Cimoszewicz: jeśli zaczniemy kwestionować zmiany terytorialne w Europie, zmienimy kontynent w piekło
- Mam wrażenie, że w kierownictwie Rosji niepokojąco nasila się chorobliwa podejrzliwość wobec Zachodu. Jeśli takiej paranoi ulegają ludzie dysponujący największym arsenałem atomowym, to jest to problem - mówi senator Włodzimierz Cimoszewicz w rozmowie z "Polską The Times".
07.03.2014 08:05
Cimoszewicz proszony o odniesienie się do słów o poczytalności Władimira Putina - "New York Times" donosił, że kanclerz Niemiec Angela Merkel po rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem powiedziała, że nie jest pewna czy prezydent Rosji ma nadal kontakt z rzeczywistością - przyznaje, że nie wie, czy Putin faktycznie stracił kontakt z rzeczywistością, ale - jak zaznacza senator - konferencja prezydenta Rosji obnażyła skalę nonsensów i niespójnych, nielogicznych stwierdzeń.
Jednocześnie senator przyznaje, że odnosi wrażenie, iż w kierownictwie Rosji niepokojąco nasila się chorobliwa podejrzliwość wobec Zachodu, przekonanie o wszechobecnych spiskach, prowokacjach itd. - Jeśli takiej paranoi ulegają ludzie dysponujący największym arsenałem atomowym, to jest to problem - zaznacza.
Jaki jest plan Putina względem Ukrainy? Cimoszewicz nie widzi jasnej odpowiedzi na to pytanie. W jego ocenie dość prawdopodobne jest, że wojsko rosyjskie pozostanie na Krymie jakiś czas. Szybkie zniknięcie "sił samoobrony" byłoby dowodem na wycofanie się z podkulonym ogonem, a tego nie zniosłaby duma władców Kremla.
- Jeśli jednak świat demokratyczny będzie wystarczająco konsekwentny i stanowczy, to prędzej czy później Rosjanie pójdą sobie. Co innego, jeśli zwycięży kapitulanckie i głupie przekonanie, że Krym trzeba oddać - mówi Cimoszewicz.
Jednocześnie zaznacza, że jeśli w Europie zaczniemy kwestionować zmiany terytorialne, jakie miały miejsce choćby tylko w XX w., to zmienimy nasz kontynent w piekło. - Żaden rewizjonizm terytorialny nie jest tu dopuszczalny - puentuje.
Źródło: "Polska The Times"