Cimoszewicz o stosunkach polsko-niemieckich
Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine
Zeitung" (FAZ) opublikował wywiad z polskim ministrem
spraw zagranicznych Włodzimierzem Cimoszewiczem poświęcony
obecnym stosunków polsko-niemieckim. Redakcja wysunęła na pierwszy
plan wypowiedź ministra, w której uznał on za błąd ponowne
umieszczenie przez Sejm na porządku dziennym kwestii reparacji
wojennych od Niemiec.
02.11.2004 | aktual.: 02.11.2004 12:52
Cimoszewicz przypomniał na wstępie o sukcesach polsko-niemieckiego zbliżenia, zapoczątkowanego w latach 60. gestami pojednania polskich i niemieckich biskupów.
Niemcy są największym partnerem handlowym, a Polska ma w tej wymianie handlowej nadwyżkę - podkreślił Cimoszewicz. Dodał jednak, że w wyniku działalności niemieckich wypędzonych, na pierwszy plan w polsko-niemieckich stosunkach wysunęły się jednak ponownie sprawy z przeszłości. Wywołało to w Polsce zrozumiałe reakcje emocjonalne.
Przywódcom obu krajów nie udało się przedstawić na czas nowych inicjatyw, aby zahamować niekorzystny rozwój sytuacji. W rezultacie doszło do wysoce kontrowersyjnej uchwały polskiego parlamentu, w której chodziło zresztą nie tylko o reparacje, lecz przede wszystkim o roszczenia odszkodowawcze ze strony Niemiec - wyjaśnił Cimoszewicz. (Sejm przyjął uchwałę 10 września br.)
W tym punkcie nasz parlament zareagował zupełnie prawidłowo. Zgadzam się jednak z tymi, którzy pytają, czy reakcja była w odpowiedniej proporcji do przyczyny. Jak sądzę, Sejm popełnił błąd, kiedy wezwał polski rząd do ponownego umieszczenia na porządku dziennym kwestii reparacji wojennych - ocenił szef polskiej dyplomacji. Problem jest prawnie zamknięty. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości - dodał.
Odpowiadając na pytanie "FAZ", Cimoszewicz uznał za "mało ważne" z punktu widzenia prawa międzynarodowego rozważania, czy rezygnacja Polski w 1953 roku z reparacji została wymuszona przez Związek Radziecki i czy w związku z tym jest dla Polski wiążąca, czy też nie.
Włodzimierz Cimoszewicz uznał stanowisko zaprezentowane przez kanclerza Gerharda Schroedera 1 sierpnia tego roku w Warszawie za politycznie wystarczające. Schroeder zapewnił, że niemiecki rząd nie popiera roszczeń wypędzonych i że reprezentował będzie takie stanowisko przed międzynarodowymi trybunałami. Dodał, że wielu Polaków ma ciągle wątpliwości.
Minister podkreślił, że nie widzi żadnych szans na odniesienie sukcesu w sądach przez niemieckich wypędzonych, domagających się zwrotu majątku. Zastrzegł, że ta ocena dotyczy osób, które opuściły Polskę w wyniku wojny. Inna jest - jego zdaniem - sytuacja przesiedleńców z lat 70. i 80. Wynika to stąd, że administracja niektórych polskich gmin nie dopełniła swoich obowiązków, nie dokonując zmian w księgach wieczystych. Cimoszewicz powiedział, że w tych sprawach zdecydują sądy i zapewnił, że orzeczenia będą respektowane.
Jacek Lepiarz