PolskaCimoszewicz przeciw tezom o załamaniu, katastrofie i głębokim kryzysie

Cimoszewicz przeciw tezom o załamaniu, katastrofie i głębokim kryzysie

Kandydat na prezydenta Włodzimierz
Cimoszewicz uważa, że w Polsce nie mamy do czynienia z kryzysem w
żadnej z istotnych dziedzin życia państwowego czy społecznego,
choć w wielu przypadkach mamy do czynienia z nieprawidłowościami
czasami grożącymi pojawieniem się kryzysu. Marszałek Sejmu
wygłosił wykład z cyklu "O naprawie
Rzeczpospolitej" w Fundacji im. Stefana Batorego.

12.09.2005 17:30

Cimoszewicz podkreślił, że należy być powściągliwym w używaniu słowa "kryzys", ponieważ - jak mówił - "formułując fałszywe diagnozy nieuchronnie musimy sformułować także fałszywe recepty". Zastrzegł, że jego wystąpienie nie ma oznaczać, iż wszystko w Polsce "jest dobre", ale ma przeciwstawiać się "tezom o załamaniu, katastrofie i głębokim kryzysie". Jak podkreślił, to właśnie pesymizm i frustracja spowodowana negatywnym przedstawianiem obrazu życia publicznego w Polsce może w przyszłości doprowadzić do poważnego kryzysu.

Frustracja przeciętnego obywatela może mieć bardzo poważne konsekwencje natury politycznej i - w rezultacie - ustrojowej; jakże łatwo w takich warunkach przyjmowane są hasła o potrzebie bardzo silnej władzy - przestrzegał Cimoszewicz. Jak dodał, potrzeba takiej silnej władzy może doprowadzić wręcz do budowy społeczeństwa autorytarnego, z czym mieliśmy do czynienia na Białorusi.

Cimoszewicz przedstawił swoje poglądy na całokształt życia publicznego i społecznego w Polsce. Jego zdaniem, największym problemem jest rozwarstwienie ekonomiczne polskiego społeczeństwa i, co za tym idzie, nierówność szans życiowych młodych ludzi. Ma to wpływ zarówno na ich szanse, jeśli chodzi o edukację, jak również później przy zdobywaniu pracy. Mówiąc o edukacji Cimoszewicz podkreślił, że potrzebny jest system stypendialny lub ulepszony system kredytów, który umożliwiłby studiowanie dzieciom z domów niezamożnych.

Według niego, nie można mówić o kryzysie gospodarczym. Jego zastrzeżenia budzi jednak powolne tempo restrukturyzacji polskiej gospodarki. Jego zdaniem, rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństwa i nierówność startu to największe koszty polskiej transformacji. Jak mówił, polskie społeczeństwo staje się - w dużym cudzysłowie - społeczeństwem parakastowym.

Kandydat na prezydenta wypunktował słabości polskiego życia publicznego. Według niego, można mówić o słabej kondycji polskiego parlamentaryzmu, o złej jakości prawa, ale nie należy zapominać również o tym, że kilkaset ustaw niezbędnych dla wejścia Polski do Unii Europejskiej zostało uchwalonych na czas. Polacy tradycyjnie bardzo krytycznie oceniają parlament. Bo widzą w nim kłótnie, skandale, pustą salę, którą utożsamiają z nieobecnością posłów, ciągle słyszą lub spotykają się z wadami stanowionego prawa. Wiele w tym prawdy, trochę przesady, trochę niewiedzy - powiedział Cimoszewicz.

Sam uważam, że na przestrzeni ostatnich szesnastu lat był tylko jeden porządny, choć "nieprawidłowo poczęty" Sejm, tzw. Sejm kontraktowy, który działał z poczuciem historycznej misji wobec całego społeczeństwa. Pozostałe były głównie miejscem gier partyjnych przed kolejnymi wyborami - dodał.

Kandydat skrytykował też sposób wyłaniania przez partie kandydatów na posłów. Jest tajemnicą poliszynela, że na wysokich pozycjach na listach partyjnych są często ludzie bezkrytycznie dyspozycyjni wobec kierownictw lub wręcz przywódców swoich partii, a zdarza się, niestety coraz częściej, że są to także ludzie, którzy po prostu te miejsca kupili. Tak jest przecież również w obecnych wyborach - zaznaczył Cimoszewicz.

Według niego, słabość władzy wykonawczej w Polsce wynika przede wszystkim ze zmienności kolejnych ekip i poszczególnych członków rządów i brakiem konsekwencji w kontynuowaniu koncepcji rozpoczętych przez poprzednie gabinety. Grzechami powtarzającymi się w kolejnych ekipach są, według niego: brak spójnych koncepcji i planu działania wynikających z często przypadkowego doboru ludzi nawet na najwyższe stanowiska, brak elementarnej komunikacji ze społeczeństwem, lekceważenie upływu czasu, a także korupcja.

Działalność prezydenta w ostatnich dziesięciu latach Cimoszewicz ocenił pozytywnie. Według niego, przyszły prezydent powinien być bardziej aktywnym inspiratorem i uczestnikiem szerokich debat społecznych.

Cimoszewicz opowiedział się za przekazywaniem kolejnych elementów władzy ze szczebla centralnego na samorządowy. Kategorycznie jednak przeciwstawił się kolejnej reformie i zmianie systemu administracyjnego kraju.

W jego opinii, potrzebne są zmiany organizacyjne w funkcjonowaniu sądów. Opowiedział się za rozdzieleniem stanowisk ministra sprawiedliwości oraz prokuratora generalnego. Według niego, prokuratora generalnego mógłby powoływać prezydent na jedną, ale długą, kadencję.

Kandydat na prezydenta mówił także o problemie korupcji. Przypomniał, że w tej dziedzinie państwo dysponuje instrumentami prawnymi, które muszą być jedynie prawidłowo wykorzystywane.

Źródło artykułu:PAP
Komentarze (0)