Cimoszewicz: Irak niebezpieczny, ale...
Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że Polska podziela amerykański punkt widzenia w sprawie Iraku, gdy chodzi o zaniepokojenie skalą ryzyka związanego z faktem dysponowania przez Bagdad przynajmniej niektórymi rodzajami broni masowej zagłady.
Podzielamy amerykański pogląd, że nie można być biernym, że trzeba działać - powiedział szef polskiej dyplomacji w rozmowie telefonicznej z radiowymi "Sygnałami Dnia". Cimoszewicz bierze udział w 55 Sesji Zgromadzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku.
Jednocześnie Włodzimierz Cimoszewicz zastrzegł, że biorąc pod uwagę chociażby doświadczenie operacji afgańskiej - musimy pamiętać, że trzeba budować szeroką koalicję i nie można lekceważyć stanowiska Organizacji Narodów Zjednoczonych. Według ministra, Rada Bezpieczeństwa powinna przyjąć bardzo twardą rezolucję w sprawie Iraku dającą praktycznie niczym nieograniczony mandat grupie międzynarodowych inspektorów.
Inspektorzy ci powinni być wysłani do Iraku i mieć pełne możliwości nie tylko sprawdzenia, bo nie ma wątpliwości, że Irak ma broń bakteriologiczną i chemiczną, ale odnalezienia tej broni i zniszczenia jej - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz. Dodał, że gdyby to przedsięwzięcie się nie powiodło, to wówczas należałoby użyć innych środków.
Szef polskiej dyplomacji podkreślił, że gdyby ONZ nie przyjęła tej rezolucji, źle by to rokowało dla przyszłości organizacji i jej roli w stosunkach międzynarodowych.
Minister spraw zagranicznych dodał też, że walka z terroryzmem staje się bardziej kontrowersyjna i złożona, niż w początkowej fazie. Wtedy po 11 września, gdy uzmysłowiono sobie kto był jego sprawcą i kto sprawcy udzielał poparcia, nikt nie miał wątpliwości, że trzeba przeprowadzić operację w Afganistanie. Dziś, gdy trzeba eliminować kolejne źródła zagrożeń - tych wątpliwości jest więcej - tłumaczył Włodzimierz Cimoszewicz.(ck)