Co ludzie zastawiają w lombardach
W lombardzie przy ul. Woronicza pojawiła
się kobieta, która pilnie potrzebowała gotówki. W akcie desperacji
chciała oddać w zastaw... klucze od mieszkania - informuje
"Express Ilustrowany".
30.11.2004 | aktual.: 30.11.2004 07:38
To nie jedyny taki przypadek. Łodzianie przynoszą do lombardów i komisów co się da, żeby zdobyć parę groszy na świąteczną szynkę czy prezenty dla dzieci. Pod zastaw trafiają najczęściej odtwarzacze DVD. Sporo jest telewizorów, wież hi-fi i konsol do gier.
Ostatnio coraz więcej klientów zastawia sprzęt agd: pralki, zmywarki i miksery, bo za to można dostać o wiele więcej pieniędzy niż np. za biżuterię - zauważył Albert Pawłowski z lombardu przy ul. Narutowicza. Są i nietypowe przedmioty, np. gitary. Mam też u siebie deskę snowboardową - mówi "Expressowi Ilustrowanemu" Albert Pawłowski .
Nieduży ruch jest jedynie w lombardach przyjmujących tylko złoto. Mówi się, że biedni, którzy mieli biżuterię, już ją sprzedali. Teraz trafiają tu tylko stali klienci, dla których znoszona obrączka i łańcuszek są ostatnią szansą na przeżycie. Widać to, bo ciągle wykupują i zastawiają to samo.
Często słyszę od odbierających zastaw zapowiedź, że pod koniec miesiąca znów się spotkamy - usłyszeli dziennikarze "Expressu Ilustrowanego" przy ul. Zgierskiej.
Istne oblężenie przeżywają natomiast komisy gsm. Tutaj ludzie przychodzą tuż po wyjściu z salonu sieci telefonii komórkowej, żeby sprzedać aparat. Żeby mieć gotówkę, gotowi są płacić przez 2 lata abonament.
Dziennie mam kilka takich komórek. Klienci traktują to jak formę kredytu, który łatwo uzyskać - mówi Filip Wajs z komisu przy ul. Rzgowskiej. Za markowy telefon można dostać od ręki nawet 800 zł.(PAP)