PolskaCo straszy w Łodzi?
Co straszy w Łodzi?
Choć nie ma w Łodzi ruin zamku,
średniowiecznych lochów, zakopanych skarbów, duchy jednak są!
Straszą diabły, czarownice, upiory, księżniczki. Straszą też...
fabrykanci - straszy "Express Ilustrowany".
10.07.2004 | aktual.: 10.07.2004 07:59
Gazeta wymienia m.in:
- Na "bałuckiej granicy", pomiędzy placem Kościelnym, a Bałuckim Rynkiem można nocą spotkać wysoką kobietę z ogoloną głową. Przy jej nodze biegnie czarny pies. To duch Zośki Straszybotki. Była to czarownica, która w lipcu 1652 r. zmarła podczas tortur - rozciągania podczas procesu o czary.
- Na drodze biegnącej przez Łagiewniki wieczorami krąży widmo z rozbitą głową. To duch Jurka, chłopa z Łagiewnik. Stanął on w obronie swojego pana - Misowicza, którego inni chłopi chcieli zabić z podpuszczenia pani Stępowskiej.
- Jednym z ważniejszych spośród łódzkich demonów był duch podsędka łęczyckiego Jerzego Bełdowskiego. Jemu to zawdzięczamy kapliczkę św. Antoniego. Bełdowski był panem wsi w Łagiewnikach. Kazał on na śmierć kijami obić chłopa, który ukradł karpia z pańskiego stawu.
- Klasztor ojców Franciszkanów słynął z rozlicznych cudów. Specjalizował się w wypędzaniu diabła z opętanych. Jednak wyrzucony z ciała człowieczego czart musiał gdzieś się podziać. Jako że diabły lubią miejsca, które są ciemne i mokre, przysiadły eksmitowane biesy w łagiewnickich wąwozach i nad stawami. Tam zresztą bratały się z utopionymi w nich czarownicami. Stąd wieczorne spacery są tam surowo zakazane.
- Raz do roku, na świętego Jana o świcie można na skrzyżowaniu ulic Rzgowskiej i Kolumny zobaczyć taki obrazek: pod figurą Chrystusa siedzi mały chłopiec i zalewa się łzami. Podjeżdża bryczka. Wysiada z niej małżeństwo szlacheckie, zabierają chłopca do powozu i odjeżdżają.
- Ma rozwiane długie, złote włosy, długą białą suknię, przepasaną cienkim paskiem. Snuje się po ulicach Retkini od ponad dziesięciu stuleci. To córka władcy jednego z plemion z Północy, która zachorowała podczas łowów na jelenia. Teraz chodzi i mści się na mieszkańcach niegościnnego kraju.
- Widmo w Źródliskach Przy famułach z czerwonej cegły przy ul. Przędzalnianej jest park nazywany Źródliska. Wieczorem i nocą można w nim spotkać czarno ubranego jegomościa, w cylindrze i fraku, z dwoma czarnymi, dużymi psami. Z jego oczu bije czerwony blask oświetlający okolicę. Najczęściej można go dostrzec podczas burzy. To duch Scheiblera, jednego z najbogatszych łódzkich fabrykantów.
"Express" nie pozostawia jednak czytelników bez dobrej rady. Spacerując nocą po Łodzi warto więc zabrać ze sobą czosnek, buteleczkę wody święconej i... ogarek. Tak na wszelki wypadek. Nawet gdy się w duchy nie wierzy - czytamy w gazecie.