PolitykaCo dalej z Gazą? - analiza PISM

Co dalej z Gazą? - analiza PISM

Od rozpoczęcia walk w Gazie rządzące w Izraelu partie zyskują punkty w sondażach. W Gazie Hamas odzyskał poparcie, które zachwiała prowadzona tam polityka i jej konsekwencje - embargo. Wszystko okupione krwią ponad pół tysiąca ofiar. Dlaczego wybuchł konflikt i czy jest przedwyborczą grą rozmawiamy z Patrycją Sasnal, analitykiem ds. Bliskiego Wschodu w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

Co dalej z Gazą? - analiza PISM
Źródło zdjęć: © AFP

08.01.2009 | aktual.: 16.01.2009 09:26

Małgorzata Pantke:WP: W ciągu 26 dni grudnia na Izrael spadło ponad 600 rakiet wystrzelonych z Gazy. Następne 12 dni izraelskiego odwetu pochłonęło do tej pory ponad 600 palestyńskich ofiar. Musiało do tego dojść?

Patrycja Sasnal: Oczywiście nie musiało, to był wybór Izraela, ale były ku temu mocne przesłanki. Przewidywaliśmy, że tak się stanie. Mimo 6-miesięcznego zawieszenia broni, Hamas układał się z Jordanią, Egiptem i dozbrajał się. Osłabła również zdolność odstraszania Izraela, po wojnie z Hezbollahem w 2006 roku. Okazało się, że Izrael jest do pokonania – ucierpiał jego wizerunek. Przestał być uważany za potęgę.

WP: W USA odbywają się demonstracje poparcia dla Izraela, a w Hiszpanii czy Dublinie jedności z Autonomią Palestyńską. Kto jest agresorem w tym konflikcie?

- Obie strony próbują zrzucić na siebie winę. Izrael jako przyczynę rozpoczęcia operacji „Płynny ołów” podaje zerwanie zawieszenia broni przez Hamas, wychodząc w ten sposób z pozycji zaatakowanego. Trzeba jednak na to spojrzeć z dłuższej perspektywy. Od 2001 roku, kiedy w Gazie zaczęto robić kassamy, domowej roboty rakiety, w Izraelu zginęło od nich około 20 osób. W tym samym czasie Palestyńczyków zginęło około 2 tysięcy.

WP: Pojawiły się sugestie, że przyczyną militarnej akcji Izraela mogą być zbliżające się wybory do Knesetu. Rządząca centro-lewica miałaby małe szanse na ponowną wygraną. Teraz pokazała, że potrafią bronić izraelskich interesów równie stanowczo jak prawica.

- Nie postrzegałabym tego jako główną przyczynę operacji. Owszem od rozpoczęcia akcji w Gazie notowania Partii Pracy i Kadimy wzrosły, ale okoliczności tego konfliktu jest więcej. Bardzo ważny jest moment, w którym odbywa się ta operacja. W Unii Europejskiej zmieniło się przewodnictwo. Czechy są państwem słabym i są mocnym stronnikiem Stanów Zjednoczonych a tym samym Izraela. Izrael wiedział, że Europejczycy będą podzieleni. Kończy się też kadencja prezydenta Autonomii Palestyńskiej, Mahmuda Abbasa. Teraz, kiedy Hamas zostanie osłabiony militarnie i politycznie, Izrael będzie chciał narzucić decyzję o przedłużeniu kadencji Abbasa i przejęciu władzy przez Fatah nad Strefą Gazy. Kolejną przesłanką były zapowiedzi Baraka Obamy w kampanii wyborczej, że amerykańska polityka zagraniczna będzie bardziej otwarta, kiedy zostanie prezydentem. Teraz znalazł się w sytuacji faktów dokonanych.

WP: Aymana al-Zawahiri, numer dwa w Al-Kaidzie, oskarża Obamę, że wizerunek „zbawcy, który zmieni amerykańską politykę" był tylko przedwyborczą grą, a Obama „zabija teraz naszych braci i siostry (Palestyńczyków - red.) bez cienia litości i żalu."

- Takie komentarze jedynie przeszkadzają sprawie palestyńskiej, niczego nie wnosząc. Chociaż uważam, że fakt, że Obama tak długo nie komentował sytuacji w Gazie, zasłaniając się urzędującym prezydentem, okaże się dla niego szkodliwy.

WP: Czy Izrael swoim brutalnym odwetem nie wzmocni pozycji Hamasu?

- W krótkim okresie to poparcie na pewno wzrośnie, ale potem może słabnąć – to zależy, w jaką stronę pójdzie Hamas. Zawsze konflikty zbrojne i przemoc radykalizują postawy społeczne. Jednak wśród Palestyńczyków jest wiele złości na Hamas, którego obwinia się za pogorszenie sytuacji w ciągu ostatnich miesięcy w Gazie i blokadę części terytorium.

WP: Czy izraelskie wojsko może zniszczyć siły Hamasu, który nie jest regularną armią, a jego największą siłą jest zaplecze, czyli cywile?

- Hamas zasłania się ludnością cywilną, której część nie chce być stroną konfliktu. Izrael toczył już walkę z Hezbollahem i wyciągnął z niej wnioski. Teraz ma więcej sił lądowych, jest lepiej przygotowany. Chociaż o tym, że Izrael może mieć coś do ukrycia może świadczyć to, że nie wpuszcza się do Gazy zagranicznych dziennikarzy. Także atak na szkołę administrowaną przez ONZ, w którym zginęło 40 osób, popsuł wizerunek Izraela.

WP: Co bardziej jednoczy Palestyńczyków – islam czy antysyjonizm?

- Zdecydowanie sentyment antyizraelski. Organizacja Wyzwolenia Palestyny czy Fatah opierały się na ideach narodowowyzwoleńczych. Wykorzystanie islamu jest czymś względnie "nowym". Wzrost znaczenia religii pojawił się, kiedy hasła nacjonalistyczne przestały mieć taki odzew, czyli pod koniec lat 70. WP: Jeśli Hamas zdobędzie władzę w Autonomii nie skończy się to drugim Afganistanem pod rządami Talibów?

- W latach 70 Stany Zjednoczone nie rozmawiały z Fatahem, dzisiaj nie rozmawiają z Hamasem, ale to nie tylko organizacja terrorystyczna, a także polityczno-społeczna. Używa religii jako nowych jednoczących haseł, ale Palestyna nie stanie się państwem islamskim. To nieporozumienie. Być może Hamas również wyewoluowałby w umiarkowanym kierunku i stał się regularną siłą polityczną, jak to było z Fatahem.

WP: Co może zakończyć trwający konflikt?

- Są dwie możliwości. Pierwsza to podpisanie wielostronnego porozumienia dzięki mediacji UE, USA i państw arabskich. Wiele osób krytykuje Nicolasa Sakrozy’ego za jego wizyty na Bliskim Wschodzie, ale gdyby nie on bylibyśmy dalej od jakiegokolwiek porozumienia. Izrael na pewno będzie dążył do ugody z Fatahem a nie Hamasem, bo to oznaczałoby legitymację Hamasu. Drugim rozwiązaniem jest zdobycie przez Izrael zaplanowanych celów militarnych i ogłoszenie jednostronnego zawieszenia broni. Myślę, że bardziej prawdopodobna jest pierwsza możliwość.

WP: Czy możliwe jest stworzenie federacji izraelsko-palestyńskiej, żeby w przyszłości nie dochodziło do takich konfliktów?

- Jest pomysł rozwiązania jedno-państwowego, ale moim zdaniem, to złe rozwiązanie. Przede wszystkim przekreśla możliwość samostanowienia narodu i oznacza absolutną porażkę procesu pokojowego. Palestyńczyków jest coraz więcej, jak miałby więc wyglądać podział władzy. Poza tym częścią palestyńskiej tożsamości jest antyizraelskość. Koncepcja dwóch państw jest lepszym rozwiązaniem.
Żeby jednak nie dochodziło do kolejnych starć w przyszłości, potrzebne jest aktywne wsparcie USA i UE. Międzynarodowy monitoring granicy Gazy i Egiptu. W 2005 roku działała już tam europejska misja kontrolująca - EUBAM. Tylko takie kompleksowe działania mogą przynieść pokój.

gazapalestynaizrael
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)