Co zrobić, żeby kryzysowe tsunami nie dotarło do Polski?
Co zrobić, żeby kryzysowe tsunami nie dotarło do Polski? Jak powiedział w audycji "Gość Radia ZET" główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak, potrzeba szybkiej koordynacji postępowania banku centralnego i rządu.
: A gościem Radia ZET jest główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Witam. : Premier postanowił interweniować, ale podał kurs, przy którym będzie interweniował, 5 złotych, słusznie? : Wie pani, no zawsze powinno być w takiej sytuacji tak, że ludzie mówią, szczególnie ci, którzy mają wpływ na rynek mówią chyba, powinni mówić mniej niż wiedzą, a nie więcej niż wiedzą. Jak premier powiedział, że 5 złotych, to znaczy, że coś wie, może wie więcej niż my wiemy, ale normalnie, z reguły się nie podaje takich przedziałów. : Uruchomi spekulantów? : No to jest w pewnym sensie zachęta dla części przynajmniej kapitału portfelowego żeby spróbować czy zbliżenie się do tej granicy spowoduje obecność ministerstwa finansów na rynku walutowym. : A co tak naprawdę powoduje osłabienie polskiego złotego? : No, oprócz takich czynników, o których wiele już mówiliśmy o charakterze regionalnym to jest garść takich lokalnych specjałów do tego dochodzi. Moim zdaniem jednym z
najpoważniejszych czynników w tej chwili jest to, że wyraźnie widać brak porozumienia między bankiem centralnym a rządem w sprawie euro. I również w sprawie interwencji na rynku walutowym. Bo ja chciałbym przypomnieć, że tak naprawdę to przecież nie rząd interweniuje na foreksie, na foreksie, na rynku walutowym interweniuje bank centralny, bo bank centralny ma do tego zasoby. To, że tego samego dnia wychodzi do opinii publicznej premier z przekazem, że będzie interweniował minister finansów, de facto na rynku, sprzedając środki funduszy unijnych i jednocześnie tego samego dnia wysoki funkcjonariusz banku centralnego mówi, że nie będzie interwencji na rynku walutowym to są z pewnością sygnały złe. : Ale może premier nie powiadomił szefa NBP, że ma taki zamiar, bo przecież pan premier jeszcze tydzień temu, pamiętam pytałam w „Kropce nad i” czy będzie interwencja, mówił, że nie będzie interwencji na rynku. : Więc moim zdaniem to jest tak, że sytuacja jest dynamiczna i wtedy kiedy rzeczywiście to osłabienie się
złotego zaczęło być niebezpieczne, bo ono jest niebezpieczne w tej chwili i dla stabilności systemu finansowego i również dla kosztów obsługi długu publicznego, więc zainteresowani ustabilizowaniem złotego powinni być wszyscy i przedstawiciele rządu i przedstawiciele banku centralnego, więc kiedy ten poziom krytyczny został osiągnięty, to wtedy nastąpiła pewna, nastąpiło pewne przewartościowanie myślenia. : Dotarło do rządu, że trzeba coś zrobić? : Znaczy to nie było tak trudne, bo tak naprawdę to przecież tego rodzaju interwencje przeprowadzone przez ministerstwo finansów na rynku walutowym już zdarzały się w przeszłości. Taka wymiana środków unijnych na, bezpośrednio na rynku walutowym już się zdarzała, więc to nie jest jakieś novum, to jest instrument, który już był stosowany. : Ale rynek walutowy jest tak płytki, że ta interwencja może pomóc w obronie złotego? : Były takie dni, w których znaczący ruch kursu walutowego powodowały przepływy rzędu 3, 5 milionów euro, więc naprawdę bardzo niewielkie. : To
dlaczego rząd dopiero teraz postanowił coś zrobił, jak pan sądzi? . No wie pani, myślę, że to jest ten krytyczny poziom kursu walutowego, przy którym ryzyko dla stabilności systemu finansowego i dla wypłacalności Polski stało się bardzo duże. : Ale czy to nie jest za mało, czy rząd nie powinien rozmawiać z MFW, z Europejskim Bankiem Centralnym? : Ale oczywiście, że powinien rozmawiać i trochę mnie nawet... : Na temat pożyczek. : Trochę mnie nawet zdziwiła ta reakcja rządu, która była taką reakcją odcinającą się na informacje o negocjacjach, o rozmowach z Funduszem Walutowym na temat dostępu do krótkoterminowej pożyczki płynnościowej. Zdziwiła mnie ta reakcja, dlatego że to jest bardzo dobry instrument i on, gdyby był w zasięgu polskiego rządu, około 10 miliardów dolarów to z całą pewnością by nie zaszkodził, a reakcja była wybitnie odpychająca, taka jakby rząd chciał się odciąć od wszelkich negatywnych skojarzeń, dotyczących sięgania po środki pomocowe, na przykład takie, jak to było w przypadku Węgier. :
Czy opcje walutowe mogą szkodzić złotemu? : Oczywiście, to jest jeden z tych czynników lokalnych, o którym tutaj mówiłem, tego kolorytu lokalnego, który z całą pewnością nie pomaga złotemu. : To należy, to można je unieważnić, tak jak proponuje wicepremier Pawlak. : Nie, nie można i myślę, że to rozwiązanie zostało już chyba pogrzebane, mam taką nadzieję. Nie można oczywiście unieważnić tych opcji z mocy prawa, a to dlatego, że istota tego instrumentu jest taka, że to wcale nie wyzerowałoby strat, to znaczy nie jest tak, że to czego nie zarobiłyby banki tego nie straciliby przedsiębiorcy, dlatego że banki w tej operacji są wyłącznie pośrednikiem, nie wszyscy o tym wiedzą, pośrednikiem między przedsiębiorcami a przeważnie zagranicznymi bankami inwestycyjnymi, które ubezpieczają te operacje i zamknięcie tych operacji spowodowałoby, że z kolei banki poniosłyby stratę. A to by oznaczało uderzenie bezpośrednie w kapitały tylko. : No dobrze, ale czy przedsiębiorcy nie zostali oszukani przez dealerów, przez banki,
kiedy byli namawiani do tego żeby zawierali takie umowy na opcje walutowe, najwięcej tych umów było w czasie wakacji, kiedy był najniższy kurs euro. : No, ale to jest tak, że spora część tych przedsiębiorców wcale nie ubezpieczała strumieni swoich przychodów w walutach obcych. Oni po prostu grali, spekulowali na ruchach walut. Jeżeli mają jakieś zastrzeżenia, bo przecież my nie jesteśmy w stanie tutaj, w tej chwili rozstrzygnąć, czy wszystkie te... : ...ale że byli szantażowani, jak pan nie wejdzie w to, to wtedy panu nie damy kredytu. : Nie, no naprawdę, no to trzeba by każdy z tych przypadków, jeżeli są jakieś zastrzeżenia... : No, tak uważa premier Pawlak. : Ale każdy z tych przypadków, jeżeli są takie podejrzenia trzeba by rozpatrywać osobno. Do tego są sądy. Jeżeli ktoś się nie zgadza z czymś i uważa, że był szantażowany, to trzeba to rozpatrywać w drodze indywidualnej. : Premier Pawlak znalazł zwolennika, tym zwolennikiem jest Prawo i Sprawiedliwość, zamierza złożyć projekt ustawy, która by spowodowała
renegocjacje transakcji opcji walutowych. : Ale takie renegocjacje są podejmowane już w tej chwili bez żadnej ustawy, więc po co nam do tego ustawa. : No to może, może jeszcze spowodują, znaczy będzie ustawa, która będzie mówiła o unieważnieniu tych. : To już jest właśnie ten drugi element i o tym mówię, że to nie może być oczywiście brane poważnie pod uwagę. Raczej przypuszczam, że tu chodzi o podpięcie się polityków, jak zwykle pod jakiś popularny postulat. : Ale to już powoduje, słowa premiera Pawlaka pomogły na przykład panu Jakubasowi, który dogaduje się z bankiem. : Nie wiem, nie znam dokładnie tej sprawy. : No dobrze, to co powinien jeszcze rząd zrobić żeby to tsunami, które jest na Ukrainie, nie dotarło do nas? : No tutaj jest przede wszystkim potrzebna moim zdaniem szybka koordynacja postępowania banku centralnego i rządu. Naprawdę nie że być tak, że prezes banku centralnego neguje konieczność przeprowadzenia interwencji na rynku walutowym. Nie może tak być, dlatego, że takie interwencje są zapisane
w założeniach polityki pieniężnej. Więc jeżeli już ktokolwiek coś chce mówić z banku centralnego na temat waluty, to powinien mówić, że oczywiście interwencje są jednym z instrumentów prowadzenia polityki pieniężnej. : A czy rząd polski że się starać o tym żebyśmy weszli do węża walutowego, ale w krótszym terminie, nie dwuletnim, tylko krócej żebyśmy w nim byli, czy nie ma takich...? : No można próbować oczywiście negocjować wszystko, ale nie sądzę żebyśmy... : Ale warto teraz, czy nie? : Ja uważam, że wejście do RM2 w sytuacji 30-procentowej zmienności na rynku walutowym byłoby ryzykowne. Ja bym się tego nigdy nie podjął. : Czy minister finansów, Jacek Rostowski jest dobrym ministrem? : Wydaje mi się, że jest dobrym ministrem, jeżeli ma zaufanie premiera. : No tak, zaufanie premiera, ale czy pan, czy ekonomiści mają zaufanie do Jacka Rostowskiego, czy pan ma zaufanie do ministra finansów. : Ja go bardzo lubię, tak. : Ale lubienie to wie pan, można lubić kotka. : Nie, no mam zaufanie do niego, bo wiem, że on
jest dobrym ekonomistą, natomiast mam wiele oczywiście uwag i zastrzeżeń co do postępowania w sytuacji narastającego kryzysu. No z grubsza mówiąc, ja rozwijając nieco to co mówiliśmy, powiem tak, że ja popieram to, że w sytuacji dużej niepewności my stopniujemy nasze działania, ale uważam, że taki scenariusz zarządzania kryzysem makroekonomicznym w wykonaniu ministra finansów powinien być bardziej klarowny, dobitny, może szybszy, może ostrzejszy, taki, który by po prostu nieco uspokajał rynek. : I czy minister finansów nie za rzadko się pokazuje, bo właściwie go nie widać, ja bym oczekiwała żeby to jednak minister finansów powiedział o interwencji na rynku, a nie premier. : Pani oczekiwania są jak najbardziej słuszne. To znaczy, nie chodzi mi o to żeby w pierwszej części może nie, bo mi nie o to chodzi żeby minister był koniecznie postacią medialną... natomiast w sprawie interwencji na foreksie bezwzględnie to jest rzecz, o której powinien mówić nie premier, tylko minister finansów i to często. : A czy
powinny być kolejne cięcia stóp? : No to jest bardzo dobre pytanie, dlatego, że jednak istnieje w tej chwili ryzyko, że zapowiedź interwencji na rynku walutowym i jednoczesne cięcie stóp procentowych mogłoby osłabiać złotego w dalszym ciągu. Ale z drugiej strony myślę, że te 75 punktowe redukcje stóp procentowych już przeszły do historii, już ich nie będzie. Teraz, jeżeli się zdarzy, to ona będzie z całą pewnością mała. : A giełda, kiedy może wrócić do jakiejś takiej średniej normy? : Myślę, że to może być około trzech lat. : Około trzech lat. No dobrze, a wracając jeszcze do prezesa NBP, czyli prezes NBP ma rację mówiąc o tym, że Polska teraz nie jest gotowa do wejścia do euro. : Nie, moim zdaniem ma rację, ale nie powinien w ten sposób formułować tego postulatu, tak długo, czy tego swojego nazwijmy to przemyśleń swoich, przynajmniej tak długo, dopóki nie uzgodni postępowania z rządem. Jeżeli mielibyśmy do czynienia ze wspólną akcją, która wskazywałaby na to, że sytuacja na rynkach finansowych jest taka, że
odsuwa termin wejścia do RM2 to taka deklaracja miałaby ręce i nogi. W sytuacji, w której nie ma takiej deklaracji, to wygląda rzeczywiście dosyć dziwnie. : No tak, ale z kolei jest raport NBP dotyczący wejścia do euro i ten raport w sumie jest pozytywny. : Tak. : A co innego mówi prezes Skrzypek. : Więc właśnie chodzi o to rozłożenie akcentów. Proszę zwrócić uwagę, że do tego raportu, do którego ja nie mam żadnych zastrzeżeń i jego wartość merytorycznie oceniam wysoko, również ten główny wniosek, który sprowadza się do tego, że korzyści w długim terminie są znacząco wyższe, niż koszty, które są skumulowane w krótkim okresie czasu, więc właściwie z tego wniosek wynika, że wchodźmy do strefy euro, trudno z tym polemizować, ja się z tym zgadzam, ale to zostało opatrzone i opakowane aneksem, suplementem do raportu, który skupia się na bieżącej sytuacji rynkowej, na kryzysie, i którego wymowa jest taka, że tak długo, jak długo będzie trwał kryzys to my nie powinniśmy o strefie euro myśleć, co w gruncie rzeczy
nie jest jakieś straszne. To nie jest myśl jakaś grzeszna, tyle tylko, że położenie akcentów, rozłożenie akcentów i również w wypowiedziach późniejszych, po publikacji tego raportu jest takie, że przedstawiciele banku kładą mocniejszy akcent na ten bieżący czynnik, a nie na główną wymowę, myśl raportu, tylko na to, że nie róbmy tego teraz. I to jest moim zdaniem zdecydowanie zachwianie proporcji. : A czy zakłada pan taki scenariusz, że to mogła być spekulacja, że specjalnie złoty był taki mocny, przy pomocy banków, jakiś instrumentów, nie wiem, czy też różnych analiz namawiano ludzi do opcji walutowych, a potem przy pomocy spekulacji obniżono złotego i dzięki temu banki na tym zyskały, banki zachodnie. : Nie, nie, zdecydowanie taki scenariusz jakby spiskowy odrzucam, bo ja jednak patrzę na to, jak dynamicznie się rozwijała sytuacja w skali globalnej, jak szybko się zmieniały oczekiwania dotyczące kryzysu. : No nie, ale w maju były takie analizy, że jeszcze euro będzie dalej spadało. : No tak, ale proszę
zwrócić uwagę, że tak na dobrą sprawę to problem zaczął się, z osłabianiem walut w regionie całym, zaczął się wtedy, kiedy bardzo znacząco skorygowane zostały w dół prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego i rozwoju sytuacji za granicą, a bardzo znacząco w górę zostały podniesione prognozy dotyczące potrzeb finansowania, czyli ile będą rządy potrzebowały na całym świecie pieniędzy i okazało się, że w tej sytuacji te rynki, ten region, w którym my jesteśmy jest znacząco zależny od zagranicy, od napływu kapitału z zagranicy. I tego kapitału będzie mało i on będzie drogi. I te kraje, które mają dużą ekspozycję zewnętrzną, duże potrzeby finansowania zewnętrznego, a do takich krajów należy również Polska, do takich krajów należy Rosja również, te kraje zostały bardzo silnie dotknięte osłabieniem walut. Więc to raczej ten mechanizm, taki mechanizm narastania kryzysu makroekonomicznego, a nie żadna spiskowa teoria tutaj w grę wchodzi. : Czyli JP Morgan miał rację, bo pierwszy miał analizę, czarny scenariusz
wydarzeń w Polsce, to był chyba wrzesień. : Znaczy wie pani, no tak, w tym raporcie były pewne elementy, o których tutaj mówię, dotyczące zwrócenia uwagi na duże potrzeby finansowania zewnętrznego, które były słuszne, natomiast generalna konkluzja z tego raportu, która mówiła o osłabieniu złotego, przypomina trochę strzelanie do ruchomego celu, wie pani. Jeżeli ktoś bez przerwy mówi, że coś będzie, za chwilę będzie źle, że za chwilę coś się zawali, to za którymś momentem trafi. To nie znaczy, że akurat wtedy... : Prawo Murphiego. : Tak, nie znaczy, że akurat wtedy oni mieli rację. Natomiast mieli rację wskazując na niektóre elementy, które złotego mogły osłabiać. : Powiedział Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, dziękuję Monika Olejnik. : Dziękuję bardzo. <\czat>