Co się stało z Jankiem? - echa historii sprzed lat
Wczorajszy artykuł ,GK" bardzo poruszył Katarzynę Bargiel, naczelniczkę Urzędu Pocztowego Oświęcim 5. w pobliżu Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Pamięta ona rozmowę z Miriam Jahav sprzed kilku lat.
03.02.2005 | aktual.: 03.02.2005 09:03
Wczoraj napisaliśmy o losach Żydówki Miriam Jahav (w czasie wojny nazywała się Merka Szewach) poszukającej Janka, przyobozowego elektryka z Oświęcimia, który pomógł jej przeżyć piekło Auschwitz. Młody Polak dostarczał Merce - której spontaniczne wystąpienie na ostatnich obchodach rocznicy wyzwolenia obozu poruszyło cały świat - żywność, obuwie i lekarstwa.
Pani Katarzyna Bargiel przed kilkoma laty nosiła panieńskie nazwisko Ptaszek. Pracowała na poczcie, tuż przy oświęcimskim muzeum. - Podeszła do mnie kiedyś starsza pani, spojrzała na tabliczkę z nazwiskiem i wyznała, że szuka Polaka o imieniu Janek i nazwisku Ptaszek lub podobnie brzmiącym. Zdradziła, że ten chłopak bardzo jej pomógł w obozie, a jego odnalezienie jest jej marzeniem od wielu lat - przypomina sobie Katarzyna Bargiel.
Kobieta szukała śladów po szlachetnym człowieku w swojej rodzinie. Pomagał jej dziadek, także noszący nazwisko Ptaszek. Pytał rodzinę i znajomych o oświęcimskiego anioła-stróża. Nikt spośród nich jednak o Janku nie słyszał.
Prosimy o kontakt każdego, kto zna dalsze losy Janka:
- Gazeta Krakowska, al. Pokoju 3, 31-548 Kraków
- Oddział Gazety Krakowskiej w Oświęcimiu, Rynek Gł. 1, 32-600 Oświęcim
- Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, ul. Więźniów Oświęcimia 20, 32-603 Oświęcim
Hollywood zainteresowała historia Jerzego i Cyli?
Historia Mirian Jahav, którą opisaliśmy we wczorajszej ,Krakowskiej" może sprawić, że w Hollywood ruszy w końcu przygotowana już produkcja filmu o losach Jerzego Bieleckiego i Cyli Cybulskiej.
Bielecki do obozu koncentracyjnego trafił w czerwcu 1940 r. Cyla została tam przywieziona w styczniu 1943 r. Poznali się, pracując w przyobozowych magazynach zbożowych. - Byłem zakochany po uszy - wspomina Bielecki. - Wiosną 1944 r., kiedy w ciągu półtora miesiąca zagazowano 200 tys. Żydów, wiedziałem, że życie Cyli nie potrwa długo. Zacząłem myśleć, jak ratować dziewczynę, którą kochałem.
Jeden z przyjaciół pana Jerzego pracował w magazynie SS. Ryzykując życiem, wykradł mundur esesmana. Tak przebrany Bielecki wyprowadził swoją dziewczynę poza obóz.
Uciekali przez dziewięć nocy. Rozdzieleni ze względów bezpieczeństwa, nie doczekali wyzwolenia razem. On walczył w partyzantce, ją ukrywali Polacy. Byli przekonani o swojej śmierci. Za uratowanie życia Cyli Bielecki po latach został odznaczony medalem ,Sprawiedliwy wśród narodów świata".
O bohaterze, który, wyprowadził z obozu śmierci kochaną Żydówkę Cyla dowiedziała się z telewizji. Następnego dnia rozmawiali ze sobą pierwszy raz po 39 latach. Telefonicznie - ona w Nowym Jorku, on w Nowym Targu.
- Nie byłem bohaterem. Zorganizowałem wszystko w obawie, że wezmą mi Cylę do gazu - mówi Bielecki.