Ciężko ranny górnik po wypadku w kopalni KGHM
Do wypadku, w jakim ciężko ranny został górnik, doszło w kopalni Polkowice-Sieroszowice, należącej do KGHM Polska Miedź SA. Pracownik ma zmiażdżoną nogę i konieczna była amputacja lewego podudzia - poinformował rzecznik prasowy koncernu Dariusz Wyborski.
08.10.2004 08:25
Wypadek wydarzył się 740 metrów pod ziemią. Ok. 2.00 w nocy jeden ze sztygarów, patrolując kopalniany chodnik, natknął się na zranionego pracownika - 50-letniego operatora ładowarki, Jerzego O.
Nie wiadomo, w jakich okolicznościach doszło do wypadku, ponieważ nie ma świadków zdarzenia. Nie było tam wstrząsu, ani nie doszło do zawalenia skał z innego powodu - zaznaczył Wyborski. Dodał, że przypuszczalnie wypadek może mieć związek z obsługą maszyny, przy której pracował górnik.
Noc z czwartku na piątek należała w KGHM do wyjątkowo niespokojnych. Po północy, również w kopalni Polkowice-Sieroszowice zapalił się samojezdny wóz służący do tzw. obrywki mechanicznej. 33 górnicy, którzy znajdowali się w tym rejonie, zostali bezpiecznie wycofani i żaden z nich nie ucierpiał.
Natomiast w kopalni Rudna, 1100 metrów pod ziemią o godzinie 1.00 nastąpił dość silny wstrząs górotworu. Przypuszczano, że w strefie zawału mogą znajdować się górnicy. Wezwano ratowników z Jednostki Ratownictwa Górniczo-Hutniczego z Sobina. Na szczęście okazało się, że pod zwałami skał nikogo nie ma, a wszyscy górnicy są zdrowi i cali - powiedział Wyborski.