powiązań Trumpa z Rosją. Kolejne tajne spotkania

Kolejny dzień przynosi kolejne rewelacje na temat ukrywanych spotkań osób z otoczenia Donalda Trumpa z przedstawicielami Kremla. Tym razem, amerykańskie media ujawniły spotkania zięcia i doradcy prezydenta Jareda Kushnera z rosyjskim ambasadorem Siergiejem Kisliakiem. Z dyplomatą spotkało się ponadto dwóch innych doradców Trumpa.

03.03.2017 | aktual.: 03.03.2017 13:05

Jak podał "New York Times", Kushner, mąż córki Trumpa Ivanki, który w nowej administracji odpowiadać ma za sprawy bliskowschodnie, spotkał się z Kisliakiem w grudniu ubiegłego roku w Trump Tower w Nowym Jorku. Spotkanie miało trwać 20 minut, oprócz Kushnera obecny był na nim także ówczesny doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Flynn, zaś ambasador został zaprowadzony do środka tylnym wejściem. Informacje te po długiej zwłoce potwierdził Biały Dom.

Z kolei dziennik "USA Today" ujawnił, że z szefem rosyjskiej placówki spotkali się też trzej inni doradcy Trumpa, były rzecznik Pentagonu JD Gordon, Walid Phares oraz biznesmen Carter Page, który zrobił karierę na prowadzeniu interesów z rosyjskim Gazpromem. Ich spotkanie miało miejsce w czerwcu podczas konwencji Partii Republikańskiej w Cleveland. Szczegóły rozmów są nieznane, ale Gordon przyznał w rozmowie z CNN, że był częścią zespołu, który na zlecenie Trumpa miał doprowadzić do złagodzenia programu republikanów ws. stosunków z Rosją i wojny w Donbasie. W efekcie z postulatów zniknął m.in. ten mówiący o potrzebie udzielenia Ukrainie pomocy wojskowej.

Z kolei Page wcześniej zaprzeczał, że spotykał się z przedstawicielami Moskwy. Teraz zmienił swoją wersję, mówiąc, że dyskusje nie dotyczyły żadnych poważnych spraw.

W Cleveland z Kisliakiem rozmawiał także były senator i obecny prokurator generalny Jeff Sessions, który również zaprzeczał - pod przysięgą - że był w kontakcie z Rosjanami w związku z kampanią wyborczą. O jego spotkaniach z Rosjaninem napisał w czwartek "Washington Post", zaś kilkanaście godzin później na konferencji prasowej polityk z Alabamy nie tylko potwierdził rewelacje gazety, ale zasugerował, że mógł mieć kontakt także z innymi Rosjanami, zaś jednym z tematów rozmów z Kisliakiem była Ukraina. Podobnie jak pozostali współpracownicy Trumpa, Sessions tłumaczył jednak, że spotkania te były rutynowe.

Jednak zdaniem dr. Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa, byłego dyplomaty i amerykanisty z Wojskowej Akademii Technicznej, sytuacji tej nie da się tak łatwo wytłumaczyć.

- Takie spotkania są normalne, ale pod warunkiem, że się na nich nie negocjuje przyszłej polityki. Tymczasem wiemy już, że przynajmniej podczas niektórych z nich do tego dochodziło i poruszane były kwestie sankcji oraz wojny na Ukrainie. To absolutnie niedopuszczalne - mówi WP ekspert. - Łącznie jest to bardzo poważny problem i wielkie obciążenie dla samego Trumpa i dla administracji. To będzie wymagało poważnego sprawdzenia tych związków - dodaje.

Wątpliwości dodaje fakt, że niemal wszyscy ci, którzy spotykali się z przedstawicielami Kremla, zatajali te informacje lub kłamali.

"Jedyny powód, aby kłamać w sprawie swoich kontaktów z reprezentantami obcych rządów jest wtedy, kiedy wie się, że robi się coś nielegalnego" - napisał na Twitterze John Schindler, były oficer Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).

Co więcej, jak podała telewizja CNN, Kisliak jest podejrzewany przez amerykańskie służby o bycie rezydentem rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) w Waszyngtonie, którego zadaniem było werbowanie agentów.

Cisza przed burzą?

W czwartek Sessions odsunął się od wszystkich śledztw w sprawie powiązań Trump-Rosja prowadzonych przez departament sprawiedliwości, którym kieruje. To jak dotąd jedyna konsekwencja nowych rewelacji, bo mimo wezwań do ustąpienia ze strony krytyków, większość republikańskich polityków stoi murem za swoim partyjnym kolegą. Podobnie jak Trump, który przyznał co prawda, że odpowiadając na pytanie o swoje kontakty z Rosjanami Sessions mógł wyrazić się dokładniej, ale skrytykował przede wszystkim opozycję i autorów przecieków do prasy.

"Prawdziwy problem to wszystkie te nielegalne przecieki poufnych informacji. To totalne "polowanie na czarownice"! - napisał Trump na Twitterze.

Jednak zdaniem Kostrzewy-Zorbasa, sprawa powiązań z Rosją może sporo kosztować prezydenta, jego administrację i jego partię.

- Tempo wydarzeń jest bardzo szybkie, a właściwie codziennie pojawiają się nowe rewelacje na temat powiązań z Rosją. Najprawdopodobniej sprawa będzie się więc dynamicznie rozwijać i prędzej czy później odbije się to niekorzystnie dla tej administracji. Jeśli nie teraz, to w wyborach do Kongresu w 2018 roku - mówi ekspert.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (82)