Coraz dalej pomoc dla ofiar tragedii katowickiej
"Pomoc dla poszkodowanych", "Dla ofiar katastrofy", "Chorzów" - na takie hasła ruszyliśmy z darem serca. Ofiarowaliśmy rekordowe w historii zbiórek charytatywnych 12 mln złotych. Niesieni szlachetnym porywem, wpłacaliśmy czasem wdowi grosz, by nieść pomoc w bezmiarze tragedii, do jakiej doszło 28 lutego. W świetle kamer ofiarowali ją także wielcy tego świata. Co dziś się z nią dzieje i czy pokrzywdzeni przez los rzeczywiście doczekali się wsparcia na miarę dramatu? Konstatacja jest gorzka: otrzymali ledwie ułamek ofiarowanej kwoty.
03.03.2006 | aktual.: 03.03.2006 09:22
Pod gruzami hali Międzynarodowych Targów Katowickich w Chorzowie życie oddało 65 osób, 170 było rannych. Ofiar jednak jest o wiele więcej. To osierocone dzieci, owdowiali małżonkowie, rodzice pozbawieni na starość wsparcia ze strony bliskich, którzy zginęli pod rumowiskiem. Na olbrzymi zew milionów polskich serc uruchomiono specjalne konta, numery SMS, do akcji ruszyły agencje artystyczne, organizujące koncerty. W instytucjach i firmach organizowano spontaniczne zbiórki pieniędzy. Choć nie przywrócą one życia i zdrowia, mogą pomóc w cierpieniu.
Porzućmy jednak kiełkującą w tyle głowy myśl, że być może poszkodowani zostali milionerami. Kiedy pogasły światła jupiterów, obietnice gasły razem z nimi. Im dalej od tragedii - tym dalej do pieniędzy ofiarowanych przecież nie na długofalowe programy dla rozmaitych poszkodowanych w potencjalnej przyszłości, ale dla tych konkretnych ofiar z 28 lutego. Miliony złotych toną w biurokratycznych operacjach, a czasem w nieujawnianych planach na przyszłość.
Jak powiedział "Dziennikowi Zachodniemu" Dominik Langiewicz, prezes Związku Hodowców Gołębi Rasowych w Katowicach, hodowcy gołębi to zwykle biedni ludzie, z robotniczych rodzin. Mogą liczyć na zasiłek pogrzebowy z ZUS, odszkodowanie od towarzystwa ubezpieczającego halę. - Dostaną za śmierć tyle, ile wynosi roczny zarobek rodziny. A co dalej? Co z ludźmi, którzy zostali najciężej poszkodowani? - pytał na naszych łamach prezes Langiewicz. Jemu i wszystkim, którzy uczestniczyli w zbiórce pieniędzy na przywrócenie nadziei osieroconym, a poszkodowanym - zdrowia, winni jesteśmy odpowiedź. Po miesiącu od tragedii nie zawsze będzie ona miła dla oka i ucha. Oto ona.
Pomoc gmin
Z akcją pomocy własnym mieszkańcom i poszkodowanym w innych polskich gminach ruszyli ich włodarze. Sypały się deklaracje finansowego wsparcia dla ofiar. Pomoc okazała się skromna, ale rzeczywista.
• Prezydent Chorzowa przeznaczył po 2 tys. zł zapomogi dla osób poszkodowanych i członków rodzin ofiar. Opieka społeczna wypłaciła po 500 zł rannym przebywającym w szpitalach na najpotrzebniejsze wydatki typu piżama, środki czystości. Ponieważ darczyńcy przekazali nieco ponad 10 tys. zł dla bliskich ofiar, 3 tys. zł otrzymała jedna z osób rodziny, w której zginęło pięciu jej członków, a 4 tys. zł babcia opiekująca się osieroconymi dwojgiem dzieci. Nieco ponad 3 tys. zł czeka na rozdysponowanie.
• Rada Miasta Katowice (miasto jest udziałowcem MTK) zarezerwowała w budżecie 500 tys. zł na najpilniejsze potrzeby. Do tego dochodzą dobrowolne wpłaty od osób fizycznych i prawnych, które sięgnęły 41 tys. zł. Większość ofiar pochodzi spoza Katowic. Dlatego tutejszy Urząd Miasta nie może w prosty sposób im pomóc. Uzgodniono, że zostaną podpisane umowy z gminami, na terenie których mieszkają rodziny ofiar. Wysłano ich 45 - wróciło 35. One pozwoliły wyasygnować dla rodzin w związku ze śmiercią 42 osób po 5 tys. zł.
- W następnej kolejności przekazywana będzie pomoc dla osób żyjących, które zostały poszkodowane w wyniku katastrofy. Wypracowane jednak muszą być kryteria przyznawania takiej pomocy. Na ostateczną decyzję w tej sprawie będzie miał także wpływ zadeklarowany udział w finansowaniu pomocy przez inne miasta - tłumaczy Marcin Iwan z biura prasowego UM w Katowicach.
• Częstochowscy radni przyjęli uchwałę o przyznaniu 50 tys. zł pomocy dla ofiar i ich rodzin, poszkodowanych w zawaleniu hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Formalnie jest to pomoc "miasta Częstochowy dla miasta Katowice". Gmina nie może bowiem swoich pieniędzy przeznaczać dla konkretnych osób z innych rejonów. Wolno wspomóc inną gminę. Oba miasta muszą jeszcze podpisać umowę o pomocy.
• Samorząd i mieszkańcy Konina dali wyraz swojej solidarności z poszkodowanymi w katowickiej tragedii, przekazując 50 tys. zł na pomoc dla rodzin tych osób. Nie było wśród nich mieszkańców regionu konińskiego, ale byli mieszkańcy innych regionów Wielkopolski. Z własnej woli dolnośląscy hodowcy gołębi pocztowych zorganizowali w Szalejowie Górnym aukcję gołębi, z której dochód przeznaczono na leczenie Piotra Zalińskiego, rannego w katastrofie w Katowicach. Udało im się zebrać ponad 6 tys. zł i kilkadziesiąt euro.
Piotr Zaliński brał udział w wystawie gołębi, gdy zawalił się dach hali. Podczas katastrofy został porażony prądem i trafił do szpitala w Siemianowicach Śląskich. Jego stan zdrowia poprawia się, ale mężczyzna będzie się musiał poddać długotrwałej rehabilitacji. Przed wypadkiem nie pracował. Ma na utrzymaniu żonę i cztery córeczki.
Magia wielkich liczb
12 mln zł – tyle zebrano dla ofiar zawalenia się hali. To rekord w historii jednorazowych akcji charytatywnych w naszym kraju.
Caritas Polska
Na koncie Caritasu, który jest jednym z głównych koordynatorów pomocy dla ofiar katastrofy, 22 lutego było 4.350.000 zł. Większość tej kwoty pochodzi z wpłat indywidualnych. Teraz pracownicy Caritasu zdecydują, jak wydać pieniądze. Dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej, ks. Krzysztof Bąk, poinformował "Dziennik Zachodni", że wszyscy poszkodowani przebywający w szpitalach otrzymali jednorazowo 1 tys. zł (czasem więcej, w związku z trudną sytuacją danej osoby). Caritas przeznaczył na ten cel 170 tys. zł. Natomiast rodziny zmarłych otrzymały po 5 tys. zł każda, co zamknęło się w sumie 160 tys. zł. Trwają przygotowania do wypłaty od marca stypendiów dla dzieci. Każda rodzina, której bliscy zostali poszkodowani w katastrofie i potrzebują rehabilitacji, może zgłosić się do Caritas, by skorzystać z bezpłatnej rehabilitacji w jej ośrodkach, m.in. w Mikołowie, Borowej Wsi i Rudzie Śląskiej. Caritas nastawia się na wieloletnie, długofalowe działania.
PCK
Jak poinformował Adrian Majchrzak z warszawskiej centrali Polskiego Czerwonego Krzyża, do poniedziałku 27 lutego od prywatnych darczyńców na konto PCK wpłynęło 813 tys. zł. Anna Wilk z PCK wyjaśnia: - Nie wręczaliśmy jednorazowej pomocy finansowej, bo tę poszkodowani otrzymali z Caritasu lub od władz miast. PCK także nastawia się na "długofalowe działania". Przyjęty program przewiduje, że kilkoro osieroconych dzieci ofiar otrzyma do 18. roku życia stypendium comiesięczne (m.in. za 600 tys. zł - czyli część dochodów z SMS zebranych przez Polkomtel). Szacunkowa wysokość stypendium może wynieść ok. 730 zł. Otrzymają je jednak tylko najbiedniejsze dzieci. Planowane są też inne działania. Wspólnie z firmą budowlaną Skanska PCK będzie remontować mieszkania tych, którzy w katastrofie stracili zdrowie, i wyposażać je w niezbędne do rehabilitacji np. poręcze w łazienkach, schodki, podesty. Wartość pomocy ofiarowanej przez firmę to 100 tys. zł.
Solidarni w cierpieniu
Koncert w Bytomiu, na rzecz rodziny Tadeusza Bartosika, policjanta, który zginął w hali ratując ludzi, przyniósł 10.310 zł ze sprzedanych cegiełek. - Pieniądze zostały zdeponowane w ING Banku Śląskim. Każdego 10. dnia miesiąca na konto matki chłopca trafiać będzie 300 zł. Pierwsza wpłata odbędzie się 10 marca- mówi Ewa Petrymusz, szefowa Ligi Kobiet Nieobojętnych, która wraz z Operą Śląską zorganizowała koncert.
10 tys. zł dochodu przyniósł koncert charytatywny "Solidarni w cierpieniu", zorganizowany 20 lutego w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, z myślą o pomocy poszkodowanym w katastrofie hali targowej w Katowicach.
Pieniądze zostaną przekazane bezpośrednio najbardziej potrzebującym, być może nawet jednej rodzinie. Konsultowano się w tej sprawie z wojewodą śląskim- poinformował Dariusz Szada-Borzyszkowski z białostockiego oddziału TVP. Dalszych losów tych pieniędzy nie poznaliśmy.
Beata Sypuła