Polska"Cimoszewicz mógł wykorzystać informacje poufne"

"Cimoszewicz mógł wykorzystać informacje poufne"

Roman Giertych (LPR) uważa, że Włodzimierz
Cimoszewicz sprzedając swoje akcje PKN Orlen w styczniu 2002 roku,
mógł wykorzystać poufne informacje o planach zatrzymania przez UOP
w lutym 2002 roku b. prezesa płockiej spółki Andrzeja
Modrzejewskiego. Taki wniosek zawarł wiceszef sejmowej komisji
śledczej ds. PKN Orlen w swojej drugiej poprawce do sprawozdania
komisji, przedstawionej dziennikarzom.

23.08.2005 | aktual.: 23.08.2005 15:50

Pierwszą poprawkę opisującą plany sprywatyzowania sektora naftowego Giertych przedstawił na początku sierpnia.

Zdaniem Giertycha, istnieje korelacja czasowa pomiędzy sprzedażą akcji przez Cimoszewicza, a wniesieniem przez UOP do prokuratury wniosku o zatrzymanie Modrzejewskiego. Cimoszewicz akcje sprzedał 4 i 9 stycznia 2002, a UOP wysłał wniosek do prokuratury 8 stycznia.

Wszystko wskazuje na to, że mieliśmy do czynienia z wykorzystaniem przez Cimoszewicza informacji poufnych - powiedział Giertych prezentując we wtorek dziennikarzom drugą poprawkę do sprawozdania komisji. Według Giertycha taką wersję uprawdopodobniają częste wizyty ówczesnego szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego u Cimoszewicza w grudniu 2001 roku i styczniu 2002r.

Poseł LPR powiedział, że najprawdopodobniej w środę komisja będzie głosować nad zawiadomieniem do prokuratury w sprawie ewentualnego wykorzystania przez Cimoszewicza informacji poufnych.

Giertych powtórzył, że jego zdaniem Cimoszewicz napisał nieprawdę w swoim oświadczeniu majątkowym, nie wpisując akcji PKN Orlen. Nie wierzy też w tłumaczenia marszałka, że to była pomyłka. O żadnej pomyłce nie mogło być mowy. To było świadome zatajenie, by nie łączyć Cimoszewicza z zatrzymaniem Modrzejewskiego - dodał. Podkreślił też, że marszałek mógł przewidzieć, że akcje koncernu paliwowego stracą na wartości po zatrzymaniu jego szefa.

Poseł LPR napisał w swojej poprawce, w której opisuje okoliczności zatrzymania Modrzejewskiego, że było to częścią planu przejęcia PKN Orlen przy pomocy służb specjalnych, by móc go potem sprzedać Rosjanom.

Według poprawki przedstawionej we wtorek, zatrzymanie - wbrew prawu - Modrzejewskiego było częścią planu przewidującego umożliwienie "grupie trzymającej władzę" przejęcie sektora paliwowego i sprzedaż tego sektora Rosji. Wiązało się to z uzyskaniem odpowiednich kwot prowizji za tę sprzedaż - zapisał poseł w poprawce.

Według Giertycha, przed Trybunałem Stanu w związku ze sprawą PKN Orlen obok prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego powinien stanąć b. premier Leszek Miller i była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik. Odpowiedzialność karną powinni ponieść funkcjonariusze UOP, którzy kierowali zatrzymaniem Modrzejewskiego - przede wszystkim ówczesny p.o. szefa UOP Zbigniew Siemiątkowski i szef zarządu śledczego UOP Ryszard Bieszyński oraz prokurator Zbigniew Ordanik, który - według Giertycha - był dyspozycyjny wobec władz.

Giertych, który - jak powiedział - przedstawiając drugą poprawkę zakończył merytoryczne prace w komisji, chciałby, aby w tym tygodniu komisja skończyła prace w ogóle. Najlepiej byłoby, gdybyśmy już skończyli, bo każde nasze nowe ustalenia będą traktowane jak kampania wyborcza - powiedział. Poseł nie chciałby, żeby przed komisją stawali jeszcze jacyś świadkowie. Zapowiedział, że w następnej kadencji klub LPR złoży wniosek o powołanie podobnej komisji, może w mniejszym składzie, która miałaby dokończyć prace obecnej komisji.

Poseł LPR ubolewał, że komisji w różny sposób utrudniano prace. Przypomniał m.in. przesłuchanie pracowników sekretariatu komisji przez ABW, podczas składania zeznań przez Leszka Millera, czy zatrzymanie b. asystenta Józefa Gruszki Marcina Tylickiego (aresztowanego za gotowość do współpracy z obcym wywiadem). To - zdaniem posła - miało osłabić komisję.

Poinformował też, że na przesłuchanie do ABW została wezwana jego asystentka. Widać już nie wystarcza zastraszanie mnie. ABW zaczęła prześladowania moich współpracowników - dodał.

Według niego, należałoby się zastanowić, czy politycznym wnioskiem z prac komisji nie powinno być rozwiązanie ABW i zbudowanie jej od nowa. Służby specjalne wymknęły się spod kontroli państwa - uważa.

Giertych napisał w swojej poprawce, że afera Orlenu zaczęła się od uzgodnień Leszka Millera i Jana Kulczyka z potentatami naftowymi w Rosji jesienią 2001 roku. Wtedy - według posła - zdecydowano, że rządząca koalicja będzie chciała przejąć sektor naftowy. Jednym z punktów tego planu było usunięcie Andrzeja Modrzejewskiego i zarządu "powołanego przez AWS".

Poseł opisuje, w jaki sposób jego zdaniem "SLD i ludzie z nim związani" chcieli do tego doprowadzić. Pisze m.in. o namawianiu jednego z akcjonariuszy PKN Orlen, Banku of New York, by nie przekazywał zarządowi swojego prawa głosu, co miało pomóc w odwołaniu Modrzejewskiego. Zdaniem Giertycha, zaangażował się w to Marek Belka. Poseł pisze w raporcie, że komisji nie udało się wyjaśnić, czy fakt, że parę dni przed wyjazdem Belki do Nowego Jorku Siemiątkowski skserował jego teczkę, stanowił element nacisku na ówczesnego wicepremiera. Dodał, że nie jest to wykluczone, bo "w owym czasie nie była znana informacja o fakcie kolaboracji Marka Belki ze Służbą Bezpieczeństwa".

Giertych w swoim raporcie pisze też o grupie hakowej - grupie osób "działających na obrzeżach prokuratury, służb specjalnych, służby zdrowia oraz urzędów skarbowych". Zadaniem tej grupy - według posła - było "wyszukiwanie argumentów prawnych do rozpracowywania przeciwników politycznych i osób niewygodnych dla układu rządzącego". To właśnie ta grupa "wydobyła oskarżenia Grzegorza Wieczerzaka" pod adresem Modrzejewskiego, co umożliwiło jego zatrzymanie - uważa Giertych. Chodzi o zarzut pod adresem Modrzejewskiego, że ujawnił poufną informację giełdową. W tej sprawie toczy się proces przed sądem rejonowym w Warszawie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)