PolskaCo zawierają listy ws. katastrofy pod Smoleńskiem?

Co zawierają listy ws. katastrofy pod Smoleńskiem?

To strona rosyjska rozpoczęła badanie katastrofy pod Smoleńskiem według zasad konwencji chicagowskiej; dostępu do czarnych skrzynek nie mają nie tylko polscy, ale i rosyjscy prokuratorzy - wynika z odpowiedzi jakiej parlamentarzystom PiS udzielili Prokurator Generalny i premier.

Co zawierają listy ws. katastrofy pod Smoleńskiem?
Źródło zdjęć: © AP

21.05.2010 | aktual.: 21.05.2010 15:59

Posłowie i senatorowie klubu PiS otrzymali w czwartek wieczorem od prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i premiera listy z odpowiedziami na pytania, dotyczące badania katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem.

Pełniący obowiązki szefa klubu PiS Marek Kuchciński wysłał do prokuratora generalnego list z prośbą o odpowiedź na dziewięć pytań, dotyczących badania katastrofy. Wysłał też list do premiera z 20 pytaniami w tej sprawie. Podobnie, jak w piśmie do Donalda Tuska, Kuchciński, zwracając się do Seremeta, argumentuje, że pojawia się coraz więcej wątpliwości, dotyczących katastrofy, a mimo to opinia publiczna nie ma "podstawowych informacji" dotyczących jej przyczyn.

Poseł PiS Jarosław Zieliński zapowiedział w sejmie, że jego klub najprawdopodobniej wystąpi do marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego o to, by na jednym z najbliższych posiedzeń premier przedstawił posłom informację na temat procesu wyjaśniania przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem.

- Trzeba stworzyć pewną presję na rząd w sejmie, aby rząd, premier w sposób bardziej skuteczny zadbał o polski interes w badaniu katastrofy - powiedział Zieliński.

Odnosząc się do odpowiedzi prokuratora generalnego na list p.o. szefa klubu PiS, Zieliński oświadczył, że najbardziej zastanawiające jest stwierdzenie Seremeta, że żaden z polskich prokuratorów nie ma dostępu do czarnych skrzynek.

- Wcześniej mieliśmy zapewnienia, płynące z różnych ust, mówił o tym sam prokurator Seremet, premier Donald Tusk, że nie ma żadnego problemu z dostępem do czarnych skrzynek, że Polacy uczestniczą w odczytywaniu głosów z czarnych skrzynek - stwierdził poseł PiS.

Ocenił, że w listach od prokuratora generalnego i szefa kancelarii premiera nie ma niczego, co by uspokajało, nie ma wyjaśnienia naszego niepokoju, a jest potwierdzenie tego, że mieliśmy głęboką rację, chcąc by Polska przejęła postępowanie w sprawie katastrofy.

W odpowiedzi Seremet wyjaśnił parlamentarzystom PiS, że śledztwo ws. "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lotniczym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie", zostało wszczęta przez wojskową prokuraturę 10 kwietnia. Seremet poinformował, że tego samego dnia Naczelny Prokurator Wojskowy powołał grupę siedmiu prokuratorów wojskowych, którzy udali się na miejsce katastrofy i uczestniczyli w czynnościach prowadzonych przez prokuratorów rosyjskich, w tym identyfikacji zwłok. "Polska prokuratura nie posiada informacji, pozwalających na precyzyjne wskazanie czasu rozpoczęcia czynności na miejscu katastrofy przez organy prokuratury Federacji Rosyjskiej" - napisał.

Seremet podkreślił, że weryfikowanych jest kilka wersji śledczych katastrofy, wśród nich bierze się pod uwagę usterki techniczne samolotu (m.in. wady konstrukcyjne), zachowanie załogi (błąd w technice pilotowania, niezdyscyplinowanie załogi, niedoszkolenie załogi), złą organizację i zabezpieczenie lotu (nieprawidłowości personelu naziemnego) i zachowanie osób trzecich (np. zamach terrorystyczny i oddziaływanie członków załogi).

"Żaden z polskich prokuratorów, prowadzących lub nadzorujących śledztwo, nie ma obecnie dostępu do czarnych skrzynek samolotu TU-154. Z informacji przekazanych przez stronę rosyjską wynika, że dostępu do nich nie mają również rosyjscy prokuratorzy. Rejestratory lotu znajdują się w dyspozycji Międzynarodowego Komitetu Lotniczego" - czytamy w liście. Seremet wyjaśnił, że czarne skrzynki trafią do prokuratury po zakończeniu prac MAK. "Trudno jest jednak określić, kiedy to nastąpi" - zastrzegł.

Według Seremeta, strona rosyjska nie podała precyzyjnego harmonogramu przekazywania stronie polskiej materiałów z postępowania przez rosyjskie organy. "Do tej pory Wojskowy Prokurator okręgowy w Warszawie otrzymał od przedstawiciela Komitetu Śledczego przy Prokuraturze Generalnej federacji Rosyjskiej uwierzytelnione kserokopie 24 protokołów z czynności przeprowadzonych przez rosyjska prokuraturę" - zaznaczył.

Seremet napisał też, że prokuratura nie prowadzi odrębnego postępowania, dotyczącego braku należytego zabezpieczenia miejsca katastrofy. Zapewnił, że informacje na ten temat będą monitorowane.

Prokurator Generalny napisał ponadto, że w dniu katastrofy "czynności na terenie Polski" podjęli wojskowi prokuratorzy, Żandarmeria Wojskowa i ABW. "Działania o charakterze pozaprocesowym prowadzą służby wywiadu oraz kontrwywiadu wojskowego i cywilnego" - poinformował Seremet. Dodał, że w toku dotychczasowego postępowania najpierw zabezpieczono znajdującą się w Polsce dokumentację techniczną samolotu TU-154, dokumentację medyczną i szkoleniową załogi, dokumentację meteorologiczną. Według prokuratora, pobrano i zabezpieczono próbki paliwa lotniczego oraz rozpoczęto kompletowanie dokumentów dotyczących "organizacji i zabezpieczenia" lotu.

Seremet poinformował parlamentarzystów, że prokuratorzy przesłuchali ponad 90 świadków (niektórych dwukrotnie), m.in. pracowników Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, naziemnej obsługi technicznej, żołnierzy z 36. Pułku Specjalnego Lotnictwa Transportowego, pracowników Centrum Operacji Powietrznych, Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP oraz funkcjonariuszy BOR. Dodał, że 10, 16 i 20 kwietnia sporządzono wnioski o udzielenie pomocy prawnej przez Rosję.

W liście do posłów PiS Prokurator Generalny podkreślił, że nie jest uprawniony do odpowiedzi na zapytania poselskie, jednak, "ze względu na zainteresowanie społeczeństwa śledztwem", decyduje się na przedstawienie niektórych informacji.

W imieniu premiera na pytania PiS odpowiedział szef kancelarii premiera Tomasz Arabski. Wyjaśnił m.in., dlaczego badanie przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem odbywa się według zasad konwencji chicagowskiej, a nie na podstawie porozumienia zawartego między ministerstwami obrony Polski i Rosji w 1993 r., które stanowi, że wyjaśnianie katastrof "prowadzone jest wspólnie" przez właściwe organy polskie i rosyjskie.

Szef kancelarii premiera podkreślił, że porozumienie to nie określa żadnej procedury takiego badania, którą w czasochłonnym procesie należałoby dopiero wypracować. "Podejmowanie prac nad takim odrębnym porozumieniem z istoty opóźniłoby cały proces badania przyczyn katastrofy, a nie miało uzasadnienia w świetle oceny polskich specjalistów, w szczególności obecnych na miejscu zdarzenia" - napisał Arabski. A - jak zaznaczył - "wobec bezprecedensowej skali i znaczenia katastrofy (...) kluczowe było podjęcie natychmiastowych prac związanych z wyjaśnieniem przyczyn zaistniałego wypadku".

"Jako, że standardem, wynikającym zarówno z obowiązujących przepisów prawa międzynarodowego, jak i ze stosowanej praktyki, jest, że stroną uprawnioną do zainicjowania procesu badania wypadku lotniczego jest kraj miejsca wypadku, strona rosyjska rozpoczęła badanie wymienionego wypadku zgodnie z procedurą opisaną w konwencji chicagowskiej" - podkreślił Arabski.

Jak dodał, strona polska po uzyskaniu opinii specjalistów oraz na podstawie analizy "zgodziła się na podjęcie współpracy ze stroną rosyjską w tym właśnie reżimie prawnym".

Według szefa kancelarii premiera, argumentami przemawiającymi za badaniem katastrofy w oparciu o załącznik 13. do konwencji chicagowskiej było m.in. zapewnienie jawności ustaleń poprzez ogłoszenia raporty z badania; możliwość pełnego udziału przedstawicieli strony polskiej w prowadzonych badaniach; możliwość natychmiastowego podjęcia badania przyczyn katastrofy; możliwość wzięcia udziału w badaniach szerokiego kręgu polskich ekspertów.

Arabski podkreślił w liście, że polscy przedstawiciele mogą brać udział we wszystkich czynnościach podejmowanych przez komisję rosyjską, a także występować z formalnymi wnioskami o wykonanie dodatkowych czynności. Szef kancelarii premiera zaznaczył, że m.in. ze względu na to, że procedura badawcza oparta na załączniku 13. do konwencji chicagowskiej zapewnia jawność badań oraz możliwość udziału w procedurach powypadkowych przedstawicielom państwa rejestracji samolotu, uznano, że "brak jest uzasadnienia dla kreowania nowej, odrębnej procedury badania katastrofy".

Arabski podkreślił, że przesłanką do takiej decyzji była także opinia polskich ekspertów będących na miejscu katastrofy, którzy oceniali, że współpraca ze stroną rosyjską przy prowadzeniu badań przebiega dobrze. Szef kancelarii premiera poinformował również, że Komisja Badania Wypadków Lotniczych do zbadania przyczyn wypadku prezydenckiego samolotu została powołana decyzją ministra obrony, w porozumieniu z szefem MSWiA. Skład Komisji - zaznaczył Arabski - został uzgodniony z premierem ponieważ na pokładzie samolotu był prezydent.

Arabski zapewnił, że choć na czele Komisji stoi szef MSWiA, to podlega ona bezpośrednio premierowi. "Należy zauważyć, że Komisja została powołana przede wszystkim w celu ustalenia okoliczności i przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem, powstałych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, dokonania przeglądu procedur stosowanych w lotnictwie państwowym oraz opracowania stosownych zaleceń" - napisał szef kancelarii. Jak dodał, część członków tej Komisji bierze udział w badaniu prowadzonym na terytorium Rosji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (383)