Co prokuratura ma na Sobotkę
"Sprawa Sobotki" ujawnia coraz poważniejsze antagonizmy wewnątrz SLD - pisze dziennikarka "Rzeczpospolitej" Anna Marszałek. Oficjalnie politycy Sojuszu bronią swojego posła, nieoficjalnie jednak przyznają, że przez ostatnie dni namawiano Sobotkę, żeby zrezygnował z funkcji wiceszefa MSWiA.
03.10.2003 07:24
Jeśli minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk podpisze wniosek o uchylenie immunitetu, Sobotka ma się podać do dymisji i prawdopodobnie sam zrzeknie się także poselskiego immunitetu.
"Ogłosi sam te decyzje, ale naprawdę przez dwa dni to minister spraw wewnętrznych Krzysztof Janik przekonywał jego, premiera i innych polityków SLD, że to będzie najlepsze wyjście z sytuacji" - powiedział "Rzeczpospolitej" jeden ze współpracowników ministra. Ale we wszystkich oficjalnych wypowiedziach Janik jednak zapewniał o swoim zaufaniu do Sobotki.
Minister Kurczuk najprawdopodobniej w piątek zdecyduje, czy skierować wniosek o uchylenie immunitetu Sobotce do marszałka Sejmu. Kielecka prokuratura uznała, że ma wystarczające dowody, by przedstawić mu zarzuty.
Przeciwko Sobotce przemawia nagranie telefonicznej rozmowy posła SLD Andrzeja Jagiełły ze starostą ze Starachowic, w której ostrzega go przed akcją policji przeciwko niemu i lokalnemu gangowi. Jagiełło podczas tej rozmowy twierdził, że policja ma zatrzymać 28 osób, a dowiedział się tego od Sobotki.
Jagiełło obciąża Sobotkę także w swoich zeznaniach. Mówi w nich, że o akcji policji powiedział mu ówczesny szef świętokrzyskiego SLD, poseł Henryk Długosz, który dowiedział się tego od Sobotki.
Ponadto - jak ustaliła dziennikarka "Rzeczpospolitej" - członkowie kierownictwa Centralnego Biura Śledczego zeznali, że wiceminister Sobotka miał informacje o akcji policji w Starachowicach. (jask)
Więcej: rel="nofollow">Rzeczpospolita - Co prokuratura ma na SobotkęRzeczpospolita - Co prokuratura ma na Sobotkę