Co zrobimy, jak Niemcy przyślą migrantów? Straż Graniczna wyjaśnia procedurę
Pierwszy dzień wznowienia kontroli na granicy niemieckiej mija bez incydentów, obyło się bez konfrontacji służb z członkami Ruchu Obrony Granic - podaje Straż Graniczna. - W przypadkach zawrócenia cudzoziemców przez niemieckie służby do Polski weryfikujemy dowody, na podstawie których strona niemiecka podejmuje takie czynności - zapewnia w rozmowie z WP ppor. Konrad Szwed z Komendy Głównej Straży Granicznej.
Straż Graniczna zapewnia, że wszystkie przypadki przekazań cudzoziemców z Niemiec są udokumentowane. - Żeby Niemcy mogli przekazać daną osobę, muszą mieć dowody, że przebywała wcześniej na terytorium Polski - mówi WP podporucznik Konrad Szwed z Komendy Głównej Straży Granicznej. - Dowodem może być oficjalny dokument, wiza, bilet, zdjęcia z telefonu, czy potwierdzenie logowania telefonu do polskiej sieci. Nie przyjmujemy cudzoziemców, którzy w Polsce nigdy nie byli - podkreśla nasz rozmówca.
To w odpowiedzi na zarzuty, które padają w mediach społecznościowych, m.in. ze strony członków Ruchu Obrony Granic. Twierdzą oni, jakoby polscy funkcjonariusze przyjmowali zawróconych cudzoziemców bez należytej weryfikacji ustaleń strony niemieckiej. Emocje i oskarżenia w tej kwestii podsycił opublikowany trzy dni temu artykuł z portalu niemieckiego tygodnika Spiegel pt. "Polska milicja wypycha Afgańczyków z powrotem do Niemiec".
Artykuł opisuje sytuację na moście w Gubinie, gdzie członkowie patrolu Ruchu Obrony Granic - określani po niemiecku mianem "polnische Bürgerwehr" - uniemożliwili niemieckim służbom przekazanie do Polski 18-letniego Afgańczyka. Cudzoziemiec został zawrócony do Niemiec. Niemieckie media krytykują: "niemiecka Bundespolizei próbowała przestrzegać procedur, ale została zablokowana przez Ruch Obrony Granic". Dla Roberta Bąkiewicza, twórcy i patrona prawicowego ruchu na granicy, nie mogło być lepszej pochwały.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tusk nie chciał zepsuć relacji z Niemcami? Bielan komentuje kontrole
Finał afery o migrantów z Niemiec. Kontrole po obu stronach
Według Niemców polskie służby, które wezwano na most w Gubinie, odmówiły przyjęcia cudzoziemca. Według informacji "Spiegla" policja federalna wysłała później 18-latka przez granicę do Polski w Bad Muskau, czyli około 60 kilometrów dalej na południe. "Tam nie było ani grupy samozwańczej, ani polskich strażników granicznych" - pada w tekście. Autor nie napisał wprost, czy Afgańczyk przeszedł do Polski. Kończy niejasnym stwierdzeniem, iż Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych "zasadniczo nie komentuje poszczególnych przypadków ani środków podejmowanych przez inne organy".
Przypomnijmy, że w czerwcu Ruch Obrony Granic ujawnił przypadki odsyłania przez niemiecką policję migrantów na polską stronę granicy.
Następnie przy mostach, kładkach, przejściach stanęły patrole straży obywatelskich. Ich członkowie twierdzą, że swoim działaniem powstrzymują "nielegalną migrację", czyli przekazywanie migrantów przez niemieckie służby. Rzekomo muszą występować w roli nieobecnych państwowych służb. W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk zdecydował, że na wspólną granicę powrócą wyrywkowe kontrole. Poniedziałek, 7 lipca, to pierwszy dzień tych działań.
Kontrole są ukierunkowane na tych, którzy biorą udział w nielegalnym przerzucie migrantów przez granicę. Zwykli podróżni nie mają się czego obawiać - podaje SG w komunikacie.
Pierwszy dzień kontroli. Migranci nie tam, gdzie się spodziewano
Ppor. Szwed, zapytany przez WP, czy na wszystkich przejściach granicznych i mniejszych trasach, takich jak ścieżki rowerowe czy lokalne mosty, obecni są funkcjonariusze Straży Granicznej, wyjaśnia, że kontrole "prowadzone są zarówno w punktach stałych, jak i doraźnie, w zależności od oceny ryzyka".
- W pozostałych miejscach prowadzimy czynności na podstawie analizy ryzyka, rozpoznania operacyjnego i bieżącej wiedzy. To nie jest tak, że tam nikogo nie ma. Patrole pojawiają się również poza głównymi punktami - odpowiada.
Dodaje, że obecność służb po obu stronach granicy nie musi być symetryczna. - Polska i Niemcy przywróciły kontrole niezależnie od siebie, więc nie można oczekiwać, że po obu stronach granicy w tych samych miejscach zawsze będą funkcjonariusze - podkreśla.
Straż Graniczna odnosi się także do działań członków Ruchu Obrony Granic, którzy - jak wynika z obserwacji - czasem próbują wchodzić w kompetencje służb.
- Funkcjonariusze SG działają na podstawie prawa. Nie potrzebują pomocy osób trzecich, a utrudnianie czynności może wiązać się z konsekwencjami prawnymi - przypomina przedstawiciel SG.
W pierwszym dniu funkcjonowania tymczasowych kontroli na granicy z Niemcami skontrolowano blisko 350 osób i 160 pojazdów, jednej osobie odmówiono wjazdu, a na granicy z Litwą - ponad 600 osób i prawie 400 pojazdów.
Na pograniczu polsko-litewskim zatrzymano obywatela Estonii, który przewoził czterech Afgańczyków podróżujących tzw. szlakiem przez Białoruś i kraje bałtyckie. - Każdy kolejny dzień będzie dla nas równie intensywny - twierdzi ppor. Szwed.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski