Cimoszewicz o przesyłce z ładunkiem wybuchowym: nie wykluczam żadnej wersji wydarzeń

Jak poinformował Bawarski Urząd Kryminalny, list był zaadresowany osobiście do konsula generalnego Wacława Oleksego. Według agencji dpa, sekretarka, która otwierała list, zwróciła uwagę na przewody. Pracownik ochrony konsulatu powiadomił niemiecką policję i list rozbrojono.

Konsul Oleksy potwierdził, że polska placówka otrzymała "podejrzaną przesyłkę" adresowaną osobiście do niego. Konsul zastrzegł jednak, że nie może ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, czy zawierała ona bombę. Podkreślił, że list został przekazany policji do zbadania.

Przesyłka formatu zwykłego listu przyszła przed południem. Jak wyjaśnił Oleksy, otworzyły ją służby odpowiedzialne w konsulacie za pocztę. Stwierdzono, że list ma "podejrzaną zawartość". Konsul nie chciał wyjaśnić, co w przesyłce było podejrzane ani podać żadnych innych szczegółów.

Jak powiedział Cimoszewicz we wtorek w programie "Prosto w oczy" w telewizyjnej Jedynce, w tej chwili nie można jednoznacznie powiedzieć, czy przesyłka zawierała bombę. Dodał, że o wynikach śledztwa prowadzonego przez monachijską policję ma się dowiedzieć w środę rano.

Zaznaczył, że polskie placówki za granicą mają określone procedury w razie podobnych wypadków. Na ile mi wiadomo, ta przesyłka była sprawdzana w bramce magnetycznej i nie wykazała żadnych elementów metalowych, dlatego też w sekretariacie ją otwierano - dodał.

Według ministra, wydarzenie w konsulacie trzeba jednak traktować jako nauczkę i trzeba zastanowić się, czy wszystkie te procedury są dostatecznie szczegółowe.

Trzeba przyznać, że poziom ryzyka, jakim obciążeni są nasi dyplomaci i nasze placówki na świecie jest wyższy niż bywało. Ale taki to dzisiaj świat, niestety: zamachy, bomby wybuchają wszędzie - podkreślił Cimoszewicz.