Co z rolą Walentynowicz w Stoczni Gdańskiej?
Volker Schlondorff wyraził ubolewanie z powodu nieporozumień, które niezamierzenie wywołał swoim filmem "Strajk. Bohaterka z Gdańska". Podczas warszawskiej premiery filmu, niemiecki reżyser ustosunkował się do zastrzeń Anny Walentynowicz i kilku innych bohaterów Stoczni Gdańskiej.
Losy Walentynowicz i historia strajku w Stoczni z 1980 roku zainsprowały twórców filmu. Jednak według Anny Walentynowicz dzieło niemieckiego twórcy przeinacza historyczne fakty. Te kontrowersje, o których słyszałem w ciągu paru ostatnich dni bardzo mną wstrząsnęły, jestem tym wszystkim ogromnie poruszony - mówił reżyser do publiczności zgromadzonej w warszawskiej "Kinotece". Ubolewam, że być może zraniłem niektóre osoby - nie było to moim zamiarem - dodał Volker Schlondorff. Zapewnił, że celem ogromnej pracy włożonej w ten film było - jak to ujął - "przedstawienie historii bohaterów". Dodał, że 23. lutego w piątek, nadejdzie chwila prawdy, ponieważ film trafi do polskich kin.
Schlondorff podkreślał wspaniałą pracę polskich aktorów, Andrzeja Grabowskiego oraz - grającego Lecha Wałęsę - Andrzeja Chyry, a także polskich współautopów scenariusza.
Aktorka Katharina Thalbach, odtwórczyni roli Agnieszki Kowalskiej wzorowanej na osobie Anny Walentynowicz, powiedziała, że kiedy otrzymał scenariusz, nie wiedziała o istnieniu Walentynowicz. Świat zna Lecha Wałęsę, ale nie zna Anny Walentynowicz. Bardzo się cieszę, że mogliśmy opowiedzieć o tej dzielnej, wspaniałej kobiecie. To wspaniałe, że mogliśmy pokazać historię Solidarności, przypomnieć jak wyglądał początek końca komunizmu - powiedziałą Katharina Thalbach podczas warszawskiego pokazu filmu .