Cisza nad Soliną. Kontrowersyjne przepisy i ogromne nerwy. "Jesteśmy wkurzeni"
Radni z Soliny podjęli decyzję o wydłużeniu ciszy nocnej w gminie, skrócili także czas zabaw do godz. 2. Ta decyzja wywołała wzburzenie u przedsiębiorców i turystów. Zbulwersowani są także młodzi ludzie, którzy w Bieszczadach planowali organizację wesela.
Rada Gminy Solina przyjęła pod koniec lipca uchwałę wprowadzającą szereg ograniczeń dotyczących działalności rozrywkowej na terenie całej gminy. Nowe regulacje wydłużają ciszę nocną i nakładają restrykcje na organizację wesel i imprez plenerowych.
Zgodnie z nowymi przepisami cisza nocna będzie obowiązywać od 22:00 do 07:00. Dodatkowo wydano zakaz funkcjonowania lokali gastronomicznych podczas imprez plenerowych po godzinie 22:00 oraz zakaz organizacji bankietów i wesel po godzinie 02:00.
Za uchwałą opowiedziała się większość radnych, mieszane emocje ma jednak wójt. Adam Piątkowski przekazał, że jego zdaniem ta uchwała działa na niekorzyść przedsiębiorców. Samorządowiec zwraca uwagę, że właściciele obiektów gastronomicznych czy dyskotek mają do dyspozycji niewiele czasu w roku, żeby zarobić pieniądze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W Polskę na weekend". Roztocze to "polska Amazonia". Idealne miejsce nie tylko na jesienny weekend
Podobne zdanie wyraził także radny Maciej Olejnik. W czasie posiedzenia Rady Gminy przyznał, że uważa, iż ta uchwała zaszkodzi nie tylko przedsiębiorcom, a wszystkim. - Ludzie przestaną w końcu do nas przyjeżdżać. Już teraz zauważamy, że jest ich coraz mniej - mówił.
Z kolei radny Łukasz Dytkowski zwracał uwagę, że wielu turystów szuka w Bieszczadach ciszy i spokoju.
- To nie jest jakaś bardzo restrykcyjna uchwała. Chodzi o "dudnienie" muzyki, szczególnie nad Jeziorem Solińskim. Godzina mniej głośnej muzyki nie spowoduje dużych perturbacji wypoczynku na terenie gminy Solina - przekazał.
Restauratorzy wprost: Jesteśmy wkurzeni
W rozmowie z Wirtualną Polską restauratorzy z Soliny i Polańczyka nie ukrywają swojego wzburzenia na decyzję gminy. Wielu z nich przyznaje, że obecny sezon w Bieszczadach jest jednym z najgorszych w ostatnich latach. Jak słyszmy, wyjątkowo dopisali jednak "imprezowicze".
Wielu młodych ludzi organizuje nad Soliną i w Polańczyku wieczory kawalerskie i panieńskie, urodziny czy większe imprezy. W tym roku to właśnie takich gości jest w tym regionie Polski najwięcej. - Jeśli zabierzemy im warunki do świętowania, zabawy, to i oni za rok już nie przyjadą. Wie pani, ile miejsc się zamknęło? Dziesiątki, nie przesadzam - mówi wzburzony Kamil, właściciel domków w Polańczyku.
Faktycznie jak opisywaliśmy w poniższym tekście, nad Soliną wiele restauracji nie otworzyło się lub zamknęło w środku sezonu:
Pan Kamil dodaje, że sezon w Bieszczadach trwa krócej niż w Tatrach i nad morzem. Bardzo ciężko jest tutaj trudnić się czymkolwiek innym niż turystyką. - Jak za rok będzie taka bieda, to pieprzę to - mówi bez ogródek. - Wyjeżdżam na wycinkę do Norwegii, przynajmniej za tamtą pensję można godnie żyć - dodaje.
Podobnie wypowiada się pani Sara, właścicielka nowoczesnych domków na wodzie nad Soliną. - Ludzie przyjeżdżają na wakacje, żeby się zrelaksować, pobawić. Nie jestem za żadnym pijaństwem, ale kulturalna zabawa w szczycie sezonu, to naprawdę coś złego? To nie jest tak, że codziennie od wieczora do rana dudni muzyka. Głównie weekendy i to przez trzy miesiące - zaznacza.
Wzburzeni są także właściciele restauracji, szczególnie tych, gdzie jest możliwość organizacji wesel i imprez tanecznych wewnątrz lokalu. - Ja proszę pani dzwonię teraz do klientów i mówię, że są takie przepisy, że ich wesele ma się skończyć o 2 w nocy. Wie Pani, co słyszę? Że ich to nie obchodzi, w umowie mieli co innego. Chcą zwrotu pieniędzy, awantury, masakra - żali się pan Krystian, właściciel obiektu weselnego i karczmy.
- Jesteśmy wkurzeni, bo nas chcą udupić z każdej strony. Ja mam dość tego. Pracuj tu człowieku uczciwie i co chwile kłody pod nogi - podsumowuje.
Daniel Wojtas, jeden z większych przedsiębiorców działających w gminie Solina, również be ogródek komentuje nowe przepisy. - Jak radni mogą mi zakazać organizowania w moim lokalu wesela, czy sylwestra po godz. 2? Oni chyba nie rozumieją, co uchwalili. To jest robienie na złość przedsiębiorcom. Kto to będzie egzekwował? To kompletny brak wyobraźni i kompetencji obecnej rady - uważa. Jak dodaje, ma nadzieję, że wojewoda uchyli tę uchwałę.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski