PolskaCo się urywa misiu

Co się urywa misiu

Zanim pluszowy miś trafi do twojego dziecka, jego brata bliźniaka czeka rozerwanie i spalenie. Jeśli nie przejdzie testu, dołączy do czterech tysięcy zabawek, które każdego roku trafiają na listę niebezpiecznych.

Co się urywa misiu
Źródło zdjęć: © AFP

17.04.2008 | aktual.: 17.04.2008 08:50

Próby palenia, skręcania, moczenia, rozciągania, udarności (odporności na złamanie przy uderzeniu), ściskania i kilkanaście innych to ścieżka zdrowia, jaką przechodzi rocznie w Polsce blisko 500 rodzajów zabawek. Zajmuje się tym Specjalistyczne Laboratorium Badania Zabawek w Lublinie. Co kwartał wojewódzkie inspektoraty inspekcji handlowej i sanepidu kontrolują około tysiąca produktów przeznaczonych dla dzieci. Po każdej kontroli okazuje się na przykład, że telefon na baterie wydaje dźwięki tak wysokie, że można ogłuchnąć, kosmetyki dla lalek zawierają 13-krotnie więcej chromu i ołowiu, niż jest to dopuszczalne, pistolet strzela gumowymi kulkami z taką siłą, że może wybić oko, a „magiczne koraliki” Bindeez pokryte są substancją halucynogenną dodawaną również do „pigułki gwałtu”. Inne zabawki, z pozoru bezpieczne, nie mają prawidłowych oznaczeń ani etykiet.

Co trzecia skontrolowana zabawka jest niebezpieczna. Zwykle są to tanie wyroby z Chin, ale zdarzają się i pozornie bezpieczne marki, takie jak Barbie czy Polly Pocket. Ich producent, firma Mattel, wycofała już z rynku te zawierające niebezpieczne dla dzieci magnesy. W ostatnim miesiącu polscy przedsiębiorcy musieli wycofać ze sklepów zapalniczki-gadżety, które mogłyby być potraktowane jako zabawki. Jeśli producent nie zrobi tego dobrowolnie, GIIH kieruje do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a przedsiębiorca musi się liczyć z karą do stu tysięcy złotych. Pracownicy laboratorium badania zabawek są bezlitośni.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)