Co dalej z Bartłomiejem Misiewiczem? PO żąda posiedzenia speckomisji
Nie milkną echa wybryków rzecznika MON w jednym z klubów nocnych w Białymstoku. Platforma Obywatelska chce, by Służba Kontrwywiadu Wojskowego wyjaśniła na posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych sprawę dostępu Misiewicza do informacji niejawnych - pisze "Fakt".
01.02.2017 | aktual.: 01.02.2017 07:06
- Komuś, kto zachowuje się jak Misiewicz w klubie nocnym w Białymstoku, nie można powierzyć tajemnic nawet kiosku z gazetami, a co dopiero państwa - mówi w rozmowie z dziennikiem były szef MON, Tomasz Siemoniak.
"Fakt" dowiedział się, że Misiewicz otrzymał w ubiegłym roku dostęp do informacji niejawnych. Nie wiadomo tylko, na jakim poziomie tajności.
Zdaniem części opozycji tak nieodpowiedzialny urzędnik nie powinien mieć dostępu do tajemnic państwowych.
"Fakt" zaznacza, że prawdziwym celem ataku PO nie jest Misiewicz, tylko szef resortu - Antoni Macierewicz. Chodzi o to, jak dba o tajemnice państwa i komu je powierza.
Dziennik zwraca uwagę, że atak na Misiewicza może paradoksalnie uratować mu posadę. "Wniosek o wotum nieufności wobec nawet najgorszego ministra sprawia, że premier go nie odwoła" - podkreśla.
"Wybryki" Misiewicza w nocnym klubie
O "wybrykach" Misiewicza zrobiło się głośno w ubiegłym tygodniu. "Fakt" opisał wizytę rzecznika MON w jednym z białostockich klubów. Z relacji wynikało, że na imprezę zajechał "z fasonem" - luksusowym BMW. Towarzyszył mu ochroniarz, którego przedstawiał jako funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej.
Dziennik, powołując się na relacje świadków, donosił, że Misiewicz miał kilkakrotnie nagabywać DJ-a, by ogłosił wszystkim, że tam jest. Próbował też, z mizernym skutkiem, podrywać bawiące się w lokalu dziewczyny. Jednej z nich miał nawet proponować pracę w MON.