Cisza przed burzą na froncie. Oto kolejne cele Putina. "Rosja może mieć ogromne trudności"
Trwa kolejny miesiąc wojny w Ukrainie. Działania Rosji zdają się być chwilowym wyciszeniem, po to, by za chwilę uderzyć ze zdwojoną mocą. Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, wskazują na problemy jednej i drugiej strony oraz na to, jakie mogą być kolejne cele Rosji. - Póki Kreml nie przyzna, że toczy regularną wojnę, nie będzie w stanie przeprowadzić poboru i uzupełnić strat - mówi Sławek Zagórski, historyk ds. wojskowości i publicysta.
Jak pisaliśmy ostatnio w Wirtualnej Polsce, według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), Rosja prawdopodobnie szykuje się do tzw. pauzy operacyjnej, by zregenerować część wyczerpanych sił. Chwilowa cisza na polu walki może być jedynie ciszą przed burzą, ponieważ - jak wskazują eksperci, z którymi rozmawiamy - kolejne cele zostały już wyznaczone.
- Rosjanie są w tej chwili około 15 km od Słowiańska i najpewniej teraz ruszą na to miasto, a następnie na Kramatorsk - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Sławek Zagórski, historyk ds. wojskowości i publicysta. Jak dodaje, "z południa będą próbować atakować od Gorniwki, gdzie koncentrują kolejne oddziały". Jak podkreśla ekspert, "będzie to kolejna próba odcięcia wojsk walczących w Donbasie".
- Rosja odnotowała pewien sukces polityczny, który nadaje się Putinowi do celów propagandowych. Opanowała cały obwód ługański w granicach administracyjnych - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Stanisław Koziej. Jak podkreśla, "może mówić, że osiągnęła część swojego celu wojennego i może świętować".
Nadchodzące problemy Rosji
W ocenie generała może być to wykorzystywane zarówno do celów zewnętrznych jak i do wewnątrz. - Kolejny cel, jaki w sposób logiczny się nasuwa, to opanowanie drugiej republiki donbaskiej, czyli obwodu donieckiego w jego granicach administracyjnych. Do tej pory Rosja ma zajęte ok. połowy tego obwodu - dodaje.
Jak podkreśla gen. Koziej, to nie jest proste zadanie i "Rosja może mieć ogromne trudności w jego zrealizowaniu". Ekspert dodaje, że głównym zadaniem dla Rosji jest utrzymywanie południa Ukrainy, czyli obwodu chersońskiego i zaporoskiego. Aby mieć zagwarantowany pomost lądowy do Krymu, który jest niezmiernie ważny w imperialnej polityce Rosji - mówi. Dlaczego? Bo - jak przypomina generał - to potężna baza militarna, nuklearna i morska.
"Postępy Rosjan są niewielkie i okupione dużymi stratami"
- Gdyby Rosja stanęła przed dylematem, co robić - czy starać się zdobyć resztę Donbasu, czy starać się utrzymać południową Ukrainę, to ważniejszym celem jest ten drugi - ocenia gen. Koziej.
Kilkumiesięczna walka wyniszcza zarówno jedną, jak i drugą stronę. Zagórski podkreśla, że "postępy Rosjan są niewielkie i okupione dużymi stratami". - W tym tempie bardzo trudno będzie im osiągnąć sukces, tym bardziej że Ukraińcy kończą szkolić kolejne brygady - podkreśla.
Ekspert zaznacza, że "obie strony mają problemy z odpowiednio przygotowanymi kadrami". - Ukraińskie oddziały są już przemęczone, a poniesione straty potęgują problem. Kijów działa jednak systematycznie i szkoli nowe jednostki do poziomu, który gwarantuje odpowiednią jakość - mówi. I dodaje, że tej Rosjanie nie są w stanie zapewnić.
- Szkolenie od lat szwankowało. Stąd zdecydowali się na najemników, jak oddziały Wagnerowców, czy właśnie szkolonych żołnierzy kontraktowych - podkreśla. Jak mówi Zagórski, "póki Kreml nie przyzna, że toczy regularną wojnę, nie będzie w stanie przeprowadzić poboru i uzupełnić strat".
- Ukraińcom przede wszystkim brakuje amunicji. Zwłaszcza do nowo otrzymanej broni NATO. Rosjanom z kolei zaczyna brakować ciężkiego sprzętu, stąd na froncie pojawiły się czołgi, których koncepcja powstała na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. A im dłużej trwa wojna, tym sankcje Rosjanom bardziej doskwierają i będą musieli sięgać po broń coraz bardziej odstającą poziomem od sprzętu używanego przez Ukraińców - wylicza.
Podobnego zdania jest gen. Koziej. W jego ocenie oba państwa ponoszą mniej więcej proporcjonalnie podobne straty. - Rosja jest potężniejszym mocarstwem niż Ukraina, ale prowadzi ofensywę. Kraj, który naciera zawsze ponosi większe straty niż obrońca. To prawidłowość wojenna. Jeśli się zręcznie broni. A Ukraina broni się mądrze - mówi.
"Niedługo Rosja dojdzie do punktu krytycznego"
- Putin nie chce ogłosić stanu wojny. Wtedy mógłby ogłosić powszechną mobilizację. Prezydent Rosji nie chce jednak zrażać do siebie społeczeństwa rosyjskiego i ryzykować cichego oporu czy buntu. Próbują łatać niedobory osobowe naborem z zajętych terytoriów Ukrainy lub stwarzając zachęty, by Rosjanie ochotniczo zgłaszali się do armii - podkreśla gen. Koziej.
Rosja - w ocenie generała - ponosi ogromne straty i próbuje sobie jakoś radzić. - Ze sprzętem jest łatwiej, bo ma potężne zapasy strategiczne. Jest on jednak przestarzały. Rosjanie wykorzystują broń, która jest coraz starsza i mniej strategiczna. Mają za to większy problem z zasobami ludzkimi. Niedługo Rosja dojdzie do punktu krytycznego, w którym nie będzie mogła swobodnie uzupełniać strat, jakie ponosi, zwłaszcza w Donbasie - zaznacza gen. Koziej.
Jak na tym tle wypada Ukraina? - Także ponosi ogromne straty. Właściwie wyczerpała zasoby materiałowe. Jest uzależniona od wsparcia zachodniego. Wsparcie jest realizowane, a sprzęty, jakie są dostarczane do Ukrainy, są coraz bardziej nowoczesne - podkreśla nasz rozmówca.
- To może doprowadzić do równowagi, ustabilizowania się, zatrzymania natarcia rosyjskiego w Donbasie. Rosja nie będzie mogła realizować nawet niewielkich celów. Pod znakiem zapytania stanie wówczas walka o ten region - podkreśla.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski