Co mogli przeżywać pasażerowie Boeinga 767?
Żeby jakieś zdarzenie było odebrane jako traumatyczne, człowiek musi sobie zdać sprawę z zagrożenia - powiedziała psycholog dr Agnieszka Bratkiewicz zapytana o to, co mogli przeżywać pasażerowie Boeinga 767, który we wtorek lądował awaryjnie na Okęciu.
02.11.2011 | aktual.: 02.11.2011 14:32
Jak powiedziała zajmująca się interwencją kryzysową Bratkiewicz ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, niezależnie od tego, czy ktoś w wypadku uczestniczył jako pasażer, pilot czy stewardessa, może różnie zareagować na zagrożenie potencjalną katastrofą. - To jak się zareaguje, zależy od psychiki konkretnej osoby. Ale kluczową kwestią jest to, na ile człowiek jest świadom tego zagrożenia - powiedziała.
- Z tego, co wiemy, na pokładzie samolotu nie wybuchła panika. Niektóre osoby ledwo zorientowały się, co się dzieje i mogły nie zdawać sobie sprawy z zagrożenia swojego życia. Dlatego część pasażerów może to zdarzenie przeżyć dosyć łagodnie i nawet nie klasyfikować go jako traumatycznego - wyjaśniła Bratkiewicz.
Według specjalistki z SWPS, najczęstsze objawy potraumatyczne można zaliczyć do trzech grup. Pierwszą z nich jest odtwarzanie w myślach tego, co się zdarzyło i to zarówno na jawie (często niezależnie od woli)
, jak i we śnie - np. w postaci koszmarów.
Drugi rodzaj objawów traumy dotyczy unikania wszelkich elementów związanych z przeżytą sytuacją. - W tym przypadku moglibyśmy mówić o unikaniu samolotów, latania, poruszania tego tematu, zbliżania się w okolice lotniska. Czasem może się to zgeneralizować na unikanie transportu publicznego - wymieniła ekspertka.
Trzecia grupa objawów to objawy najmniej specyficzne. Mogą charakteryzować się stanem pobudzenia, podenerwowania, rozdrażnienia, drażliwości, problemami z zasypianiem, koncentracją, silniejszą reakcją na bodźce (np. podskakiwaniem przy dzwonku telefonu).
- Psychika człowieka po dramatycznych wydarzeniach też może do siebie dochodzić do normy w różnym czasie, tak jak skręcona ręka czy uszkodzona fizycznie inna część ciała. Potrzebuje czasu, żeby wyzdrowieć - wyjaśniła psycholog. Jeśli po wypadku pojawia się np. podenerwowanie, problemy z zasypianiem, złość, nie musi to oznaczać czegoś złego. - To może być proces "gojenia się ran", leczenia - podkreśliła psycholog. - I nie znaczy to, że popadamy w szaleństwo czy w chorobę psychiczną - uspokoiła. Dodała, że w takich sytuacjach pomocny może być wypoczynek, czy wsparcie społeczne - możliwość porozmawiania, pobycia z osobami bliskimi.
U większości osób reakcje na traumę występują w okresie do trzech do sześciu miesięcy po danym wydarzeniu. Później te objawy zaczynają zanikać.
Zdaniem ekspertki, jeśli objawy trwają powyżej trzech miesięcy od wystąpienia sytuacji i nie zaczynają zanikać lub jeśli osoba doznaje bardzo silnych objawów, które wyraźnie utrudniają jej funkcjonowanie w codziennym życiu, to niewątpliwie potrzebna jest wtedy pomoc psychologa. - Konsultacja może przynieść wtedy znaczną ulgę - zaznaczyła Bratkiewicz.